Nadkom. Marczak o zatrzymaniach na Marszu Niepodległości: "Kilkadziesiąt osób w rękach policji"

Daria Różańska-Danisz
W rękach policji jest już kilkadziesiąt osób, które zostały zatrzymane podczas nielegalnego Marszu Niepodległości w Warszawie. – Na pewno ta liczba będzie rosła – mówi nam nadkomisarz Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Zamieszki uczestników nielegalnego Marszu Niepodległości z policją. Zatrzymano już kilkadziesiąt osób. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Po 14:00 w Warszawie ruszył XI Marsz Niepodległości. Już godzinę później w rejonie Ronda de Gaulle'a grupa chuliganów zaatakowała funkcjonariuszy. Policja informowała, że "do działań wprowadzono pododdziały zwarte".

Czytaj także: Dantejskie sceny na Marszu Niepodległości. Chuligani zaatakowali policję

"W celu przywrócenia porządku prawnego wykorzystywane są środki przymusu bezpośredniego" – przekazano.

Nadkomisarz Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji, poinformował w rozmowie z naTemat, że w rękach policji jest już kilkudziesięciu uczestników nielegalnego zgromadzenia, którzy zachowywali się agresywnie. – Na pewno będzie rosła liczba osób zatrzymanych – mówi nam nadkomisarz Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.

Czy planujecie zwiększyć liczbę funkcjonariuszy? – Nie, jest ona wystarczająca – mówi nadkom. Marczak, który nie chce informować, ilu policjantów jest w tej chwili na ulicach stolicy.


Czy policja była przygotowana na agresję ze strony uczestników tego nielegalnego zgromadzenia? – dopytuję. – Przygotowując się do zabezpieczenia musimy uwzględniać wszystkie warianty, od tych pozytywnych do najbardziej skrajnych, jak zamach terrorystyczny. Uwzględniony był również wariant negatywny, czyli agresja wobec policjantów – odpowiada nadkom. Marczak.

Czytaj także: Warszawski ratusz reaguje na Marsz Niepodległości. "Organizator marszu nie respektuje wyroków sądu"