Król osiedla, obiekt westchnień rodziny. Audi Q5 ma teraz więcej charakteru, ale momentami irytuje

Piotr Rodzik
To najpopularniejszy model Audi nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Dlatego nie ma złudzeń – dla niemieckiej marki Q5 po liftingu to bardzo ważna premiera. I wbrew pozorom zmian jest wiele. Niektóre przyjąłem z otwartymi ramionami, ale niektóre rzeczy irytują.
Nowe Audi Q5 najlepiej czuje się jako auto rodzinne. Fot. naTemat
Na początek suche fakty. W 2020 roku Audi sprzedało w Polsce 15 602 samochody, z których aż 2902 to były Audi Q5. Nie tańsze Q3, nie bardziej uniwersalne A4 czy A6 w kombi. Q5 to dla wielu klientów Audi synonim tej marki.
Fot. naTemat
A przed wami na zdjęciach jest jeszcze świeże Q5 po liftingu. Zmiany były potrzebne, bo konkurencja w tym bardzo dochodowym segmencie nie marnuje czasu. Co dokładnie się zmieniło?

Jaki ty jesteś agresywny
Wiecie, jak to jest z liftingami. Przeciętna osoba na ulicy nie zauważy zmian między tym Q5 a tym przed liftingiem, ale zmiany są i to dość istotne. Przede wszystkim ten średniej wielkości SUV wygląda teraz zdecydowanie agresywniej.
Fot. naTemat

Patrząc od frontu pojawiła się nowa, bardziej spłaszczona osłona chłodnicy Singleframe, a do tego mamy tu nowe wloty powietrza w zderzaku. To one sprawiają, że Q5 nabrało bardziej zadziornego wyglądu. Do tego w palecie pojawiły się dwa nowe lakiery, z których jeden – District Green – widzicie na zdjęciach.


Z tyłu z kolei pojawiła się listwa ozdobna, która łączy oba światła. Zmieniono także wygląd zderzaka, który teraz wygląda dość sportowo, ale bez złudzeń – te efektowne końcówki wydechu to atrapy, a sam wydech jest skierowany w ziemię i skrzętnie ukryty. Diesel po prostu.
Fot. naTemat
Wisienką na torcie są same lampy z tyłu. Już w podstawie są w pełni LED-owe (z przodu i z tyłu), ale za "skromne" 6120 zł dostanie tylne światła w technologii OLED. I tu uwaga – są dostępne w trzech wzorach, między którymi możemy wybierać przy zakupie. A dodatkowo są one inteligentne – przykładowo jeśli kierowca auta za nami zacznie za bardzo "podjeżdżać", lampy zaczną się świecić mocniej, aby ustawić niepokornego kierowcę do pionu. Czy to przydatne? Nie wiem. Ale można pochwalić się sąsiadowi z domu obok.

A w środku? Przede wszystkim nowy, duży ekran MMI z bardzo fajną grafiką i świetnie działającą haptyką. To ważne, bo ten element w przedliftingowym Q5 (czy A5 – ta sama historia) już mocno kulał. Ale tu od razu pojawia się pierwsza, niebywale irytująca sprawa. Z tunelu środkowego zniknęło pokrętło do obsługi ekranu multimedialnego. Zawsze sprawowało się świetnie, a teraz po prostu jest tam… mały schowek. I to taki kompletnie bez celu, bo niewiele się tam zmieści. Nawet z portfelem będzie ciężko, a o telefonie zapomnijcie.
Fot. naTemat
Innymi słowy jesteście w nowym Q5 zmuszeni do palcowania ekranu. A sam ekran nie jest jakiś wybitnie wygodny w obsłudze (pomimo fajnej haptyki). Jest duży i "daleko" od kierowcy, niekoniecznie zwrócony w jego stronę. Dobrze że zostały tradycyjne pokrętła od klimatyzacji czy głośności.

Co poza tym? Reszta jest w sumie dobrze znana. Chociaż warto odnotować jeszcze odświeżoną grafikę wirtualnego kokpitu.
Fot. naTemat
Sprawny i paliwożerny
Testowany model to 40 TDI. Naturalnie pod tą nazwą nie kryje się czterolitrowy silnik wysokoprężny. To czterocylindrowy, dwulitrowy dieselek. Taki sam jak w bazowym TDI 35, ale tu trochę mocniejszy (a raczej tamten jest bardziej zdławiony). W każdym razie mamy tu zupełnie rozsądne 204 konie mechaniczne i 400 Nm momentu obrotowego.

Taki zestaw pozwala rozpędzić (mamy tu oczywiście quattro) Q5 do 100 km/h w 7,6 sekundy. Czy coś tu nie pasuje? Po pierwsze – leniwa skrzynia. Siedmiobiegowy S Tronic nie lubi się przemęczać i nawet dynamiczne ustawienia niewiele zmieniają. I coś, co mi się jeszcze bardziej nie spodobało – Q5 lubi paliwo.
Fot. naTemat
Niby dwulitrowy diesel, ale o ekonomii trudno tu mówić. W mieście spokojnie spalicie 10-12 litrów w zależności od stylu jazdy i układ miękkiej hybrydy niewiele tu pomaga. Nawet na autostradzie przyda się 7-8 lirów oleju na sto kilometrów. A bak wcale nie jest duży (65 litrów), więc szykujcie się na wizyty na stacjach.

Na szczęście (albo niestety, to zależy od oczekiwań) Q5 jest też sprawne w zakrętach. I to zasługa… zewnętrznego pakietu wizualnego S-Line. Bo jeśli się na niego zdecydujecie (a taki ma testowy egzemplarz), z automatu otrzymujecie utwardzone, sportowe zawieszenie. Tak po prostu musi być. Żeby było bardziej mięciutko, trzeba jednak zrezygnować z S-Line… albo zainwestować więcej. W regulowane amortyzatory lub nawet w pneumatykę. Ta druga to dopłata rzędu aż 8,5 tys. zł.
Fot. naTemat
Niemniej jednak z utwardzonym zawieszeniem Q5 jeździ bardzo dobrze. W zakrętach aż nie czuć jego masy – a to mniej więcej 1,8 tony. Pytanie czy dynamiczna jazda to rzecz, której oczekuje twoja rodzina.

Król osiedla
Finalnie wszystko sprowadza się jednak tylko do jednego – Audi Q5 robi doskonałe wrażenie. To prawdziwy SUV premium. Po prostu dobrze się na niego patrzy i chce go mieć. Sąsiedzi zerkają z zazdrością, niektórzy przez te kilka dni z tym autem zwyczajnie mnie zagadywali.
Fot. naTemat
Po liftingu to auto, które dobrze wygląda i spełni wymagania rodziny. W środku jest przestronnie, a bagażnik o pojemności 520 litrów aż prosi się o wrzucenie do niego wózka. A na dodatek można go powiększyć, jeśli zakupimy tylną kanapę z regulacją kąta pochylenia oraz możliwością przesuwania kanapy.

Oczywiście Audi A5 jest też dość drogie. Bazowa wersja kosztuje niemal 200 tysięcy, a za te pieniądze dostaniecie w sumie niewiele. Bazowy diesel ma 163 konie, a poza tym na pokładzie znajdziecie automatyczną klimatyzację, przednie i tylne czujniki parkowania, elektrycznie sterowana klapę bagażnika i w sumie… niewiele więcej.
Fot. naTemat
Finalnie to udane auto. Ale usunięcia pokrętła i spalania nie rozumiem.

Audi Q5 40 TDI na plus i minus:

+ Przyjemne dla oka zmiany w wyglądzie po liftingu
+ Dobre osiągi i przyjemne prowadzenie (kosztem komfortu)
+ Unowocześnione wnętrze
+ Dużo miejsca w środku
- Leniwa skrzynia biegów
- Spalanie
- Nie ma już pokrętła do obsługi multimediów

Fot. naTemat