O tym małżeństwie milionerów mówi dziś cały świat. To oni stoją za szczepionką na Covid-19

Katarzyna Zuchowicz
Lekarz Uğur Şahin ma 55 lat. Lekarka Özlem Türeci 53. Są małżeństwem – mają tureckie korzenie, mieszkają w Niemczech, są immunologami, kawał życia zajmowali się onkologią. Nad szczepionką, o której mówi dziś cały świat, ich firma BioNTech pracowała od stycznia. Oddelegowali do niej ok. 500 pracowników. Ale to ich niektórzy już uznają niemal za zbawców ludzkości.
Od lewej: Özlem Türeci i Ugur Sahin. To oni stoją za szczepionką na Covid-19. fot. screen/https://youtu.be/DWICe3vU_Jw
"Ocalą świat przed Covid-19!", "Stali się nadzieją dla całego świata", "Ich szczepionka może ochronić ludzkość przed wirusem", "Brzmi jak historia z filmu", "Oto mózgi pierwszej na świecie szczepionki na covid-19" – wołają media i internauci.

Czytaj także: Twierdzą, że stworzyli szczepionkę na Covid-19. "Efektywna w ponad 90 proc."

Twórcy szczepionki sami dają nadzieję. "Dzięki szczepionce, życie w Wielkiej Brytanii może wrócić do normalności w połowie przyszłego roku" – powiedział prof. Uğur Şahin w pierwszym wywiadzie dla brytyjskich mediów.

W kolejnym, dla "Guardiana", mówił, że jest optymistą i jest przekonany, że ta szczepionka może położyć kres pandemii. "Teraz wiemy, że szczepionka może pokonać tego wirusa" – powiedział.

Na liście 100 najbogatszych Niemców


Wiadomość o szczepionce gruchnęła 9 listopada. Od tamtej pory Uğur Şahin i jego żona Özlem Türeci są na ustach całego świata. Ich zdjęcia w internecie są wszędzie. Podobnie jak informacja, że ich firma BioNTech, która współpracuje z amerykańską Pfizer i która opracowała technologię szczepionki, warta jest dziś miliardy dolarów. Jej założyciele znajdują się na liście 100 najbogatszych osób w Niemczech. I wszyscy są ich ciekawi.


"Jeszcze tydzień temu mało kto znał Sahina poza środowiskiem naukowym, dziś jest niemal światowym celebrytą" – zauważył Sky News. Stacja rozmawiała z Uğurem Şahinem przez zooma.

I najbardziej zwróciła uwagę na fakt, jak bardzo jest skromny. Nie ma telewizora, do pracy jeździ rowerem, nie ma nawet prawa jazdy. A na wiadomość, że ze szczepionką się udało, po prostu poczuł ulgę. Nie przypisuje też sukcesu sobie. "Nie było w nim poczucia osobistego triumfu. Cały czas mówił o współpracy, nie tylko w swojej firmie w Niemczech, ale pomiędzy firmami na całym świecie. Skupia się na szczepionce, na nauce. A nie na sławie. Choć przyznał, że uznanie było miłe" – opisuje Sky News.

To samo mówią współpracownicy małżeństwa – że mimo sukcesów, oboje są skromnymi ludźmi. A badania medyczne to ich wspólna pasja, której poświęcili życie.

Kim są Şahin i Türeci


Uğur Şahin i Özlem Türeci mają tureckie korzenie. "Dzieci tureckich imigrantów" – tak są przedstawiani. On urodził się w Iskenderun w Turcji, ale w wieku czterech lat przyjechał z mamą do Kolonii w Niemczech. Tu, w zakładach Forda, pracował już jego ojciec. Uğur Şahin skończył tu medycynę, a potem przez lata pracował jako lekarz i na tutejszym uniwersytecie.

Özlem Türeci poznał, gdy przeniósł się na uniwersytet do Kraju Saary. Pobrali się w 2002 roku, mają córkę. Ona urodziła się już w Niemczech, w Cloppenburg w Dolnej Saksonii. Mówiła o sobie, że jest "pruską Turczynką". Jej ojciec był lekarzem, do Niemiec przyjechał ze Stambułu.

Oboje od początku byli skupieni na badaniach i nauce tak bardzo, że podobno w dniu swojego ślubu oboje pracowali w laboratorium. Interesowała ich głównie onkologia.

W 2001 roku założyli firmę biotechnologiczną Ganymed Pharmaceuticals, która zajmowała się opracowaniem przeciwciał zwalczających raka. W 2016 roku sprzedali ją za ponad 400 mln euro.

W 2008 roku założyli BioNTech, która dziś stoi za szczepionką na Covid-19. Şahin jest jej dyrektorem generalnym, żona – członkiem zarządu. "Forbes" wymienia jeszcze trzecią osobę, a właściwie dwie, które stoją za sukcesem – Niemców Thomasa i Andreasa Struengmann, braci i miliarderów, którzy zainwestowali w BioNTech. Rok temu firma była warta 4,6 mld dolarów, dziś mówi się o 21 mld dolarów.

Jak podaje Deutsche Welle w firmie pracuje dziś 1300 osób z 60 krajów, a większość z nich to kobiety. Siedziba znajduje się w Mainz. Badania nad szczepionką na Covid-19 zaczęli w styczniu, gdy prof. Şahin natknął się na naukowy artykuł na temat koronawirusa w Wuhan. "Istniało prawdopodobieństwo, że będzie światowa pandemia, która dotrze do Niemiec. To była logiczna decyzja, by zacząć tak szybko jak to możliwe. Było jasne, że nie ma czasu do stracenia" – powiedział. Do pracy nad szczepionką wyznaczono 500 pracowników. W testach wzięło udział 43,5 tys. ochotników.

Czytaj także: Jak na "ciężkim kacu". Niepokojące wnioski ws. nowej szczepionki na covid-19

Gratulacje z Turcji i nie tylko


Ich historia już przedstawiana jest jako opowieść o sukcesie imigrantów. "Żona i mąż, doktor i profesor, dwa wspaniałe mózgi stoją za szczepionką na Covid-19. Więcej władzy dla kobiet i naukowców z mniejszości narodowych" – rozlegają się dziś głosy w komentarzach internetowych. Pod adresem twórców szczepionki płyną gratulacje.

Thorsten Benner, dyrektor Global Public Policy Institute w Berlinie, zacytował jednak znajomego niemieckiego Turka: "Jeśli im nie wyjdzie, będą tureckimi imigrantami. Jeśli szczepionka okaże się sukcesem, będą uznawani za Niemców". Widać też, że w Turcji pękają z dumy. Piszą o nich media, internauci biją brawo. "Nasza duma, nasz honor", "Wielka chwila dla tureckich naukowców rozsianych za granicą" – komentują. Niektórzy już pytają, czy para naukowców dostanie Nobla.
Şahin przyznał, że otrzymuje wiele wiadomości od tureckich imigrantów, którzy są dumni. Stwierdził, że dobrze, że mówi się o jego pochodzeniu, ale to, jak zaznaczył, nie powinno być w centrum uwagi.

"Czy sława cię zmieni?" – zapytał go dziennikarz Sky News. Naukowiec odpowiedział, że ani trochę. Należeli z żoną do klasy średniej i to im w zupełności wystarczy, by wieść normalne życie. Chcą się skupić na pracy. On wciąż wykłada na Uniwersytecie w Mainz. Tak samo jego żona.