Orbán wylatuje z Warszawy bez twardych haseł. A Gowin ostrzegał, że tak będzie

Rafał Badowski
Weto nie będzie dobre dla Europy – w taki sposób po spotkaniach z Jarosławem Kaczyńskim i Mateuszem Morawieckim wypowiedział się premier Węgier Viktor Orbán. A oczekiwania polskiej strony były zupełnie inne. Polska i Węgry, dwa bratanki, miały stać na straży swojej suwerenności i "prawdziwych" wartości unijnych.
Viktor Orban wyjechał z Warszawy bez mocnych haseł. Wiele wskazuje na to, ze weta do unijnego budżetu nie będzie. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Tymczasem już po spotkaniu z Morawieckim i Kaczyńskim premier Orbán przekazał, że najlepiej byłoby osiągnąć porozumienie. Jak ocenił węgierski szef rządu, "weto nie będzie dobre dla Europy".

Viktor Orbán ocenił, że "sprawy praworządności nie mają żadnego związku ze sprawami finansowymi". – Nie chcemy, żeby wiązać to z gender, migracją i tym podobnymi – dodał w swoim stylu.

Czytaj także: Wymowne słowa Gowina ws. unijnego weta. Pokazał, jak Orbán może wystawić PiS na ostatniej prostej

To inne stanowisko niż wcześniejsza postawa Węgier, gdy zapowiedziały wspólnie z Polską weto do unijnego budżetu. Po spotkaniu z Morawieckim w Budapeszcie Orbán twierdził, że Węgry nie zrobią niczego, co byłoby sprzeczne z interesem Polski.


A Gowin ostrzegał ws. Orbána

Jeszcze przed spotkaniem głośno było o słowach Jarosława Gowina, który – jak się okazało, słusznie – przewidywał, że Viktor Orbán może zmienić swoje stanowisko ws. weta. – Nie zdziwię się, jeśli na ostatniej prostej negocjacji postąpi bardziej elastycznie, niż dopuszcza to część polskich polityków – powiedział wicepremier w rozmowie z Wirtualną Polską. Wychodzi więc na to, że to Jarosław Gowin zna najlepiej Orbána. Dlaczego? Spędzili razem wiele lat w Europejskiej Partii Ludowej. Już po oświadczeniu węgierskiego premiera podsumował je krótko i wymownie na Twitterze. "Tak że tak" – napisał Gowin.

Węgierski bratanek już raz zawiódł PiS

Warto także wspomnieć przykrą dla PiS sytuację sprzed ponad trzech lat, którą zwykło się do dziś określać "27:1". Partia Jarosława Kaczyńskiego popierała wtedy na stanowisko szefa Rady Europejskiej Jacka Saryusza-Wolskiego.

Czytaj także: Orbán wbił nóż w plecy Kaczyńskiego w Brukseli: Nie ma innego kandydata niż Tusk. Był Saryusz-Wolski, ale się wycofał

Tymczasem przed zgromadzonymi w siedzibie Rady Europejskiej dziennikarzami z całego świata premier Węgier oznajmił, iż... nie ma żadnego innego kandydata na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej niż Donald Tusk. – Nowego kandydata nie ma. Był jeden – Saryusz-Wolski, ale się wycofał – powiedział Orbán ku zaskoczeniu "bratanków" z Nowogrodzkiej.