
Światowa premiera "Bożego Ciała" odbyła się na festiwalu w Wenecji w ramach Giornate degli Autori. Obraz Jana Komasy otrzymał aż dwa wyróżnienia: Europa Cinemas Label i Inclusive Award Edipo Re. To wtedy tak naprawdę zaczęła się międzynarodowa kariera nie tylko filmu, ale i odtwórcy głównej roli. "Boże Ciało" zbiera świetne recenzje, a krytycy rozpływają się nad kreacją Bieleni.
Bartosz Bielenia to jeden z tych aktorów, którzy zatracają się w roli na tygodnie. Na pewien czas staje się osobą, którą potem widzimy na ekranie. Dlatego też jego kreacja jest tak autentyczna.
Jak już pisałem w recenzji "Bożego Ciała, Jan Komasa ma nosa do młodych aktorów. Patrząc na filmografię Bartosz Bieleni widzimy, że wcześniej pojawiał się na przede wszystkim na drugim i trzecim planie m.in. we wspomnianym "Disco Polo", ale i jako "Lizus" w "Klerze", czy "Chłopak Yvonne" w "Ja teraz kłamię". Dotychczas jego największą rolą, za którą otrzymał nagrody na festiwalach Młodzi i Film oraz OFF CAMERA, była postać Janka w "Na granicy".
Po trzech weekendach "Boże Ciało" obejrzało w Polsce prawie 759 tysięcy osób. Milion widzów prawie na pewno pęknie, bo przed filmem jeszcze zagraniczne wojaże. Prawa do dystrybucji zostały sprzedane do imponującej liczby prawie 40 terytoriów obejmujących kraje Europy, Azji, Ameryki Północnej, Ameryki Południowej oraz Australię i Nową Zelandię. W planach jest też 8-odcinkowy serial na podstawie filmu i scenariusza Mateusza Pacewicza.
Mam wrażenie, że świat fauny i flory ceni sobie nawet bardziej niż ten ludzki. Mimo to jest osobą, która nigdy nie odmówi nikomu pomocy czy dobrego słowa. Myślę, że w przyszłości Bartosz mógłby być bioenergoterapeutą, wspaniale wpływa na żywe istoty - zwierzęta przy nim radośnie przybierają na wadze i ochoczo garną się do zabawy. Rośliny w jego obecności rozkwitają jak podlewane najbogatszym nawozem.