Góralskie Veto na Podhalu. Przedsiębiorcy otworzą biznesy mimo zakazu. Co im grozi?

Monika Piorun
Górale zbuntowali się przeciwko wprowadzonym ze względu na pandemię covid-19 obostrzeniom, które doprowadziły do ruiny prowadzone przez nich biznesy. Od 18 stycznia zamierzają wznowić działalność gospodarczą, nawet jeśli mieliby naruszyć oficjalne zakazy wprowadzone przez rząd. Jakie kary im grożą i kim jest Sebastian Pitoń, wokół którego skupili się zwolennicy tzw. Góralskiego Veto?
Góralskie Veto to inicjatywa przedsiębiorców z Podhala, którzy pomimo obostrzeń chcą nadal prowadzić swoje biznesy. Skupiają się wokół architekta Sebastiana Pitonia, architekta z Kościeliska. Jakie kary mogą za naruszenie wprowadzonych zakazów? Fot. Facebook.com/Góralskie Veto/Sebastian Pitoń


— Nasz bunt jest tak naprawdę powrotem do normalności. Nie będziemy na nikogo napadać. Będziemy po prostu normalnie żyć i pracować. Jeśli teraz nie zaczniemy działać, to za miesiąc nie będzie już takiej możliwości. Nie będzie komu wracać, bo cały polski biznes zostanie prawdopodobnie wykupiony. Splajtuje. Zbankrutuje. Wtedy ten protest byłby tylko symboliczny. Teraz jeszcze możemy coś uratować — zapowiada architekt Sebastian Pitoń, architekt z Kościeliska, wokół którego skupili się zwolennicy inicjatywy Góralskie Veto.


Wraz z nim po 18 stycznia 2021 roku wielu przedsiębiorców z Podhala zapowiada otwarcie biznesów i wznowienie działalności gospodarczej, nawet jeśli miałoby to być niezgodne z obowiązującymi regulacjami wprowadzonymi przez rząd w związku z epidemią covid-19.

— Nie boimy się sanepidu i policji, bo to ludzie, którzy żyją wśród nas i wszyscy jedziemy na jednym wózku. Już chodzą kontrole i proszę mi wierzyć – nie jest źle. Policjanci i urzędnicy z sanepidu zachowują się w sposób racjonalny i nienadgorliwy — zapewniał Pitoń w rozmowie z Beatą Lubecką z Radia ZET. Jego zdaniem:

W interesie nas wszystkich leży, żeby tą drogę ku autodestrukcji, ku zbiorowemu samobójstwu powstrzymać. I nie jest to wcale figura retoryczna, bo zdajemy sobie sprawę, że wielu przedsiębiorców po prostu odbiera sobie życie.

Czytaj także: Lider góralskiego veta szokuje. "Koronawirus to lekka i przyjemna choroba"

Zwolennicy Góralskiego Veta zaprzeczają istnieniu pandemii. Nie liczą też na pomoc rządu. Chcą tylko znów powrócić do prowadzenia biznesu na takich zasadach, jak robili to przed wybuchem epidemii koronawirusa. Jakie konsekwencje mogą ich za to spotkać?

Góralskie Veto: co grozi przedsiębiorcom za otwarcie biznesu?

Podczas wprowadzania kolejnych obostrzeń w czasie pandemii covid-19 premier Morawiecki zapewniał na konferencjach prasowych, że przedsiębiorstwa przyłapane na łamaniu rządowych restrykcji mogą być zamykane, a podmioty niestosujące się do oficjalnych zaleceń, mogą zostać pozbawione prawa do korzystania z finansowego wsparcia państwa w czasie pandemii i kolejnych tarcz antykryzysowych. To jednak nie wszystko.

JAKIE KARY MOGĄ GROZIĆ FIRMOM ZA NARUSZENIE PRZEPISÓW ZWIĄZANYCH Z WALKĄ Z COVID-19?

⦁ grzywna od 1 tys. do 30 tys. zł

Zgodnie z art. 283 Kodeksu Pracy: Naruszenie zasad bezpieczeństwa i higieny pracy jest zagrożone grzywną w wysokości od 1 tys. do 30 tys. zł.

⦁ odpowiedzialność karna

Zgodnie z art. 165 Kodeksu Karnego: Za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia innych osób poprzez spowodowanie szerzenia się choroby zakaźnej grozi kara pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do nawet ośmiu lat (przestępstwa nieumyślne są zagrożone karą do trzech lat).

⦁ kary administracyjne wymierzane przez sanepid

Za utrudnianie lub udaremnianie działalności organów Państwowej Inspekcji Sanitarnej może być na nas nałożona grzywna finansowa (5 tys. zł) lub kara nawet kara ograniczenia wolności (30 dni aresztu).

Kim jest Sebastian Pitoń, lider Góralskiego Veto?

— Nazywam się Sebastian Pitoń. Jestem architektem, mężem i ojcem. Pochodzę ze starego góralskiego rodu. Stoję tutaj sam, ale jestem pewien, że stoją za mną duchy moich przodków, ale może i te zaklęte rycerze z Giewontu też za mną staną — mówi Sebastian Pitoń. To właśnie on jest twarzą inicjatywy Góralskie Veto skupiającej przedsiębiorców, którzy chcą powrócić do prowadzenia biznesu na zasadach sprzed pandemii.

— Powołując się na stare polskie prawo Liberum Veto - wolny, nie pozwalam - oświadczam, że nie zamierzam stosować się do żadnych bezprawnych rozporządzeń rządu, które niszczą nasze życie — ogłosił w wystąpieniu udostępnionym za pośrednictwem mediów społecznościowych jeszcze przed świętami.
Sebastian Pitoń nie kryje się z tym, że nie wierzy w pandemię. Jego poglądy na temat rozwoju epidemii są sprzeczne z tym, co mówią lekarze i naukowcy.

Góral z Kościeliska skończył architekturę na Politechnice Łódzkiej, ale w przeszłości próbował zrobić karierę w lokalnej polityce. W 2014 roku startował w wyborach samorządowych. Wtedy chciał zlikwidować... Tatrzański Park Narodowy i oddać Tatry góralom. Pitoń nie ukrywa, że jest zwolennikiem Konfederacji. Nie wierzy też w pandemię i zaprzecza oficjalnym statystykom dotyczącym zgonów na covid-19 i kolejnych zakażeń koronawirusem. Lęk przed pandemią uznaje za element socjotechniki stosowanej przez władze. Nie chce też się szczepić przeciwko covid-19, bo odpowiedzialności za jej skutki nie chce wziąć na siebie nawet jej producent.

— Sam chorowałem na koronawirusa. To lekka, przyjemna choroba — twierdzi Pitoń. Przypomnijmy, że od początku pandemii w Polsce na covid-19 zmarło już ponad 31 tys. Polaków, a zakażenie koronawirusem stwierdzono i ponad 1,39 mln ludzi.

Tylko w ciągu ostatniej doby przybyło ponad 5,5 tys. zakażonych i 326 zgonów z powodu SARS-CoV-2. W oficjalne statystyki lider Góralskiego Veto jednak też nie wierzy.

Dowiedz się więcej: