Bąkiewicz zarzuca policji "eskalację starć i agresji". Żąda dymisji komendanta głównego

Karol Górski
Prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz domaga się dymisji Komendanta Głównego Policji. Jego zdaniem to policja odpowiada za starcia, do których doszło w Warszawie.
Bąkiewicz obwinia policję za zamieszki na marszu. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
– Apelowaliśmy o to, by to świętowanie odbywało się w sposób zmotoryzowany, w samochodach, na motocyklach, na rowerach. Natomiast policja nie dała możliwości udziału w tym świętowaniu. Blokowała zgromadzonych w korkach, dwie, trzy godziny. Kazała zostawić samochody i dołączać do ludzi poruszających się po Alejach Jerozolimskich – powiedział Robert Bąkiewicz na czwartkowej konferencji prasowej.

Czytaj także: "Antifa zaatakowała polskich patriotów". Macierewicz o "wspaniałym" Marszu Niepodległości

Wspomniał też o atakach policji na uczestników marszu i dziennikarzy. Zaapelował o to, żeby służby "wyłapywały chuliganów, a nie eskalowały starcia i agresję".


– Wobec tych skandalicznych działań żądamy dymisji Komendanta Głównego Policji, bo uważamy, że wszystkie działania podjęte wczoraj przez policję, to był powrót z działań z marszów z lat 2010-2014 – zaznaczył Bąkiewicz.

Po zakończeniu konferencji policja wylegitymowała jej uczestników. "Po co takie działania?" – pyta na Twitterze wiceprezes stowarzyszenia Tomasz Kalinowski, który zamieścił w sieci nagranie.

Podczas środowego Marszu Niepodległości w stolicy doszło do licznych starć narodowców z policją. Chuligani podpalili też jedno z mieszkań w kamienicy na Powiślu. Z kolei rozganiająca tłum policja postrzeliła z broni gładkolufowej fotoreportera Tomasza Gutrego.

źródło: Polsat News