Transferowa bomba stanie się faktem. Gwiazdor znów zagra w Polsce

Krzysztof Gaweł
Aleksandar Atanasijević, jeden z najlepszych atakujących na świecie, znów będzie występował w PlusLidze. I znów przywdzieje trykot PGE Skry Bełchatów. Włoskie media poinformowały, że nie doszedł do porozumienia z tamtejszymi klubami i zdecydował się na powrót po ośmiu latach na polskie pakiety.
Aleksandar Atanasijević wraca do Polski po ośmiu latach gry w Italii Fot. CEV
W połowie lutego Aleksandar Atanasijević ogłosił, że nie przedłuży umowy zawartej z Sir Safety Perugia. W drużynie prowadzonej przez Vitala Heynena spędził wspaniały czas, choć ostatni rok dał mu mocno w kość. Najpierw zakażenie koronawirusem, później kontuzja i długi powrót do wysokiej formy. Popularny "Aleks" zdecydował się zmienić otoczenie. Włoski dziennikarz "La Gazzetta dello Sport" Gian Luca Pasini poinformował we wtorek, że Serb odrzucił ofertę umowy z Gas Sales Piacenza. Ponieważ inne kluby nie są w jego kręgu zainteresowań, albo ich na usługi atakującego nie stać, Atanasijević ma już tylko jedną opcję. I jest nią powrót po ośmiu latach do PGE Skry Bełchatów. Polska ekipa sięgnęła po niego gdy miał niecałe 20 lat.


W Bełchatowie talent wychowanka Partizana Belgrad eksplodował, a Serb wdarł się do składu. Doszło na tym tle zresztą do konfliktu między Mariuszem Wlazłym a trenerem Jackiem Nawrockim. Gwiazdor PGE Skry został przesunięty na przyjęcie, Nawrocki nie chciał trzymać na ławce fenomenalnego młokosa. Wlazły był jednak dla włodarzy bełchatowian priorytetem, Serba oddano więc do Perugii.
Czytaj także: Vital Heynen: nie mogę się doczekać sezonu
Ponieważ Mariusz Wlazły przestał być latem 2020 roku priorytetem dla klubu z Bełchatowa (gra w Treflu Gdańsk), Aleksandar Atanasijević będzie numerem jeden w starym-nowym klubie. Przed osiem lat nieobecności wygrał mistrzostwo Italii, dwa Puchary i trzy Superpuchary Włoch.

Do pełnej kolekcji brakuje triumfu w Lidze Mistrzów, a w czwartek Perugia gra w półfinale z Itasem Trentino (godzina 19:00). "Polska" ekipa - grają w niej Wilfredo Leon i Maciej Muzaj, a zespół prowadzi nasz selekcjoner Vital Heynen - będzie faworytem, ale o awans w bratobójczym włoskim pojedynku nie będzie łatwo.