"Tego cierpienia już nie widzą rzekomi obrońcy życia". Poruszający list kobiety w ciąży

List czytelniczki
"To co stało się wczoraj w Trybunale Konstytucyjnym to nie jest zaostrzenie zakazu aborcji, to bestialstwo w stosunku do kobiet, które chcą mieć dzieci" – napisała w liście do naszej redakcji czytelniczka, która spodziewa się dziecka.
Czytelniczka zaznacza, że wyrok TK to uderzenie w kobiety, które chcą dziecka. Fot. Grzegorz Dąbrowski / Agencja Gazeta
To bestialstwo w stosunku do ciężko chorych najmłodszych. To zamach na polską rodzinę. Tak, cyniczne działanie ludzi, którzy mają za nic cierpienie drugiego człowieka, cierpienie całej rodziny.

Dlaczego tak myślę? Jestem w trzecim trymestrze ciąży. Chcianej ciąży, choć niespodziewanej i nieplanowanej. Nie jestem już najmłodsza. Właśnie przez ten wiek bardzo dobrze wiem, jak to jest drżeć o płód, dziecko – jak kto woli, które kobieta nosi pod sercem.

Wyrok Trybunału to cios w samo serce i życie ludzi, którzy bardzo chcą mieć dzieci. Wszystko zaczyna się od upragnionych dwóch kresek na teście. Jest radość – niektórzy na te dwie kreski czekają latami.


Zaczyna się I trymestr. Straszny trymestr. To czas kiedy tworzą się najważniejsze struktury naszego przyszłego dziecka. Pod koniec pierwszego trymestru idziemy na USG prenatalne, a starsze z nas lub z obciążone wywiadem robią test PAPPA.

Zrobienie dobrego badania USG to sztuka. Nie zawsze lekarz jest doświadczony, nie zawsze sprzęt jest z najwyższej półki. Kobiety przy złym wyniku powtarzają badanie, szukają najlepszych specjalistów, w końcu robią test PAPPA. Test PAPPA to w dużej mierze test statystyczny, mówi o ryzyku wad płodu – nigdy nie był podstawą do terminacji ciąży (tak, nazywane to było terminacją, nie żadną aborcją). Te, które są starsze, zwykle odbierały zły wynik testu PAPPA, bo wiek wchodzi w statystykę tego badania.

Jeśli test był nieprawidłowy, jest wizyta u genetyka i zalecenie amniopunkcji. Można jeszcze było wykonać badanie wolnego DNA płodu z krwi matki, ale to badanie nierefundowane, a jego koszt to ponad 2 tys. zł. Badanie nieinwazyjne.

Jeśli ono wyszło źle, to nadal nie było zalecenie do terminacji ciąży. Tu trzeba było zrobić amniopunkcję, badanie inwazyjne, które bezsprzecznie określa czy wady są i jakie to wady. Tu nie ma już statystyki, tu przekłuwane są powłoki brzuszne i pobierany płyn owodniowy do badania. Badane jest DNA płodu.

I wiecie co, kobiety jak są przed amniopunkcją to szaleją, pytają, boją się, zbierają pieniądze na badanie nieinwazyjne. Nie dlatego, że boją się igły, tylko dlatego że istnieje niewielkie ryzyko poronienia. One chcą tych dzieci, chcą żeby były zdrowe, żeby nie cierpiały.

Jak mówiłam jestem starsza. Mój test PAPPA nie był prawidłowy. Nie, nie poleciałam z uśmiechem na ustach do czeskiej kliniki aborcyjnej. Wyłożyłam prawie 3 tys. zł z własnej kieszeni na badanie nieinwazyjne, bo państwo, które niby chroni życie, nie refunduje takich badań. Czas oczekiwania na wynik to była gehenna. Kto nie przeżył w strachu pierwszego trymestru ciąży, ten nie wie. Trudno to opisać słowami.

Przez 3 miesiące już człowiek przywyka do myśli, że jest w ciąży, chce się cieszyć, czasem wybiera imię dla dziecka. Trudno też fakt ten utrzymać w tajemnicy przed rodziną i znajomymi. No ale jak się cieszyć, jak nie wiesz czy Twój organizm poradził sobie z genetyczną układanką Twojego przyszłego dziecka. Szczególnie jak jesteś starsza i ryzyko, że sobie nie poradzi jest dość duże.

Co się dzieje z kobietami (a właściwie działo do tej pory) jak otrzymywały zły wynik amniopunkcji? Jeśli wykryto wadę, z którą da się żyć, która rokuje, kobiety najczęściej szukają informacji co zrobić , jak będzie wyglądało życie takiego dziecka itd. Przy wadach nazywanych letalnymi, które skazują dzieci na cierpienie, szybką śmierć po urodzeniu itp. nie zawsze decydowały się na terminację ciąży.

Piszą na grupach, że ze względu na przekonania religijne, wyznawane wartości, lub z innych przyczyn. Bardzo chciały mieć to dziecko – nie chcą terminacji i takie było dotychczas ich prawo, mogły to dziecko urodzić itd.

Inne kobiety uważały, że nie mogą nikogo, a tym bardziej ukochanego, wyczekanego dziecka skazywać na cierpienie – piszą na grupach, że wolą same cierpieć do końca swoich dni, niż ma cierpieć ich dziecko. To dla nich bardzo trudna decyzja, ale jedyna słuszna.

Te co podjęły decyzję o terminacji, nie mogły tak zwyczajnie pójść na zabieg do szpitala. Od lat było wiadomo, że fanatycy religijni doprowadzili do takiej sytuacji, że przy ewidentnych wskazaniach i tak nie można było wykonać terminacji w niektórych województwach (sic!). Musiały szukać po całym kraju miejsca, gdzie otrzymają pomoc. Niektórym się nie udawało. Prawo zezwalało na terminację ciężko wadliwej ciąży do 20 tyg.

To co zrobił Trybunał, to zakaz aborcji chcianej, wyczekanej ciąży, która w sposób naturalny może zakończyć się tylko ogromnym cierpieniem. Cierpieniem, którego już nie widzą ci rzekomi obrońcy życia. Matki ciężko chorych dzieci, dzieci które żyją po porodzie, żebrzą później o każdą złotówkę na rehabilitację, lekarza, utrzymanie. Gdzie wtedy są obrońcy życia? To tylko obrońcy płodu, nie życia.

Aby urodziła, a potem co Bóg da. To ludzie, którzy nienawidzą ludzi, którzy nienawidzą rodziny. Bo z cierpiącym, nie rokującym dzieckiem cierpi matka, ojciec i rodzeństwo, na opiekę nad którym rodzice nie mają już siły, czasu i pieniędzy. Jeśli ciężko chory człowiek, przeżywa swoich rodziców, to kto się nim opiekuje? Rodzeństwo, jeśli takie ma.

Pól internetu z egoizmu właśnie płacze, że musi nosić maseczkę, żeby nie zakazić kogoś koronawirusem i jęczy, że to zamach na ich wolność. To często zwolennicy PiS, Konfederacji i Kukiz 15, partii które zgotowały polskim kobietom, polskim rodzinom patrzenie na niewyobrażalne cierpienia maleńkiego dziecka.

Jeśli Waszą wolność ogranicza szmatka na twarzy, a nie ogranicza zakaz terminacji ciężko chorego, zdeformowanego płodu, to ja się pytam jaka jest ta Wasza wolność? Można ją sobie w buty wsadzić.

Czytaj także:

Ojciec o aborcji płodu z zespołem Edwardsa. "Gdyby syn umierał, nie byłoby tam obrońców życia"

PiS przyszedł z zamordyzmem na gotowe. Wiele z nas przyłożyło rękę do zakazu aborcji