"Dziesiątki rodzin z dziećmi na sankach". Stoki zamknięte, ale tam w weekend było oblężenie
Jeśli ktoś myślał, że całkowicie uda się ludzi zamknąć w domach, to się pomylił. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia z Beskidów, które podczas weekendu krążyły w sieci. A także przeczytać doniesienia lokalnych mediów, które piszą wprost o oblężeniu na Szyndzielni w Bielsku-Białej i Białym Krzyżu w Szczyrku. Nie obyło się bez interwencji policji.
Czytaj także: Czekają nas ferie absurdów. W rodzicach aż się gotuje. "To więzienie dzieci w domach, przy TVP"
A po ostatnim weekendzie w Beskidach widać, jak niektórzy je potraktowali.
Jak wyglądała sytuacja w Beskidach
"Ludzie masowo przestrzegają przepisów o zamknięciu stoków. Na przykład w Szczyrku. Sami zobaczcie" – napisał ironicznie jeden z użytkowników Twittera i zamieścił poniższe zdjęcie.
Ale nawet nie chodzi o narty. Niektóre kolejki linowe są czynne, jednak tylko dla ruchu turystycznego. I z tego, jak widać, wiele osób chętnie korzysta. "Turyści omijają przepisy i zjeżdżają na sankach i na skiturach. To kpina z pandemii?" – donosił w czasie weekendu "Dziennik Zachodni". Pisał, że 3 stycznia oblężenie przeżywała Szyndzielnia w Bielsku-Białej. "Wprawdzie nie ma stoku narciarskiego, ale miejsce do zjazdu na sankach jest doskonałe. Efekt? Dziesiątki rodzin z dziećmi na sankach i jabłuszkach skorzystały z tej okazji" – czytamy.
Łukasz Klimaniec, dziennikarz "DZ" zamieścił na Twitterze kilka zdjęć. "Tłumy na Szyndzielni, tłumy na Białym Krzyżu – napisał.