Koronasomnia to kolejny skutek covid-19. "Jakby ktoś zapałki do oczu włożył"

Daria Różańska-Danisz
Budzą się w środku nocy. – Nie jestem w stanie już zasnąć do rana. Jakbym nie miał potrzeby snu, choć kolejnego dnia jestem zmęczony. Ale następnej nocy jest tak samo. Scenariusz się powtarza – załamuje ręce Marek, który chorował na koronawirusa. Wielu ozdrowieńców narzeka na problemy ze snem. Lekarze nazywają tę przypadłość koronasomnią.
Koronasomnia to zaburzenia snu wywołane zakażeniem koronawisuem. Fot. 123rf
Marta dwa miesiące temu przeszła koronawirusa. Od tego czasu cierpi na bezsenność. "Zasypiam o 4-5 nad ranem. Śpię po 3-4 godziny" – żali się w sieci. Na facebookowej grupie zrzeszającej osoby, które przechorowały covid-19, takich wpisów jest wiele.

Beata zakażona koronawirusem była na przełomie października i listopada, ale problemy ze snem pojawiły się, kiedy wyzdrowiała. – I trwały przez prawie dwa miesiące – opowiada.

Była wykończona, nie miała siły nawet na najprostsze czynności. – Ostatecznie zaczęłam brać magnez i witaminy z grupy B, a problemy ze snem ustąpiły po tygodniu. Bardzo mi ulżyło, bo przez dwa miesiące byłam nieprzytomna – dodaje.


Marek (imię zmienione na prośbę bohatera) nie ma kłopotów z zaśnięciem, ale po zakażeniu koronawirusem budzi się około 1-2 w nocy. – I już za cholerę nie jestem w stanie zasnąć. Do rana przewracam się z boku na bok. Czuwam i bardzo się męczę. Następnego dnia jestem nie do życia – narzeka. Do lekarza jeszcze się nie zgłosił, ale planuje to zrobić, bo od miesiąca nie może normalnie funkcjonować.

– Jestem niewyspany, rozdrażniony. Do tego dochodzi okropny ból głowy i stres. Tak się nie da żyć – dodaje.

Koronasomnia

Lista powikłań po przebyciu koronawirusa ciągle się wydłuża. Pacjenci alarmują, a lekarze potwierdzają, że problemy ze snem są jednym z jej punktów.

Specjaliści zauważają rosnącą liczbę osób borykających się z zaburzeniami rytmu snu, ale i takich, którzy odczuwają kłopoty z zasypianiem czy skarżą się na gorszą jakość snu.

– Niektórzy eksperci już nazywają to zjawisko "koronasomnią" – zauważyła Christina Pierpaoli Parker, specjalistka z zakresu psychologii klinicznej i behawioralnej medycyny snu na Uniwersytecie Alabamy. Koronasomnia to zlepek dwóch wyrazów: koronawirus i insomnia, co z łaciny oznacza zaburzenie rytmu snu.

Jak licznej grupy dotyczą te zaburzenia? Dr nauk medycznych Michał Skalski z Poradni Leczenia Zaburzeń Snu Kliniki Psychiatrycznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego w TOK FM tłumaczył, że z nielicznych badań wynika, że nawet co czwarty ozdrowieniec ma problemy ze snem.

– One często się łączą z innymi objawami, na przykład ze zmęczeniem czy takim ogólnym rozproszeniem, taką covidową mgłą – wyjaśnia dr Skalski.

Brak zapotrzebowania na sen

– Z tego, co mówią pacjenci wynika, że nie mają oni problemów z zasypianiem, tylko budzą się po 2-3 godzinach i nie mogą ponownie zasnąć. Często opisują, że zrywają się spoceni, jakby mieli dreszcze, choć nie mają gorączki – opowiada nam profesor Łukasz Święcicki, kierownik II Kliniki Psychiatrycznej w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

Dr Michał Skalski uzupełniał w radiu: – Pacjenci mówią, że ta bezsenność po koronawirusie jest inna, dziwna, że to coś na kształt braku zapotrzebowania na sen.

Marek załamuje ręce, bo codziennie budzi się około 1-2 w nocy. – Nie jestem w stanie już zasnąć do rana. Jakbym nie miał potrzeby snu, choć kolejnego dnia jestem zmęczony. Ale następnej nocy jest tak samo. Scenariusz się powtarza.

Jak sobie radzić?

Ozdrowieńcy wymieniają się doświadczeniami i radzą, jak walczyć z koronasomnią. Jedni sięgają po melatoninę, inni przed snem piją melisę albo na poduszkę leją kilka kropel olejku lawendowego. Są i tacy, którzy bez tabletek nie zasną. Na forach podają kilka nazw leków.

– Najprostszym, ale nie najlepszym rozwiązaniem będzie przepisanie prostego leku na sen. Jest duże prawdopodobieństwo, że zanim pacjent się wyleczy, to zdąży się od niego uzależnić. I później z kolei będzie miał problemy, by się od tego leku odzwyczaić – przestrzega prof. Łukasz Święcicki.

I tłumaczy, że nie jest łatwo leczyć się z pocovidowej bezsenności. – Nie udało się mojemu koledze-lekarzowi, który też zmagał się z tym problemem. Podobnie jest z pacjentami, którzy trafiają do mnie po dwóch miesiącach kłopotów ze snem. Koronasomnia nie ma tendencji do samoczynnego ustępowania, dlatego radziłbym, by od razu zgłosić się do psychiatry. Są też poradnie zaburzeń snu – wskazuje prof. Święcicki.

Nie zmuszaj się

Okazuje się, że w czasie pandemii koronawirusa na bezsenność cierpią nie tylko ozdrowieńcy. Wiele osób ma problemy ze snem przez niepokój spowodowany pandemią, obawą o utratę życia, zdrowia czy pracy.

– Na początku to był lęk przed samą chorobą, a teraz już przed tym, co będzie dalej. Niepokój przed tym, jak świat będzie wyglądał na przykład za kilka miesięcy – tłumaczył w TOK FM doktor Skalski.

Lekarze radzą, by przestrzegać elementarnych zasad higieny snu. – Warto udać się np. na wieczorny spacer, dobrze przewietrzyć mieszkanie, nie spać w jednym pokoju ze zwierzętami, unikać przegrzanych pomieszczeń, pilnować, by panowała w nich ciemność i cisza – wymienia prof. Święcicki.

I uczula, by nie zmuszać się do spania. – Jeśli nie możemy zasnąć, nie wpadajmy w panikę. Im bardziej będziemy panikować, tym trudniej będzie nam zasnąć kolejnej nocy. Nie możesz zasnąć, nie zmuszaj się, poczytaj książkę, poprasuj – zaznacza prof. Święcicki.

Czytaj także: "Robią się łyse placki". Wypadanie włosów to kolejny skutek koronawirusa