Tak komisja ds. pedofilii stara się, by nie ścigać księdza. Ujawniono bulwersujące pismo

Adam Nowiński
W czwartek posłowie Koalicji Obywatelskiej na konferencji prasowej poinformowali, że nie udało im się przeprowadzić kontroli w komisji ds. pedofilii. Jej członkowie uznali, że politycy nie mają do tego prawa. Dlatego KO chce powołania komisji śledczej w tej sprawie.
Dariusz Joński oraz inni posłowie opozycji chcieli przeprowadzić kontrolę w komisji ds. pedofilii. Fot. Kornelia Głowacka / Agencja Gazeta
– Dziennikarze wejść nie mogą, my, osoby upoważnione, również nie. To jest kpina, to jest żart, to nie jest komisja. To cyrk za publiczne pieniądze i najwyższy czas, by z tym skończyć – powiedział podczas czwartkowej konferencji prasowej przed budynkiem komisji poseł KO Dariusz Joński.

Razem z Kamilą Gasiuk-Pihowicz i Katarzyną Piekarską poinformował, że będzie chciał powołać sejmową komisję śledczą w tej sprawie. Dodał również, że opozycja przygotowała projekt ustawy wydłużający do 30 lat okres przedawnienia dla przestępstw krycia pedofilii.

Poseł KO zamieścił wpis na Twitterze, w którym podał jeden z powodów, dlaczego politycy opozycji chcieli przeprowadzić kontrolę w komisji powołanej przez PiS.


"Pan Tomasz ofiara księdza pedofila zgłosił wniosek do komisji w listopadzie. Komisja poprosiła o uzupełnienie miejsca zamieszkani oprawcy. Jeśli ktoś kradnie mi rower, to nie muszę znać danych personalnych oraz adresu. Od 3 miesięcy nikt do niego nawet nie zadzwonił!" – napisał Dariusz Joński i załączył skan odpowiedzi, jaką dostał pokrzywdzony. Przypomnijmy, że w czwartek wyszły na jaw liczne przywileje oraz koszty, jakie generuje działalność komisji ds. pedofilii. Wcześniej ujawniono zarobki jej członków, które oscylują w granicach 10 tys. zł brutto miesięcznie.

Czytaj także: Komisja do walki z pedofilią jeszcze nie zaczęła pracy, a już wiadomo, ile zarobią jej członkowie