Upadł ostatni bastion wolnych mediów na Węgrzech. Dziennikarze odchodzą z Indexu
Viktorowi Orbánowi udało się rozprawić z wolnymi mediami. Po niedawnym zwolnieniu redaktora naczelnego Index.hu Szabolcsa Dulla, kilkudziesięciu innych dziennikarzy redakcji postanowiło złożyć wypowiedzenie.
Zwolnienie redaktora naczelnego Index.hu
W środę Szabolcs Dull został zwolniony z pełnienia funkcji redaktora naczelnego Index.hu. Prezes zarządu László Bodolai w liście do pracowników zapewnił, że "polityczna niezależność Indexu nie była i nie jest zagrożona". Dulla odsunięto rzekomo za to, że "nie zdołał zatrzymać i zapanować nad negatywnymi wpływami nad sytuacją rynkową".Według "BBJ" w związku z dymisją redaktora naczelnego portalu ponad 60 dziennikarzy złożyło w piątek wypowiedzenie (na Twitterze mowa o 40 dziennikarzach). "Od lat powtarzamy, że są dwa warunki niezależnego działania Indexu: brak zewnętrznego wpływu na publikowane przez nas treści oraz na strukturę i skład pracowników. Zwolnienie Szabolcsa Dulla narusza nasz drugi warunek" – napisali w liście protestacyjnym członkowie redakcji.
W piątek zaplanowano manifestacje pod budynkiem redakcji w Budapeszcie. Demonstranci będą domagać się wolności mediów. Przypomnijmy, że w marcu tego roku 50 proc. wpływów w firmie Indamedia przejął prorządowy biznesmen Miklós Vaszily.
Węgierskie media i Orbán
Viktor Orbán do przejęcia kontroli nad mediami użył prostej strategii – wykupił tych, którzy pisali o nim i jego rządach krytyczne artykuły. Ale nie zrobił tego sam. Miał pomoc węgierskich oligarchów, m.in. Heinricha Peciny, Andrása Vajny i Lőrinca Mészárosa. To oni kupili znaczną część mediów opozycyjnych na Węgrzech.W niedawnej rozmowie z naTemat.pl były kierownik wydziału politycznego w Ambasadzie RP w Budapeszcie i znawca Węgier prof. Bogdan Góralczyk wskazywał, że proces niszczenia wolnych mediów nad Balatonem można podzielić na kilka etapów.
– Pierwszym było przyjęcie przez węgierski parlament nowej ustawy o mediach, która w zasadzie zmieniała to, co nazywamy mediami publicznymi w media rządowe. Z tym że u nas sytuacja nie wygląda jeszcze tak źle, jak na Węgrzech. Tam dysproporcja w udziale w czasie antenowym Fideszu i polityków rozdrobnionych partii opozycyjnych jest gigantyczna – tłumaczył nasz rozmówca.
Na Węgrzech po ustawie medialnej wprowadzono też bardzo restrykcyjną politykę podatkową jeśli chodzi o reklamy w mediach prywatnych, a państwowe spółki dostały wręcz zakaz reklamowania się w mediach, które nie były przychylne władzy. To zmiękczyło grunt pod finansowe przejęcia niezależnych redakcji.
Czytaj także: Orban przejęcie mediów podzielił na cztery etapy. W Polsce PiS może zrobić to podobnie
źródło: index.hu