Powtórka zeszłorocznego finału i mecz prawdy Bayernu Monachium w Lidze Mistrzów
Jak Bayern Monachium poradzi sobie w Lidze Mistrzów bez Roberta Lewandowskiego? Czy rewelacja rozgrywek - FC Porto - znów zaskoczy faworyta i wyrzuci za burtę Chelsea Londyn? W środowy wieczór poznamy odpowiedzi na oba pytania, a wielka piłkarska uczta rozpocznie się dokładnie o godzinie 21:00.
Bayern Monachium - Paris Saint-Germain
Sierpień 2020 roku, Estadio da Luz w Lizbonie. Francuz Kingsley Coman właśnie strzelił bramkę dla Bayernu Monachium w finale Ligi Mistrzów, jest 59. minuta meczu i za nieco ponad pół godziny Die Roten wzniosą w górę puchar Ligi Mistrzów. Ten obraz został na długo w pamięci piłkarzy Paris Saint-Germain i z pewnością będą go mieć przed oczami wychodząc na murawę Allianz Arena. Celem jest rewanż i awans do półfinału kosztem mistrzów.
– Potrafimy się dostosować, jesteśmy elastyczni. Musimy wypełnić po raz kolejny luki w składzie i poradzić sobie z obecną sytuacją. Co będzie kluczowe? Posiadanie piłki i presja na rywali, jeśli to się nam uda, wynik powinien być korzystny. PSG to silny zespół, ze świetną defensywą i bramkarzem oraz wielką jakością w ataku. My mamy plan na ten mecz. Eric Maxim Choupo-Moting będzie ważną postacią tego meczu. Pokazał świetną grę w Lipsku, a poza tym to świetny chłopak – mówił przed meczem trener Bawarczyków Hansi Flick.
Jego zespół musi sobie poradzić w środę bez kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego oraz bez chorego na koronawirusa Serge'a Gnabry'ego. Bayern będzie jednak faworytem, choćby dlatego, że wygrywa nawet osłabiony, a na paryżan ma swój patent. Wygrał 4 z 5 ostatnich meczów z PSG, w tym zeszłoroczny finał w Lizbonie. Zespół mistrzów Niemiec nawet bez gwiazd ma sporo jakości na murawie i wciąż jest głodny zwycięstw. Sześć trofeów w zeszłym sezonie nie nasyciło piłkarzy Flicka, co było widać choćby w 1/8 finału z Lazio Rzym (4:1 i 2:1).
Paris Saint-Germain tymczasem gra ostatnio w kratkę i efektowne wygrane (4:2 z Lyonem czy 3:0 z Lille) przeplata wpadkami (0:1 z Lille i 1:2 z Nantes). W Lidze Mistrzów jednak zespół Mauricio Pocchettino radzi sobie bardzo dobrze. Po słabym początku rozgrywek wygrywa mecz za meczem, a popisem była rywalizacja z FC Barcelona. Ofensywnym w Katalonii, gdzie PSG wygrało 4:1, a defensywnym w Paryżu, gdzie udało się zremisować 1:1 z żądną rewanżu Barcą i wyrzucić ją za burtę rozgrywek. Teraz przed Francuzami kolejna wielka misja, starcie z Bayernem. Jeśli PSG wyrzuci go za burtę, z miejsca stanie się faworytem numer jeden LM.
– W tej rywalizacji wszystko jest możliwe. Pamiętamy, że Bayern to obrońca trofeum i jedna z najlepszych drużyn na świecie. W tym roku chcemy zdobyć trofeum i mamy swoje argumenty, by tego dokonać. Mamy w składzie piłkarzy, którzy w pojedynkę potrafią odmienić mecz. Mamy też plan na środowe spotkanie, wiemy co trzeba zrobić na murawie. Kontuzje piłkarzy? To część tego sportu, trzeba się do takich sytuacji dostosować – mówił Mauricio Pocchettino, odnosząc się do pytań o brak Roberta Lewandowskiego w składzie gospodarzy. PSG ma Neymara oraz Kyliana Mbappe i liczy na jego popis, jak to miało miejsce przeciw Barcelonie.
Bilans drużyn w tegorocznej Lidze Mistrzów:
- Bayern Monachium | 7 zwycięstw - 1 remis - 0 porażek; bramki: 24:7
- Paris Saint-Germain | 5 zwycięstw - 1 remis - 2 porażki; bramki: 18:8
FC Porto - Chelsea Londyn
– Jesteśmy gotowi. Nie będzie nam łatwo zastąpić Sergio Oliveirę, ale mam już na to swój pomysł. Chciałem podziękować kibicom, którzy niestrudzenie nas wspierają i dla których zawsze wychodzimy na boisko. W życiu, a zwłaszcza w piłce nożnej, nie ma rzeczy niemożliwych. Zagrają dwie drużyny, każda ze swoim pomysłem na grę i każda licząca 11 piłkarzy. Wiemy, że czeka nas trudne zadanie, ale jesteśmy na nie przygotowani. Zagramy w Sewilli, ale brak naszych fanów sprawia, że to nie ma już znaczenia – mówił dziennikarzom trener Smoków, Sergio Conceicao.
FC Porto to najbardziej niespodziewany ćwierćfinalista tegorocznej Ligi Mistrzów. Wygrany dwumecz z Juventusem Turyn (2:1 i 2:3) w 1/8 finału pokazał, że Smoki potrafią rzucić rękawicę każdemu rywalowi i są bardzo groźne. Choć na krajowym podwórku nie dominują już tak, jak to miało miejsce lata temu, w pucharach potrafią walczyć do ostatnie kropli potu, a czasem też krwi. Conceicao zbudował zespół z charakterem, który wolą walki i zwycięstwa niweluje różnice sportowe. Czy to wystarczy na Anglików? Musi wystarczyć, zwłaszcza że w składzie zabraknie Sergio Oliveiry, bohatera z Turynu.
Ostatniego starcia Porto z Chelsea trzeba szukać w historii Ligi Mistrzów sześć lat temu. Wówczas dwumecz rozgrywano w fazie grupowej, Smoki wygrały u siebie 2:1, a The Blues w Londynie 2:0. Angielski zespół prowadził Jose Mourinho, bohater i ikona obu klubów oraz postać, która spaja je w historii Ligi Mistrzów. Tym razem nie będzie obecny w rywalizacji, a przez pandemię Porto zagra swój domowy mecz na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan w Sewilli. Nawiązując do słów trenera Smoków, brak fanów będzie tak samo dotkliwy na każdym terenie, a Dragao bez swoich kibiców nie doda gospodarzom skrzydeł.
– Bardzo się cieszę, bo wreszcie mam do dyspozycji wszystkich moich piłkarzy. Jesteśmy gotowi do gry i nie możemy się doczekać. To będzie dla nas wielki i ważny dzień, dlatego zabraliśmy do Sewilli Oliviera Girouda. Oczywiście wyciągnęliśmy też wnioski z meczu przeciwko West Bromwich Albion i jesteśmy dobrej myśli - mówił Thomas Tuchel podczas konferencji prasowej przed meczem. Nawiązał do Francuza, który jesienią ustrzelił przeciw Sevilli na Ramon Sanchez Pizjuan cztery gole.
Chelsea w ogóle z radością wróci do Hiszpanii, gdzie nie tylko udanie spisała się w fazie grupowej, ale też zagrała dobry dwumecz w 1/8 finału z Atletico Madryt (1:0 i 2:0). W stolicy bohaterem był oczywiście Giroud, który cudownym trafieniem zapewnił drużynie cenny triumf na Wanda Metropolitano. Anglicy są faworytem do awansu, ale mają w pamięci los, jaki Porto zgotowało Juventusowi. Po meczu z WBA i klęsce 2:5 mają też w pamięci, że nie wolno im lekceważyć rywali. Zwłaszcza przed rewanżem, który po raz pierwszy w 116-letniej historii klubu Chelsea zagra jako gospodarz poza Londynem. Starcie numer dwa również odbędzie się na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan.
Bilans drużyn w tegorocznej Lidze Mistrzów:
- FC Porto | 5 zwycięstw - 1 remis - 2 porażki; bramki: 14:7
- Chelsea Londyn | 6 zwycięstw - 2 remisy - 0 porażek; bramki: 17:2
Ćwierćfinały Ligi Mistrzów w sezonie 2020/2021:
6 kwietnia 2021 (wtorek)
- Manchester City - Borussia Dortmund 2:1 (1:0)
- Real Madryt - Liverpool FC 3:1 (2:0)
7 kwietnia 2021 (środa)
- Bayern Monachium - Paris Saint-Germain (Allianz Arena, godz. 21:00)
- FC Porto - Chelsea Londyn (Estadio Ramon Sanchez Pizjuan, godz. 21:00)