Kulisy ostatniej wyprawy Doby. Organizator reaguje na zarzuty o poważnych błędach

Łukasz Grzegorczyk
Mamy nowe informacje dotyczące okoliczności śmierci Aleksandra Doby. Klub Podróżników Soliści, który organizował wyprawę na Kilimandżaro, zareagował na zarzuty Jerzego Kostrzewy. Przewodnik górski sugerował, że wejście na najwyższy szczyt Afryki było źle przygotowane.
Klub Podróżników Soliści, który organizował wyprawę Aleksandra Doby, zareagował na zarzuty Jerzego Kostrzewy. Fot. Grzegorz Bukała / Agencja Gazeta
"Wyprawa na Kilimandżaro została zorganizowana według wszystkich norm bezpieczeństwa, wymagań oraz zaleceń parku, a także zasad aklimatyzacji dla tego szczytu" – czytamy w oświadczeniu, które dostaliśmy z Klubu Podróżników Soliści.

Jak zaznaczono, cała wyprawa, a także atak szczytowy były organizowane i koordynowane przez lokalną, licencjonowaną agencję.

W dalszej części wyjaśniono, że Aleksander Doba był pod opieką dwóch, bardzo doświadczonych przewodników, którzy mają na koncie ponad 400 wejść na szczyt. "Wyprawa dysponowała zestawami pierwszej pomocy, butlami tlenowymi, rozbudowaną apteczką z lekami na chorobę wysokościową i wszystkimi niezbędnymi przy takich wyprawach środkami" – wskazano.
Z relacji klubu wynika, że podczas całego wejścia Doba nie wykazywał żadnych objawów choroby wysokościowej. Miał być bacznie obserwowany przez przewodników podczas rutynowych kontroli medycznych, które obejmowały mierzenie tętna, natlenienia krwi. Pytano go o samopoczucie czy bóle głowy.


"Jesteśmy w stałym kontakcie z rodziną, która prosi o uszanowanie prawa do żałoby i powstrzymanie się od komentarzy, które nie mają pokrycia z rzeczywistością" – dodano na koniec.

Jerzy Kostrzewa o błędach w wyprawie Aleksandra Doby


Klub Podróżników Soliści zareagował po tym, jak przewodnik górski Jerzy Kostrzewa wyraził swoje wątpliwości, co do warunków, w jakich Doba wraz z grupą podróżników zdobywał Kilimandżaro. Powołał się na maila, jakiego podobno dostał od lokalnego przewodnika z opisem całej wyprawy. W poście Kostrzewy pojawiła się długa lista zarzutów, m.in. o tym, że Dobę prowadzili młodzi i niedoświadczeni przewodnicy. Argumentował też, że za mało czasu poświęcono na aklimatyzację, a do tego nie zabrano żadnych środków ratowniczych, tj. tlen czy leki.

Kostrzewa jeszcze w czwartek 25 lutego zamieścił kolejny wpis, w którym stwierdził, że dostaje pogróżki od organizatora wyprawy Aleksandra Doby. "Podaję to do publicznej wiadomości . Bo to świadczy, że zamiast podjąć rzeczową dyskusję i podać prawdę, organizator posuwa się do zastraszania" – napisał.

Przypomnijmy, że kajakarz i podróżnik Aleksander Doba zmarł po zdobyciu najwyższego szczytu Afryki – Kilimandżaro (5895 m nad poziomem morza). Polak zasłabł w trakcie odpoczynku na szczycie góry i nie odzyskał już przytomności.
Czytaj także: Błędy na wyprawie Aleksandra Doby. Na jaw wychodzą nowe okoliczności śmierci podróżnika