
Reklama.
Pomimo licznych próśb i zapowiedzi odnośnie mobilnej formy tegorocznego Marszu Niepodległości, na ulicach Warszawy pojawili się także uczestnicy piesi. Gromadzą się w grupach, wchodząc na jezdnię, którą miały przemieszczać się pojazdy.
Relacja z warszawskiego ratusza
Na Twitterze Karoliny Gałeckiej pojawił się post, w którym informuje, że " Warszawa nie została poinformowana o tych działaniach, jednak nasza reakcja jest natychmiastowa – na ulice wysłaliśmy informatorów i nadzór ruchu."- W naszej rzeczywistości prawnej doszło sytuacji, w której organizator marszu nie respektuje wyroków sądu. To jest informacja kluczowa, bo był zakaz organizowania tego marszu przez prezydenta Trzaskowskiego. A z drugiej strony mieliśmy wyrok sądu – skomentowała na antenie TVN24 Karolina Gałecka, rzeczniczka ratusza.
– Nie możemy tu również mówić o zgromadzeniu spontanicznym, bo policja zabezpieczała ten przemarsz barierkami od godziny 12. Nie otrzymaliśmy żadnego pisma ani informacji ze strony policji, że zabezpiecza marsz niepodległości – zaznaczyła rzeczniczka.
– W tym momencie trudno jest powiedzieć, czy to jest przemarsz, czy to jest przejazd – podkreśla Gałecka.
Rzeczniczka Gałecka wskazała także na ewidentny brak współpracy ze strony policji.
Ratusz poinformował, że obywatele mogą liczyć na pomoc informatorów, którzy udzielają aktualnych informacji o zmianach w ruchu transportu publicznego.
"Nasi pracownicy stacjonują m.in. na rondzie Waszyngtona, przy Dworcu Centralnym, na pl. Bankowym, pl. Zawiszy, pl. Konstytucji, stacji metra Politechnika oraz Ratusz-Arsenał. W newralgicznych punktach ustawiliśmy również specjalne radiowozy z nagłośnieniem" - zakomunikował warszawski ratusz.
Policja kontra ratusz
Na Twitterze Komendy Stołecznej Policji pojawił się wpis, w którym jesteśmy zapewniani o podejmowanych interwencjach wobec osób, które używały materiałów pirotechnicznych na Alejach Jerozolimskich."Zabezpieczono kilkadziesiąt sztuk rac i świec dymnych. Legitymowane są osoby, które używały takich materiałów" - czytamy.
- Mam wrażenie, że pani rzecznik wypowiada się w oparciu o informacje, które przekazywane są być może przez Twittera lub inne środki przekazu. W przypadku działań policji, nasze informacje są zbierane z wielu źródeł. Wypowiedź pani rzecznik była emocjonalna. Bo w tej chwili widzimy dużą grupę osób, dużą grupę pojazdów. Nasze działania skupiają się przede wszystkim, żeby było bezpiecznie – powiedział rzecznik Komendy Stołecznej Policji na antenie TVN24.
Sylwester Marczak podkreślił, że policja miała przekazywać informacje o swoich działaniach bezpośrednio do stołecznego ratusza.