Otwarto dużą restaurację na Krupówkach. Ludzie stali w długiej kolejce
Na Krupówkach w Zakopanem otwarto dużą restaurację mimo obowiązujących obostrzeń. Zaraz po otwarciu drzwi klienci zajęli wszystkie stoliki. Na ulicy ustawiła się długa kolejka kolejnych chętnych oczekujących na wejście.
Czytaj także: Władza stosuje jawny szantaż: Inicjatorka #OtwieraMY ostro o polityce PiS
– Zatrudniam prawie 40 osób, których nie chcę mieć na sumieniu. Codziennie ktoś przychodzi z płaczem, że nie ma na czynsz, na prąd, na wodę i to są te czynniki ludzkie, które spowodowały, że zdecydowaliśmy się na otwarcie tej restauracji. My nie dostaliśmy żadnego wsparcia, żadnej tarczy, ponieważ działamy od niedawna i nie możemy dłużej czekać, musimy płacić rachunki – powiedział.
– Mamy nadzieję, że w ślad za tymi odważnymi ludźmi, którzy zdecydowali się na otworzenie swojego biznesu a zmusiła ich do tego sytuacja, pójdzie cała reszta. Polski rząd robi nas wszystkich w lolo z tarczą i z pomocami – dodał przedsiębiorca z Zakopanego Gerard Wolski, jeden z inicjatorów otwierania biznesów na Podhalu.
Czytaj także: Knajpa Gessler otwiera się mimo rządowego zakazu. Jest komentarz restauratorki
Jak się wyraził, "pomoc rządzących nie dociera tam, gdzie powinna docierać, bo wielkie korporacje, wielkie firmy otrzymują milionowe wsparcie, natomiast wszystkie małe i mikroprzedsiębiorstwa nie dostaję tego wsparcia w zasadzie w ogóle".
Dodał, że Polskie Koleje Linowe, które należą do Polskiego Funduszu Rozwoju, cały czas działają i wożą turystów – na Kasprowy Wierch czy Gubałówkę.
– Tam nie ma problemu, żeby wsiąść do wagonika, wyjechać na górę gniotąc się jak sardynki w puszce, ale jaki jest problem, żeby wysiadając z tego wagonika można było zapiąć narty i zjechać na dół? Tu nie ma żadnej logiki i sensu. To jest celowe niszczenie naszej gospodarki – ocenił.
źródło: RMF FM