"Położyłam się obok niego. Liczyłam na cud". Ewa Krawczyk wzruszająco o śmierci męża
Ewa Krawczyk, żona Krzysztofa Krawczyka w wywiadzie po stracie męża, w przejmujących słowach wróciła do dnia jego śmierci. W programie "Alarm!" ukochana muzyka opowiedziała, jak wyglądały ich ostatnie wspólne chwile.
Wdowa po zmarłym wokaliście, wspomniała także moment, gdy jej ukochany mąż wrócił ze szpitala, gdzie trafił z powodu zakażenia koronawirusem, do domu na święta. – W sobotę, jak przyjechał, to jak podbiegłam do karetki, to płakaliśmy i nie mogliśmy się od siebie oderwać. (...) On płakał, ja płakałam. Przyjechał taki biedny... – opowiadała.
Pogrążona w żałobie Ewa Krawczyk wyznała, że początkowo piosenkarz czuł się dobrze, jednak po paru dniach jego stan zdrowia pogorszył się. – Był w dobrej formie, może nie w 100 procentach, ale nie było źle. Bardzo cieszył się, że wrócił do domu. (...) Już od poniedziałku było niedobrze... – relacjonowała kobieta.
– Nie wiedziałam, na czym polega umieranie... Byłam pewna, że to chwilowy kryzys. Robiłam, co mogłam. On walczył, bardzo walczył, miał nadzieję, że z tego wyjdzie. Bronił się bardzo, widziałam to w jego oczach – dodała.
Podczas wywiadu do programu TVP, 61-latka w poruszających słowach wspominała, jak wyglądało jej pożegnanie z mężem.
Położyłam się obok niego i mówiłam: "Krzysiu, powiedz coś do mnie" - tak prosiłam... Wziął rękę, położył mi na policzku, powiedział: "Moja laleczko, kochana". I już oczka pobiegły tam do tyłu gdzieś... Miałam nadzieję, że on jeszcze będzie żył, choć pan z pogotowia nie dawał żadnych szans. Liczyłam na cud...
Przypomnijmy, że Ewa Krawczyk była miłością życia zmarłego piosenkarza. Spędzili wspólnie 36 lat. Wokalista wielokrotnie podkreślał, że to właśnie dzięki niej udało się mu pokonać największe lęki i "demony", które doprowadziły go do lekomanii i nałogów.
Czytaj także: Wdowa po Krawczyku kontaktuje się z jego synem na antenie TVP. "Krzysztof płacze w niebie"