Tak wygląda Bizancjum w NIK. Ujawniono kwoty nagród, których publikację blokowało PiS

Adam Nowiński
Dziennikarze portalu Onet.pl prześwietlili finanse pracowników Najwyższej Izby Kontroli. Udało im się ustalić, jakie nagrody przyznawano prezesom, wiceprezesom pracownikom wyższego szczebla oraz ich asystentkom i sekretarkom. Kwoty zwalają z nóg. Chyba dlatego PiS nie chciało, żeby raport w tej sprawie ujrzał światło dzienne.
Marian Banaś chciał ujawnić audyt w NIK, ale zablokował go PiS. Do liczb z raportu dotarli dziennikarze. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Według ustaleń portalu Onet.pl pięcioosobowe kierownictwo NIK zainkasowało w latach 2017-19 w sumie ponad 600 tys. zł premii (średnio niemal 130 tys. zł), dwudziestu radców prezesa NIK – prawie 2,4 mln (średnio po 120 tys. zł), a dyrektorzy departamentów i delegatur terenowych NIK – 4,7 mln zł (po ok. 125 tys. zł na osobę).

Jeśli wejdzie się głębiej i popatrzy po nazwiskach, to absolutnym rekordzistą jest radca prezesa Józef Górny, który zainkasował od kwietnia 2014 r. do listopada 2019 r. niemal 350 tys. zł i był nagradzany 31 razy. Większość nagród przyznał mu poprzedni szef NIK Krzysztof Kwiatkowski, ale ostatnia, w listopadzie 2019 roku została podpisana już przez Mariana Banasia.

Wysokie premier dla ludzi PiS

Pieniądze z nagród płynęły nie tylko do dyrektorów i przewodniczących, ale także do urzędników związanych z PiS. Portal podaje tutaj dwa przykłady: Małgorzaty Motylow – obecnej wiceszefowej NIK – która od czerwca 2016 do listopada 2019 zainkasowała ponad 110 tys. zł, oraz Tomasza Sobeckiego, syna byłej posłanki PiS Anny Sobeckiej, który w dwa lata dostał ponad 160 tys. zł.


Łącznie od 2017 do 2019 roku NIK rozdzielił między pracowników nagrody na łączną kwotę 7 mln zł. Tłumaczy to ustawą z 1981 roku o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska, rozporządzenie prezydenta RP w podobnej sprawie, a także zarządzenie marszałka Sejmu dotyczące wynagradzania pracowników NIK.

Wynika z nich, że w NIK tworzony jest fundusz nagród w wysokości 3 proc. planowanych wynagrodzeń i może on zostać rozdysponowany według uznania prezesa Najwyższej Izby Kontroli oraz dyrektorów terenowych.

Jakby nie patrzeć to kwoty nagród robią wrażenie i uderzają w sztandarową cechę "skromności" polityków PiS. Być może dlatego partia rządząca blokuje w Sejmie ujawnienie przez prezesa Najwyższej Izby Kontroli tych kwot, które zawiera przeprowadzony niedawno audyt.

Czytaj także: "Bóg wybacza, Marian nigdy". Po wyborach Banaś odsuwa PiS-owskiego wiceszefa NIK

źródło: Onet.pl