Zdrajcy czy jedyni sprawiedliwi? Lewica zagrała z PiS, a Kaczyński rozegrał opozycję

Katarzyna Zuchowicz
Część opozycji nie zostawia na nich suchej nitki. Ludziom nie mieści się w głowach, jak Lewica mogła zgodzić się na jakiekolwiek rozmowy z PiS. Grzmią o zdradzie, braku odpowiedzialności, o tym, jak dali się nabrać na "teatrzyk" Jarosława Kaczyńskiego. Lewica zszokowała, zbulwersowała, nawet przeraziła. Ale ma też obrońców. Ta sprawa pokazuje stan polskiej opozycji.
Lewica porozumiała się z PiS ws. Funduszu Odbudowy. Zwolennicy opozycji są oburzeni. Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta


"Cieszyliście się, że Lewica weszła do Sejmu? Dalej się cieszcie" – szydzą Polacy w mediach społecznościowych. Pod adresem Lewicy lecą gromy. Ludzie nie mogą uwierzyć, przecierają oczy ze zdumienia, niektórzy odgrażają się, że na Lewicę już nie zagłosują. "Zdrajcy", "Kolaboranci" – tak również pod ich adresem niesie się w sieci.


"Wyborcy Lewicy, wstydzicie się koalicji waszej formacji z PiS?" – padają pytania. W sieci – i nie tylko – wokół Lewicy, która zaczęła rozmawiać z PiS, wybuchła gigantyczna awantura. "Współpraca za zdrajcami jest zdradą" – skomentował Roman Giertych.

Gdzie zjednoczona opozycja?


– Nie używałabym tak poważnych słów, bo one są obraźliwe. Natomiast rozumiem, że każdy gra w swoją grę i Lewica gra w swoją, dlatego poszła na te negocjacje. Ale uważam, że politycznie to jest błąd – komentuje w rozmowie z naTemat politolog dr Anna Materska-Sosnowska.

Nie dziwią ją reakcje oburzenia. Zwraca też uwagę, że Lewica od pewnego czasu nie gra wspólnie.

– Rozumiem, że Lewica walczy o przetrwanie, ale to przetrwanie może się zakończyć dla nas po prostu źle. Partie muszą zrozumieć, że jeśli będą działały oddzielnie, nawet jeśli będą miały 100 proc. racji, to same nic nie zdziałają. Większość jest po stronie Zjednoczonej, jakkolwiek, Prawicy i kropka. Trzeba sobie uświadomić, że bez silnej opozycji – silnej przez zjednoczenie – nie ma najmniejszych szans, by ją pokonać. Dzisiaj takie wychodzenie przed szereg w moim przekonaniu jest błędem – podkreśla.

Po stronie polityków Koalicji Obywatelskiej szok i niedowierzanie. Katarzyna Lubnauer, posłanka KO: – Powinniśmy w opozycji w ważnych sprawach działać jako jeden front. Konszachty z PiS i pomaganie im, żeby utrzymać większość rządzącą w sytuacji, gdy mamy jeszcze w pamięci to, co zrobili z prawami kobiet? Dopiero staliśmy przed Sądem Najwyższym w sprawie sędziego Tulei, a teraz Lewica uznała, że zawierzy premierowi, że nie złamie obietnic, że zrealizuje jej postulaty. Postanowiła uwierzyć rzeźnikom praw kobiet, niezawisłości sądów, ludziom, którzy wielokrotnie kłamali. Ja tego nie rozumiem. Nie wiem, co nimi kierowało.

Lewica rozmawia z PiS


Przypomnijmy, wszystko potoczyło się bardzo szybko. Najpierw były spekulacje, potem jak grom z jasnego nieba gruchnęła wiadomość o planowanych rozmowach na linii Lewica-PiS. Ich efekt był równie szybki. We wtorek rano przedstawiciele Lewicy usiedli przy wspólnym stole z Mateuszem Morawieckim i innymi przedstawicielami władzy, potem na konferencji prasowej błyskawicznie ogłosili, że się dogadali ws. Funduszu Odbudowy.

– Nie wiem, co oni wygrają. Nie widać w tym żadnego planu przyszłościowego. PiS będzie dłużnikiem SLD i będzie mógł sobie pozwolić na utopienie Gowina. A Hołownia i PO mogą teraz wyjść na bohaterów – ocenia prof. dr hab. Jacek Wódz, socjolog polityki.

Lewicy udało się wynegocjować warunki, jakie przedstawiono rządzącym. Chodzi o kwotę 850 milionów euro dla szpitali powiatowych, 300 mln euro dla branż gastronomicznej i hotelarskiej, powstanie 75 tys. tanich mieszkań na wynajem oraz 30 proc. środków dla samorządów. Tyle że odbiór społeczny jej działań jest bardzo, bardzo podzielony. Czytaj także: Lewica dogadała się z PiS-em. Poprą Fundusz Odbudowy, ogłaszają, co będzie w zamian

– Mają rację, ich postulaty są absolutnie słuszne. Bardzo dobrze, że postawili warunki. Tylko te argumenty są nieskuteczne. Jeśli ktoś chce uzyskać swój zamiar, to poprze dziś wszystko. Morawiecki może powiedzieć: Tak, samorządy będą brały udział w podziale środków. A potem okaże się, że tylko ich samorządy. Tak, jak było z Funduszem Inwestycji Lokalnych – obawia się dr Materska-Sosnowska.

Sytuację podsumowuje krótko: – Czy jestem za Funduszem Odbudowy? Zdecydowanie tak. Czy trzeba pomóc rządowi? Zdecydowanie tak. Czy w pojedynkę Lewica ma szansę? Nie, nie ma. Lewica idzie negocjować z PiS przed wyrokiem TK ws. TSUE, po 22 października i Strajku Kobiet, po Bodnarze, bo wierzy, że teraz będzie będzie dobrze? Po Funduszu Inwestycji lokalnych? Jeśli tak jest, to chłopaki obudźcie się! Nie macie żadnej siły przebicia. Pokażcie jak będziecie to kontrolowali, właśnie mechanizmy kontrolne i wspólne uzgodnienia muszą być wypracowane, bo inaczej to będzie przegrana a nie kontrola.

Lewica reaguje na oburzenie


Lewica ma przekonanie, że to wszystko dla dobra ludzi i państwa. Jak odbierają falę oburzenia i wszelkie zarzuty o zdradę?

– Odbieram to jako emocjonalne, nieprofesjonalne reakcje wynikające z poczucia bezsilności i frustracji, choćby po kolejnej nieudanej próbie PO przeciągnięcia Jarosława Gowina na swoją stronę. I jako wyraz zaskoczenia, że wbrew poczucia liberalnej części opozycji, że nic się nie da zrobić, nic nie można, wszystko jest już przegrane, ktoś – w tym przypadku Lewica – ma siłę, by jednak podjąć walkę i ciężką pracą przynajmniej próbować wywierać presję na rząd – mówi naTemat posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk

Czy zdrajcą jest Borys Budka, który raz po raz siada do stołu z Jarosławem Gowinem? Czy kolaborantem jest PO, która zapowiada głosowanie przeciwko integracji europejskiej razem ze Zbigniewem Ziobrą, człowiekiem odpowiedzialnym za destrukcję wymiaru sprawiedliwości? Nie. Nie uciekajmy się do takich określeń, bo takie słowa trudno odwrócić.

W kwestii Funduszu Odbudowy – który w komentarzach podniesiony został już do rangi polskiej racji stanu – odcina się od polityki. Twierdzi, że dla zdecydowanej większości obywateli i obywatelek nie jest ważne to, czy Lewica rozmawia z PiS, a PO chce głosować z Ziobro, tylko, czy Polska otrzyma ogromne środki z UE i w jaki sposób będą one wydawane. Z ich punktu widzenia wygląda to inaczej. – Pracując nad poprawkami do KPO nie myśleliśmy ani o PO, ani o PiS, ani o Solidarnej Polsce. Rozmawialiśmy z i myśleliśmy o Polkach i Polakach, o młodych ludziach, którzy cieśnią się z rodzicami w klitkach, a nie mają szansy na zakup mieszkania. O pacjentach szpitali powiatowych, którzy nie mają dostępu do nowoczesnych badań, bo brakuje sprzętu. O mieszkańcach gmin, które czekają na lepszy transport. To są tematy, które naprawdę interesują wyborców czy to KO, Lewicy, czy PiS. Wszyscy bez względu na preferencje polityczne doświadczyli pandemii i kryzysu gospodarczego. I Fundusz Odbudowy – mądrze wydatkowany – jest dla nich szansą na odbicie się po tym kryzysie – tłumaczy.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk

Z taką samą determinacją, z jaką bronimy praw człowieka - kobiet, mniejszości - będziemy walczyć o bezpieczeństwo ekonomiczne Polaków. Lewica nie ustępuje z walki o prawa obywatelskie. To nie jest coś za coś.

Czytaj także: Lewica przedstawia 6 postulatów ws. Krajowego Planu Odbudowy. "Traktujmy się poważnie"

Posłanka Lewicy o PO i FO


Nagle Lewica pojawiła się w TVP, pochwalił ją Ryszard Terlecki. Czy nagle zaczęła ufać PiS? Wielu ma co do tego ogromne wątpliwości.

– PiS-owi nie można ufać na piękne oczy i wyłącznie na słowa. Dlatego domagamy się decyzji na piśmie, wpisania oczekiwań Lewicy w dokumencie, który zostanie wysłany do KE, bo to ona będzie nadzorowała wydatkowanie tych środków. KE ma narzędzia kontrolne i w każdej chwili, w razie niezrealizowania ustaleń, może zakręcić kurek z pieniędzmi. Jeśli polski rząd będzie źle wydawał te pieniądze, to kolejnej transzy nie będzie. I to rząd będzie musiał się tłumaczyć, dlaczego tych pieniędzy nie ma – reaguje posłanka Lewicy.

Dodaje: – Myślę, że kiedy opadną emocje, kiedy opadnie kurz i kiedy okaże się, że to co Lewica wynegocjowała faktycznie znajdzie się w zapisach Krajowego Planu Odbudowy wysłanego do Komisji Europejskiej, to przynajmniej część Platformy, która dziś rozdziera szaty, na chłodno dojdzie do wniosku, że nie ma powodu, by blokować ten ogromy skok cywilizacyjny jakim jest Europejski Fundusz Odbudowy i 250 mld, które do Polski mają z niego dotrzeć. Wyborcy PO są zwolennikami zjednoczonej Europy – nie wiem, czy wybaczyliby przykładanie ręki przez posłów Platformy do ziobrowego polexitu. Na razie emocje są i to niemałe. Atmosfera jak na ringu. Tym bardziej, że w całej tej awanturze Platformę Obywatelską przedstawia się niemal jak wroga Funduszu Odbudowy. "Wygląda na to, że Lewica "zgarnęła pulę", całej opozycji. To ona będzie teraz przedstawiać się jako ugrupowanie, które negocjowało warunki w sprawie KPO i ugrało to co chciało" – komentuje Paweł Wroński z "Wyborczej". – Nie ma żadnego sensu dawać PiS paliwa do wygrania kolejnych wyborów i rządzenia przez kolejną kadencję. Jeśli opozycja przeciwstawiłaby się pieniądzom z FO, to przez całą kampanię wyborczą słuchałaby ze strony prawicy, że zagłosowała przeciwko Europie i zabrała Polakom pieniądze. Jak kosztowne politycznie są takie ruchy, przekonała się Platforma sprzeciwiając się początkowo programowi 500 plus– uważa posłanka Lewicy.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk

Z krytyki tego programu PO od lat próbuje wycofać się rakiem - bezskutecznie. Przy każdych wyborach temat wraca, PiS straszy, że jak PO dojdzie do władzy, to zabierze 500+. I żadne zapewnienia tego nie zmieniają. Tamten brak zrozumienia potrzeb społecznych pokutuje do tej pory. Dokładnie tak samo byłoby z odrzuceniem pieniędzy z FO. Dlatego nie chce mi się wierzyć, że jeśli KPO zostanie poprawiony zgodnie z oczekiwaniami Lewicy, PO mimo wszystko zagłosuje przeciwko zjednoczonej Europie i tym ogromnym pieniądzom dla Polski. Byłoby to w wykonaniu PO polityczne samobójstwo i prezent Borysa Budki dla PiS.

Posłanka Lubnauer: To koło ratunkowe dla PiS


W KO decyzja Lewicy wywołała wstrząs. Posłanka Katarzyna Lubnauer uspokaja, że Fundusz nigdy nie był zagrożony: – Dla mnie jest oczywiste, że wszyscy chcemy tego Funduszu Odbudowy, niezależnie od tego, z jakiej partii pochodzimy na opozycji. Może poza Konfederacją. W pewnym momencie i tak byłaby większość, która by za nim zagłosowała. FO nie był zagrożony. Do tego głosowania można było podejść wielokrotnie. Problem polega na tym, że to, co się dzisiaj stało, jest tak naprawdę kołem ratunkowym rzuconym Zjednoczonej Prawicy. To daje możliwość ogłoszenia sukcesu przez premiera Morawieckiego, ale daje też Ziobrze możliwość pozostania na swoim stanowisku, bez zmiany stanowiska w sprawie FO. Czyli Lewica ratuje jednocześnie i Kaczyńskiego, i Ziobrę.

Oni też mieli swoje propozycje dotyczące KPO.

– Nam zależało przede wszystkim na jednym. Żeby te środki rzeczywiście trafiły do wszystkich Polaków, żeby wszystkim żyło się lepiej. A nie tylko tym, którzy są posłuszni PiS. Tak stało się ze środkami z Funduszu Inwestycji Lokalnych, gdy mieszkaniec gminy popierającej PiS dostał 10 razy więcej niż mieszkaniec innej gminy nieskładającej hołdu lennego władzy. Zawsze deklarowaliśmy, że jesteśmy za przyjęciem Funduszu Odbudowy. To jest oczywiste. Ale uważamy, że nie można zrobić tego na warunkach PiS. Bo inaczej ten fundusz stałby się funduszem utrwalania tej władzy. Lewica wzięła na siebie odpowiedzialność zarówno za KPO, ale też za wszystkie skutki dalszego trwania tej władzy – podkreśla Katarzyna Lubnauer.

Partyjne przepychanki trwają. Burza w mediach społecznościowych też. Wyborcy są pogubieni. "Platforma powinna się raczej zacząć zastanawiać jak wytłumaczy wyborcom własne głosowanie razem z Solidarną Polską" – komentują niektórzy internauci.
Katarzyna Lubnauer odpowiada: – Nikt nie pomógł Solidarnej Polsce tak jak Lewica. Utrwaliła władzę Zjednoczonej Prawicy, gdyż największy konflikt był w koalicji o FO. Paradoksalnie Lewica bardziej pomogła Ziobrze utrzymać się przy władzy niż ktokolwiek inny. Co się stało? W ciągu jednego dnia PiS ma rozwiązane wszystkie problemy związane z koalicją rządzącą. A Morawiecki już był gotowy po decyzji z billboardami ogłaszającymi sukces władzy. Lewica okazała się wyjątkowo pożyteczna dla PIS.

To wszystko tylko utwierdza smutny obraz polskiej opozycji. – Jarosław Kaczyński rozgrywa ich jak chce i kiedy chce. Podawanie w tym momencie ręki Kaczyńskiemu, który ma problem w Zjednoczonej Prawicy, to dla mnie krótkowzroczność. Jeśli ma się takiego przeciwnika jak Jarosław Kaczynski, to gra się w wadze ciężkiej. Kaczyński rozgrywa to po mistrzowsku. Wciąga ich na bagno i sami się w w tym bagnie potopią – mówi dr Materska-Sosnowska. Dla niej akcja z Lewicą to również wzmocnienie Zbigniewa Ziobro.