"Tak jakbyś nie zmieniał majtek". Wirusolog mówi, kiedy prać maseczki i jaki popełniamy błąd

Anna Kaczmarek
Maski, maseczki, przyłbice - to temat, który rozgrzewa do czerwoności social media i prowadzi do ożywionych dyskusji towarzyskich. Nosić - nie nosić, gdzie nosić i dla kogo będzie lepsza maseczka, a dla kogo przyłbica? Czy takie środki ochrony osobistej rzeczywiście są w stanie zapobiec zakażeniu koronawirusem i jak o nie dbać? Na te wszystkie pytania odpowiada nam wirusolog dr hab. Tomasz Dzieciątkowski w specjalnym podkaście "Koronawirus bez cenzury”.
unsplash
Zacznijmy od przyłbicy. Powinna być wykonana z przeźroczystego materiału i musi zasłaniać naszą twarz od czoła do brody. Nie powinniśmy stosować krótkich przyłbic, czy okularów. Choć osobom z wadami wzroku zaleca się noszenie okularów zamiast soczewek kontaktowych, żeby jak najmniej manipulować w obrębie oka i tym samym ograniczyć potencjalną możliwość zakażenia się SARS-CoV-2.

Wszystkie maseczki będą chronić


Co do maseczek, to mamy ich wiele rodzajów. Jednak wszystkie, nawet te bawełniane uszyte w domu, będą w jakimś stopniu chroniły przed zakażeniem.

– Ponieważ podstawowym nośnikiem koronawirusa jest droga kropelkowa. SARS-CoV-2 jest obecny w kropelkach śliny. Oczywiście za zakażenia w pewnym stopniu odpowiedzialne są również bioaerozole, bardzo drobne cząsteczki, z których powstrzymaniem maski miałyby problem. Jednak 95 proc. zakażeń koronawirusami dokonuje się drogą kropelkową, a nie poprzez bioaerozole – tłumaczy nas rozmówca.

Maseczka, jak wyjaśnia, jest barierą fizyczną, która zapobiega wykrztuszeniu do otoczenia kropelek śliny, która z kolei może zawierać koronawirusa, np. w sytuacji, kiedy jesteśmy zakażeni koronawirusem i o tym nie wiemy. Część maseczek będzie też filtrowała powietrze wdychane przez nas, więc może w pewnym stopniu zabezpieczyć nas przed zakażeniem.

Maseczki działają na zasadzie wzajemności - ja noszę, żeby zabezpieczyć innych, inni żeby zabezpieczyć mnie przed zakażeniem.

Jednorazową maseczkę wyrzucamy po użyciu


Mamy wiele maseczek na rynku np. jednorazowe, chirurgiczne, które są wbrew pozorom bardzo skuteczne. Jednak uwaga - tych maseczek nie pierzemy, nie dezynfekujemy - są jednorazowe. Kiedy jest zużyta? Wirusolog wyjaśnia, że wtedy gdy jest wilgotna. Czas jej przydatności do użycia będzie się różnił choćby ze względu na warunki atmosferyczne panujące tam, gdzie jej używamy. Będzie to od 20 do 40 minut.

Mamy też maseczki wielorazowe. Są to maski wykonane z tkanin a także zawierające filtr N95. Maseczka bawełniana całkiem przyzwoicie zabezpiecza przed zakażeniem - im więcej warstw tkaniny - tym lepiej.

Ważne, podkreśla doc. Dzieciątkowski, żeby maseczka dobrze przylegała do twarzy i była poprawnie noszona. Maseczka działa jeśli zasłania nos i usta.

Taką maseczkę wielorazową nosimy również do czasu, kiedy poczujemy, że jest wilgotna. Wówczas powinniśmy ją zdjąć, schować najlepiej od strunowej torebki, którą zamykamy i nałożyć kolejną, czystą maseczkę. Powinniśmy mieć kilka maseczek wielorazowych na zmianę. Zużyte maseczki pierzemy, najlepiej w temperaturze 60 stopni Celsjusza, a później prasujemy.

Nie wystarczy dezynfekowanie masek, czyli spryskanie ich np. płynem wirusobójczym, ponieważ płyn nie dotrze we wszystkie zakamarki materiału. Pranie jest tu konieczne.

Maseczki specjalne


Mamy na rynku też maseczki ffp3 lub ffp5, inaczej oznaczane jako N95 lub N98. To maseczki filtrujące. Takie maski mogą być jednorazowe i wielorazowe. Maski N95 i czasem N98 mogą posiadać też tzw. zaworki. To już są maseczki przeznaczone do użytku profesjonalnego.

Trzeba jednak pamiętać, że w maseczkach z zaworkiem będzie nam się lżej oddychało, ale to wszystko, co wydychamy, znajdzie się na zewnątrz maseczki. Taka maseczka będzie głównie chroniła osobę (nawet w 80 proc.), która ją nosi, a nie osoby, z którymi się styka. Dlatego te maseczki powinny być używane jedynie przez osoby, które mają duże problemy z oddychaniem.

W sprzedaży pojawiły się też maseczki N95 z tkanin, które można prać, jednak nie w pralce, a tylko ręcznie.

Maski N95 będą odpowiednie np. dla osób z grup ryzyka, które muszą przebywać w otoczeniu innych osób i nie mogą zachować odpowiedniego dystansu społecznego. Takie maseczki noszą np. chorzy po przeszczepieniach organów czy ze skrajnie obniżoną odpornością z innych powodów, podczas pobytu w szpitalu.

– Co ciekawe, nie padają w nich zemdleni… Nie obserwuje się też u nich grzybicy płuc czy twarzy, nie wykazują też objawów niedotlenienia – mówi doc. Dzieciątkowski.

Osobom, którym źle oddycha się w maseczce lub z jakichś innych powodów nie chcą jej nosić, nasz rozmówca poleca zakupienie przyłbicy.

Szkodliwe maseczki?


Jak i czy możemy zrobić sobie krzywdę maseczką? Wirusolog podaje dwie sytuacje, w których rzeczywiście maseczka może być groźna - kiedy zrzucimy sobie opakowanie zbiorcze maseczek na głowę i kiedy maseczki nie zmieniamy.

– Czasem mam wrażenie, że niektórzy noszą maski nieprane od kilku miesięcy. To może dosadne porównanie, ale to tak jakby ktoś przez te kilka miesięcy nie zmieniał majtek. Brudnymi majtkami też można zrobić sobie krzywdę – podsumowuje wirusolog.

Czytaj także:

Kolejny lockdown z powodu koronawirusa? Niekoniecznie. Wirusolog wyjaśnia dlaczego

Pandemia SARS - CoV-2 czy pandemia otyłości? Za chwilę będzie wysyp chorób metabolicznych

Cała prawda o testach na koronawirusa [Koronawirus bez cenzury #21]


Podcast KORONAWIRUS BEZ CENZURY razem z innymi podcastami naTemat dostępny jest również na: Apple Podcasts, Spotify i Google Podcasts.