Kilkudziesięciu rannych policjantów, pożary wywołane przez petardy rzucane w okna mijanych domów, do tego liczne zniszczenia i burdy. A Antoni Macierewicz na nagraniu zamieszczonym w internecie, w otoczeniu dwóch młodych ludzi i pod obrazem Jana Pawła II, obwieszcza, że był to... "wspaniały marsz".
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Antoni Macierewicz wysłał komunikat z innej rzeczywistości. Choć cały kraj widział wydarzenia z 11 listopada na ulicach Warszawy i choć nie ma wątpliwości, kto przejawiał agresję, były minister obrony, wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości stwierdził, że w dniu Święta Niepodległości "Antifa zaatakowała polskich patriotów".
Macierewicz z zamieszczonym wideo nie szczędził pochwał pod adresem patriotów, którzy "maszerowali" ulicami Warszawy, choć ze względów epidemiologicznych miał to być "rajd".
– Dziesiątki, myślę że nawet więcej, myślę że koło 100 tys. ludzi, dziesiątki tysięcy samochodów z flagami, z barwami narodowymi, z młodzieżą przejechało przez całą Warszawę, przypominając o święcie niepodległości, przypominając o polskich bohaterach, którzy tę niepodległość wywalczyli – mówi na nagraniu polityk.
Narrację o rzekomej Antifie prezentują też organizatorzy Marszu Niepodległości. Jak było naprawdę, widać to choćby na nagraniach z okolic Ronda de Gaulle'a.
Wspaniały marsz. Powiedziałbym, byłby wspaniały, bo był dzięki temu patriotyzmowi polskiej młodzieży, tylko że doszło do wydarzeń, które muszą zostać wyjaśnione. Doszło do sytuacji, w której policja strzelała do ludzi. Strzelała do ludzi, chociaż to Antifa zaatakowała polskich patriotów. Nie wiemy kto wydał ten rozkaz, to musi zostać wyjaśnione.