Giganci z Madrytu zagrali dla Barcelony. Duma Katalonii najbliżej mistrzostwa

Krzysztof Gaweł
FC Barcelona i Sevilla FC wygrały w niedzielę swoje mecze 32. kolejki LaLiga. W sobotę przegrał Real Madryt, w niedzielę poległo Atletico Madryt i to Duma Katalonii - która ma jeden zaległy mecz do rozegrania - jest najbliżej wywalczenia mistrzostwa Hiszpanii w obecnym sezonie. Do końca rozgrywek pozostało pięć kolejek.
FC Barcelona wygrała jako jedna z trójki w LaLiga i jest bliżej mistrzostwa Hiszpanii niż rywale Fot. FC Bacelona
Sobotnia wpadka Realu Madryt, który tylko zremisował 0:0 z Betisem Sewilla, dała sygnał do walki o podium LaLiga jego trzem ligowym rywalom. Jako pierwsi w niedzielę na murawę wybiegli piłkarze FC Barcelona, którzy gościli na gorącym terenie w Villarreal. Gospodarze potwierdzili, że darmo punktów nie oddają i stoczyli z Dumą Katalonii twardy bój.
Czytaj także: Real Madryt stracił punkty w LaLiga. Atletico, Barcelona i Sevilla tylko na to czekały

Żółta Łódź Podwodna wyszła na prowadzenie w 26. minucie, po świetnie podał Pau Torres, a Samuel Chukwueze nie zmarnował sytuacji sam na sam z golkiperem Barcelony. Gospodarze cieszyli się z prowadzenia raptem dwie minuty, Antoine Griezmann popisał się kapitalnym lobem i doprowadził błyskawicznie do remisu. Francuz miał swój wielki dzień.


I jeszcze przed przerwą skorzystał z katastrofalnego błędu rywali w obronie, podwyższył na 2:1, ustalając zarazem wynik meczu. Barca atakowała, ale nie potrafiła podwyższyć wyniku. A zespół Unaia Emery'ego w 65. minucie stracił Manuela Triguerosa, który obejrzał czerwoną kartkę za brutalny atak na Lionelu Messim. I tak trzy "oczka" pojechały do Katalonii.

W Andaluzji z kolei Sevilla FC nie bez problemów pokonała Granada CF 2:1 (1:0), a trzy punkty dały jej bramki Ivana Rakiticia i Lucasa Ocamposa. Granada w samej końcówce złapała kontakt po bramce Roberto Soldado, ale nie zdążyła powalczyć o jeden punkt. Sevilla z kolei nie imponowała skutecznością, ale dopięła swego, czyli zwyciężyła.

Jako ostatni w 32. kolejce ruszali do walki piłkarze lidera, Atletico Madryt, którzy gościli w Bilbao. Piłkarze Diego Simeone nie lubią rywala z kraju Basków, a Athletic zaskakująco często grabi z punktów stołecznych. W niedzielę gospodarze wyszli na prowadzenie po golu Alejandro Berenguera już w 8. minucie meczu i pewnie zmierzali po triumf.

W 77. minucie Atleti wyrównali, Stefan Savić zachował się znakomicie pod bramką po rzucie rożnym i kibice Los Colchoneros odetchnęli. Na krótko, bo w 86. minucie korner bili miejscowi i bramkę strzelił Inigo Martinez. I w ten sposób stołeczni przegrali po raz czwarty w sezonie. Nadal są liderem (73 pkt.), ale mają tylko dwa "oczka" więcej od Realu Madryt i FC Barcelona, którą czeka zaległy mecz. Sevilla FC jest czwarta, do lidera traci trzy punkty.