Pokazaliśmy policjantowi nagranie z akcji na Orlenie. "Ludzie za dużo naoglądali się seriali"

Adam Nowiński
Tym nagraniem żyła w weekend niemal cała Polska. Chodzi o film z interwencji policji na Orlenie w Rymaniu. Kobieta wjechała swoim bmw w budynek stacji. Policjanci próbowali ją zatrzymać przy dzikim ryku świadków, którzy podrzucali funkcjonariuszom swoje "złote rady". Pokazaliśmy nagranie funkcjonariuszowi, który ocenił dla nas tę sytuację.
Stacja benzynowa w Rymaniu. To tutaj 37-latka wjechała bmw w budynek i uciekła przed policją. Zrzut ekranu z Google Maps.
"Strzelaj w opony!", "nie strzelaj, bo w instrybutor trafisz!", "zostaw ten samochód!", "nie wzywaj wsparcia!" – to tylko część dobrych rad "ekspertów" z filmu, na którym uwieczniono interwencję policji na stacji Orlen w Rymaniu. Niemal od razu nagranie stało się hitem internetu, a słowo "instrybutor" przejdzie chyba do kanonu wiralowych określeń zaraz obok "ale urwał", czy "wyrwiesz mi od internetu kabel".

Tyle że to zdarzenie nie było zabawnym wybrykiem, czy wyreżyserowaną akcją, która miała dostarczyć jej autorom internetową sławę. To było prawdziwe życie i prawdziwa sytuacja, która miała miejsce w sobotę 27 lutego wieczorem na stacji benzynowej Orlen w Rymaniu.

Z niewiadomych przyczyn 37-letnia kobieta, kierująca pojazdem marki BMW, cofnęła, a następnie dodając gazu wjechała z całym impetem na teren sklepu stacji benzynowej. Próbowało ją zatrzymać dwóch policjantów, którzy wcześniej zostali wezwani na miejsce.
Według nieoficjalnych ustaleń lokalnych mediów funkcjonariuszy wezwała obsługa stacji. Zaniepokoiło ją zachowanie kobiety, która awanturowała się z towarzyszącym jej mężczyzną. Policjanci nie spodziewali się chyba, że sytuacja ta przerodzi się w taką jatkę. Na nagraniu, które pojawiło się w sieci, widać, jak kobieta wjeżdża w budynek stacji, a do jej samochodu doskakuje dwóch funkcjonariuszy. W tle słychać krzyki świadków. "Do czego wy doprowadzacie! Zostaw ten samochód! Broń wyciągaj, ku**a! Strzelaj w opony!" – rozkazywał jeden ze stojących obok mężczyzn.


Kobieta wycofuje samochód. Jeden z funkcjonariuszy w końcu oddaje strzał. Najpierw jeden, po nim jeszcze dwa i krzyczy do partnera, żeby ten wezwał wsparcie. To jednak nie podoba się świadkom, w tym autorowi nagrania, który krzyczy na policjanta, żeby nie strzelał, bo trafi w "instrybutor", czyli dystrybutor z paliwem. Z kolei drugi świadek gani funkcjonariuszy, żeby ci nie wzywali wsparcia.
Czytaj także: "Nie w instrybutor!". To słowo z demolki na stacji benzynowej robi furorę
Policjanci próbują jeszcze dostać się do środka pojazdu – jeden z nich kolbą od pistoletu próbował zbić szybę, niestety nie udało mu się to. 37-latka z piskiem opon ucieka ze stacji. Wiadomo, że funkcjonariusze nie ruszyli w pościg za nią. Sprawdzili, czy nikomu nic się nie stało wśród tych, którzy przebywali w budynku.

Kobieta sama zgłosiła się na policję w Koszalinie. Stamtąd przewieziono ją do Kołobrzegu. Nie była pod wpływem alkoholu. Policjanci sprawdzają jeszcze, czy w jej krwi obecne były narkotyki.

– Obecnie wyjaśniamy przyczyny zachowania kobiety, która autem zdemolowała stację paliw, stwarzając tym samym realne zagrożenie dla przebywających tam osób – poinformowała rzeczniczka kołobrzeskiej komendy, Karolina Seemann. 37-latce nie postawiono jeszcze zarzutów, ale za samo zniszczenie mienia grozić jej może kara do 5 lat pozbawienia wolności.

Policjanci na celowniku

Ale nie tylko 37-latka została bohaterką sobotniego rajdu na Orlenie. Masa krytyki spłynęła na policjantów. Komentujący sugerując się okrzykami świadków twierdzą z jednej strony, że powinni wcześniej wyciągnąć broń. Z drugiej strony uważają, że policjant niepotrzebnie strzelał, bo mógł trafić w dystrybutor z paliwem.

Jak dowiedzieliśmy się od rzeczniczki komendy w Kołobrzegu, interwencję funkcjonariuszy analizuje wydział wewnętrzny policji w Szczecinie. To standardowa procedura w przypadku użycia broni służbowej na służbie. Śledczy ocenią, czy zachowanie policjantów było właściwe.

Wielu internetowych komentatorów wydało już jednak wyrok. Postanowiliśmy więc zapytać o zdanie ekspertów. O ocenę zwróciliśmy się do jednego z naszych zaprzyjaźnionych policjantów, który już na wstępie zwrócił uwagę na główny mankament tego nagrania.

– Klasycznie, jak w przypadku każdego tego typu nagrania z sieci mamy do czynienia z urywkiem całego zdarzenia. Nie wiemy kiedy i dlaczego policjanci zostali wezwani na miejsce – dopiero potem dowiadujemy się tego z mediów. Nie widać zachowania kobiety, nie wiemy, co robiła przed tym zdarzeniem oraz jak zachowywali się policjanci – zauważa policjant.

Jego zdaniem w tak dynamicznym i chaotycznym zdarzeniu policjanci zachowali się bardzo dobrze. – Próbowali do tego samochodu podejść, była próba wybicia szyby przez jednego z nich, poza tym zachowali zimną krew i jako profesjonaliści w swoim fachu sami zdecydowali, kiedy użyć broni. Szczęście w nieszczęściu, że nic nikomu się tam nie stało – ocenia nasz rozmówca i dodaje, że bardzo dobrze, że policjanci widząc w jakiej znaleźli się sytuacji wezwali wsparcie.

– To nie jest tak, jak w amerykańskich filmach, że przyjeżdża patrol, wysiadają policjanci i od razu wyciągają broń. Przecież oni zostali tam wezwani z innego powodu. Musieli rozeznać się w sytuacji. Ktoś powie, że mogli użyć samochodu, żeby zablokować kobiecie ucieczkę. Racja, ale to piszą osoby, które siedzą w ciepłych kapciach na fotelu i łatwo jest im wydawać takie opinie. Tutaj policjant musi w ułamku sekundy podjąć właściwą decyzję, żeby nie narazić ani siebie, ani nikogo wokół. Moim zdaniem chłopaki zachowali się bardzo dobrze – podkreśla policjant.

Wyjąć broń. Ale kiedy?

Kiedy patrzy się na policyjne statystyki, widać, że funkcjonariusze bardzo rzadko sięgają po broń. Jak zauważa nasz rozmówca, to w końcu ostateczny środek przymusu.
Fot. KGP
Tylko w całym 2019 roku doszło do 23 przypadków użycia broni służbowej (w kierunku człowieka/pojazdu) i 151 wykorzystania broni służbowej (np. do oddania strzałów ostrzegawczych). Dla porównania w samej Irlandii Północnej między 2018 a 2019 rokiem tamtejsza policja wykorzystała i użyła (brak podziału) broń służbową 520 razy. A prawo w Polsce dokładnie podaje, kiedy policjanci mogą jej użyć.
Artykuł 45. Warunki użycia broni palnej.
Ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej

Broni palnej można użyć, gdy zaistnieje co najmniej jeden z następujących przypadków:
1) konieczność odparcia bezpośredniego, bezprawnego zamachu na:
a) życie, zdrowie lub wolność uprawnionego lub innej osoby albo konieczność przeciwdziałania czynnościom zmierzającym bezpośrednio do takiego zamachu,
b) ważne obiekty, urządzenia lub obszary albo konieczność przeciwdziałania czynnościom zmierzającym bezpośrednio do takiego zamachu,
c) mienie, który stwarza jednocześnie bezpośrednie zagrożenie życia, zdrowia lub wolności uprawnionego lub innej osoby, albo konieczność przeciwdziałania czynnościom zmierzającym bezpośrednio do takiego zamachu,
d) nienaruszalność granicy państwowej przez osobę, która wymusza przekroczenie granicy państwowej przy użyciu pojazdu, broni palnej lub innego niebezpiecznego przedmiotu,
e) bezpieczeństwo konwoju lub doprowadzenia;

2) konieczność przeciwstawienia się osobie:
a) niepodporządkowującej się wezwaniu do natychmiastowego porzucenia broni, materiału wybuchowego lub innego niebezpiecznego przedmiotu, którego użycie może zagrozić życiu, zdrowiu lub wolności uprawnionego lub innej osoby,
b) która usiłuje bezprawnie odebrać broń palną uprawnionemu lub innej osobie uprawnionej do jej posiadania. Czytaj więcej

Nasz rozmówca pytany o sytuację z Rymania uważa, że funkcjonariusze wykazali się sporą odwagą wyciągając broń. – Było tam sporo osób, stacja benzynowa, więc jeszcze większe ryzyko potencjalnych szkód i ofiar w razie rykoszetu, do tego jeszcze te polecenia i komentarze ze strony świadków. Nic nie wnosiły do całej sprawy, ale na pewno powodowały dodatkowe napięcie. Do tego strzelasz do poruszającego się obiektu. Moim zdaniem wykazali się sporą odwagą – stwierdza policjant.

Dodaje, że jego zdaniem użycie broni w tym przypadku było uzasadnione, ale ostateczną opinię w tej sprawie zostawia śledczym z wydziału wewnętrznego. – Gdyby mieli do czynienia z tą kobietą w bezpośrednim kontakcie, to byłaby inna bajka. W końcu w razie czego na wyposażeniu mają też inne środki przymusu bezpośredniego. A tak, to jest naprawdę trudne, żeby zatrzymać tak gwałtownie poruszający się samochód – zauważa.

Ale karmieni produkcjami rodem z Hollywood mamy inne wyobrażenie o policyjnych akcjach, pościgach i ich rezultatach. Tam ostrzelany samochód wybucha, a przestrzelona opona powoduje dachowanie auta lub chociaż efektowną kraksę. To jednak tylko fikcja i efekty specjalne. Prawdziwe życie wygląda inaczej.

Opisał to niedawno przy okazji innej interwencji policji w Gdańsku Dominik Górski - Mistrz Polski IPSC i instruktor Master International Shooting Safety Instructors Association. Tam także krytykowano funkcjonariuszy, że nie użyli broni, żeby przestrzelić opony w uciekającym im samochodzie.

"Jakiś czas temu miałem okazję postrzelać do samochodów, Postanowiłem sprawdzić, jak wygląda to 'bum'. (...) Powietrze z przestrzelonej opony prawie w ogóle nie schodzi (kilkanaście minut)! Szok i niedowierzanie! Cała edukacja wczesnoszkolna na filmach dla drugiej zmiany poszła na marne!" – pisał ironicznie na swoim Facebooku. Podobnie obalił mity związane ze strzelaniem w silnik oraz bak samochodu. W rozmowie z naTemat zauważa, że miejsce wydarzeń w Rymaniu było dość niebezpieczne do oddania strzałów, ale dodałje że widać było, że kąt, pod jakim strzelali policjanci, był najodpowiedniejszy.

– Z punktu widzenia zasad bezpieczeństwa strzelanie pod takim kątem, czyli w opony, jest na tyle bezpieczne, że pocisk trafia w ziemię nawet, jak się nie trafi w oponę. Wyższe podniesienie punktu celowania daje szansę, że pocisk nie trafi w pojazd, poleci dalej i coś uszkodzi lub kogoś, a zauważmy, że było tam wielu gapiów – tłumaczy nam Dominik Górski.

Zwraca także uwagę, że elementem, który zapewne będzie omawiany przez policję, jest oddanie strzałów na terenie stacji benzynowej. To jednak zostawia ocenie funkcjonariuszy ze Szczecina. A takie kontrole są normalne.

Kontrola wszystko wyjaśni

– W wydarzeniach z udziałem policjantów z użyciem broni palnej zawsze powoływana jest specjalna grupa, która ma ocenić ich działania. I te już się toczą. Zabezpieczono już pewnie nagrania z monitoringu, gromadzony jest materiał dowodowy i zobaczymy, jaki będzie wynik tego dochodzenia – mówi nasz zaprzyjaźniony policjant.

Zaznacza, że w tym zdarzeniu jest sporo niewiadomych, które trzeba zbadać. – To bardzo ważne, ponieważ to nietypowa sytuacja i zapewne kolejne pokolenia policjantów będą szkoliły się na podstawie jej analizy – podsumowuje.

Następnym razem przy takim zdarzeniu funkcjonariusze będą od początku mieli plan, jak reagować i być może unikną hejterskich komentarzy. Z całej sytuacji płynie jeden wniosek: życie to nie film i każda sytuacja pisze swoje scenariusze.