"Listonosz wrzucał jak chciał". Zagubione przesyłki polecone w pandemii, klienci Poczty się skarżą

Żaneta Gotowalska
Dostarczanie listów poleconych w pandemii wprost do skrzynki miało ułatwić życie listonoszom i odbiorcom przesyłek. Jak się jednak okazuje dochodzi do sytuacji, kiedy ktoś odbiera list z opóźnieniem, bo nie wie o takim udogodnieniu lub przesyłka widnieje w systemie jako odebrana, a w rzeczywistości nie trafia do adresata. Czy możliwe jest pogodzenie interesów pracowników i klientów Poczty?
Listonoszka roznosi pocztę w maseczce ochronnej i jednorazowych rękawiczkach Agnieszka Sadowska/Agencja Gazeta
W kwietniu 2020 roku Poczta Polska wprowadziła zmiany, które miały wpłynąć na bezpieczeństwo listonoszy i klientów. "Listy polecone mogą być doręczane do skrzynki pocztowej adresata, natomiast dla przesyłek kurierskich zawieszono obowiązek uzyskania pokwitowania odbioru" - czytamy na stronie Poczty. Wprowadzone zmiany nie dotyczą przesyłek wysyłanych przez sądy, prokuraturę i inne organy ścigania oraz komornika sądowego, a także wysyłanych do tych instytucji.

— Nowe rozwiązania mają na celu zwiększenie bezpieczeństwa pracowników oraz klientów i stanowią odpowiedź Spółki na oczekiwania społeczne. Dzięki wprowadzonym zmianom adresaci otrzymają większość przesyłek w sposób bezdotykowy – wyjaśnia Andrzej Bodziony, wiceprezes Zarządu Poczty Polskiej w tekście na stronie Poczty Polskiej.


Coś, co miało ułatwić funkcjonowanie w trakcie pandemii koronawirusa, w rezultacie jest źródłem wielu kłopotów. Jak w przypadku pana Andrzeja, który wysłał ważne dokumenty przesyłką poleconą priorytetową. — Nadałem list w połowie marca. W systemie sprawdziłem, czy przesyłka dotarła. Widniało potwierdzenie, że ją dostarczono, więc nawet nie dopytywałem adresata. Okazało się, że nie odebrał on listu — opowiada.

Czytaj także: To zakrystia? Nie, Poczta Polska. Placówki zamieniają się w sklepy z dewocjonaliami

Przesyłka nie znajdowała się w skrzynce, nie została też dostarczona do rąk własnych adresata. Na poczcie odbiorcy udzielono informację, że przesyłka mogła zostać wrzucona do skrzynki dzięki nowym zasadom, o których pisałam na początku tekstu. List jednak zaginął. Trwają wyjaśnienia z listonoszem, co stało się z przesyłką.

Jeden z użytkowników Twittera był zaskoczony tym, że list polecony znalazł się w skrzynce. "Jak można polecony zostawić w skrzynce bez potwierdzenia odbioru?" - zapytał. Odpisano mu, że w jego bloku "ludzie wystawili pełno listów, które nie były adresowane do nich". — Listonosz sobie wrzucał jak chciał — dodał. Z podobnym problemem spotkała się Dorota. — Nie sprawdzam codziennie, czy coś jest w skrzynce. Robię to raz na tydzień. Czekałam na list polecony, a listonosz wrzucił mi go do skrzynki, o czym nie wiedziałam — opowiada. Po kilku dniach zajrzała do skrzynki i znalazła list. Była zaskoczona, bo nie wiedziała, że listonosze mają taką opcję w pandemii.

"Listonosze nie są wirusoodporni"

Jak pogodzić zadowolenie klientów z usług Poczty Polskiej i bezpieczeństwo listonoszy, którzy dostarczają przesyłki w trakcie pandemii? Trudno znaleźć złoty środek. Do tego dochodzi coraz więcej pracy dla poszczególnych pracowników Poczty z powodu redukcji zatrudnienia.

— Pracownicy Poczty Polskiej, w tym listonosze, nie są wirusoodporni — mówi mi Piotr Moniuszko, Przewodniczący Zarządu Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty. I dodaje, że niestety bardzo wielu pracowników zostało zakażonych koronawirusem, a część z nich bardzo ciężko przechodziło chorobę. — Niektórzy zmagają się z jej skutkami nadal, niektórych nie ma wśród nas. Wszelkie decyzje umożliwiające listonoszom ograniczony kontakt z klientem z pewnością w jakimś stopniu zostały dobrze przyjęte przez tę grupę zawodową, jednak strach codziennie towarzyszy im w pracy — dodaje.
Czytaj także: "Od tygodni paczka tam zalega". Oto "Trójkąt Bermudzki" Poczty Polskiej, który psuje ludziom nerwy
Do tego dochodzi problem z zatrudnieniem w Poczcie Polskiej. — Redukcja zatrudnienia rozpoczęła się już w zeszłym roku od programu dobrowolnych odejść i obecnie trwa. Zwolnienia grupowe mają dopiero rozpocząć się od czerwca. Jednak już bardzo wielu pracowników zostało pozbawionych pracy — mówi Moniuszko. I dodaje, że zwalnianie pracowników w tak trudnym okresie, jakim jest trwająca pandemia, nie powinno mieć miejsca.

W środę zapytałam Rzeczniczkę Poczty Polskiej o realia pracy w trakcie pandemii. Między innymi o to, w jaki sposób kontrolowane są dostarczenia przesyłek poleconych w sytuacji, w której listonosze mogą wrzucać je do skrzynki, a nie dostarczać ich do rąk własnych adresata czy zostawiać awizo oraz jak dużo reklamacji w tym zakresie zostało złożonych do Poczty Polskiej.

— Listonosze są rozliczani ze wszystkich przesyłek pobranych do doręczenia. Wszystkie wydane do doręczenia listy polecone, również te przeznaczone do doręczenia za pośrednictwem skrzynki oddawczej – są zarejestrowane w naszym systemie, a ich pobranie potwierdza listonosz — przekazała mi Justyna Siwek, rzecznik prasowy Poczty Polskiej.

Dodała, że "proces rozliczenia listonoszy w placówce pocztowej po powrocie z obsługi rejonu doręczeń pozostał również bez zmian". — Pragnę podkreślić, że wszelkie wprowadzane zmiany w sposobie funkcjonowania Poczty w trakcie pandemii mają zarówno na celu zapewnienie bezpieczeństwa pracownikom jak i klientom Poczty oraz służą ograniczeniu rozprzestrzeniania się koronawirusa — dodała.

Na ten moment nie uzyskałam informacji, jak dużo reklamacji zostało złożonych do Poczty Polskiej, które dotyczyły niedostarczenia listu poleconego ani konkretów dotyczących tego, co może zrobić klient, którego przesyłka nie została finalnie dostarczona (nie ma jej w skrzynce odbiorcy, nie zostawiono awizo, nie dostarczono do rąk własnych, a w systemie widnieje jako dostarczona).