"Jestem sprawcą przemocy". Bartosz Bielenia zdobył się na odważne wyznanie

Rafał Badowski
Bartosz Bielenia, aktor znany między innymi ze świetnej roli w "Bożym Ciele", zdobył się na szczere wyznanie po głośnej dyskusji o traktowaniu studentów polskich szkół filmowych i teatralnych. Bielenia wyznał, że sam ma w tej materii coś na sumieniu.
Bartosz Bielenia ujawnił, że był sprawcą przemocy. Powiedział o tym po serii głośnych publikacji dotyczących mobbingu w szkołach filmowych i teatralnych. Fot. Maciej Zienkiewicz / Agencja Gazeta
Przypomnijmy: we wpisie na Facebooku Anna Paliga oskarżyła wykładowców łódzkiej filmówki o stosowanie przemocy psychicznej i fizycznej wobec studentów. Po wyznaniu Anny Paligi inni aktorzy, między innymi Dawid Ogrodnik czy Maria Dębska, także podzielili się swoimi doświadczeniami.
Ogrodnik opowiedział o nieprzyjemnościach ze strony wykładowczyni krakowskiej PWST, Beaty Fudalej. Dębska, która jest żoną Marcina Bosaka, wyznała, że łódzką filmówkę kończyła biorąc leki uspokajające, a po studiach była zmuszona poddać się terapii. O własnej traumie opowiedziała też Tamara Arciuch.


Bartosz Bielenia, gwiazda filmu "Boże Ciało", w długim wpisie na Facebooku przyznał, że sam zadał wiele bólu początkującym aktorom. Uczestniczył w tzw. fuksówkach, czyli rytuałach inicjacyjnych w szkołach teatralnych. "Jestem sprawcą przemocy. Brałem udział w wielu fuksówkach. Jako 'car', a następnie jako mniej lub bardziej bierny świadek, bądź gość 'kwarców'. Jestem bardziej niż pewien, że w ciągu tych kilku lat skrzywdziłem ludzi, którzy dopiero co stawiali kroki w tym zawodzie" – napisał Bartosz Bielenia.
"Nieświadomość i wiara w swoje dobre intencje w żaden sposób nie usprawiedliwia wywartego wpływu na uczucia, jak i późniejszą percepcję wykonywanego zawodu. Droga do zrozumienia swojego postępowania była bardzo długa" – dodał aktor.

Jak napisał Bielenia, początkowo nie widział nic złego w swoim zachowaniu i ignorował uwagi ówczesnej partnerki. Własne błędy zrozumiał dopiero po latach, ale długo nie potrafił okazać pokory.

"Dopiero rok temu, po tym jak najbliższa mi osoba opowiedziała mi o zwierzeniu naszej wspólnej znajomej, w którym wspominała mnie bardzo źle, opowiadając o swoich szkolnych doświadczeniach, ostatnie resztki iluzji rozmyły się.

Od razu zareagowałem wyparciem i zbagatelizowaniem sprawy, ale w środku czułem żal i strach. Nie wyciągnąłem jednak ręki. Nie przeprosiłem. Mogę to jednak zrobić dzisiaj. Przepraszam. Przepraszam wszystkich, którzy poczuli się dotknięci przez moje działania. Z całego serca" – zaznaczył.
Czytaj także: Szatański uśmiech na twarzy anioła. O polskim aktorze mówi cały świat, a to dopiero początek