Jej zegarki kupują nawet Szwajcarzy. Niewielu ma pojęcie, w jakiej branży działa na co dzień

Monika Przybysz
Na co dzień kieruje marketingiem międzynarodowego koncernu paliwowego, a po godzinach tworzy markę zegarków, którymi zachwycili się Szwajcarzy. Agnieszka Bobrukiewicz wierzy, że nie ma rzeczy niemożliwych, co samo w sobie nie jest niczym niezwykłym, biorąc pod uwagę, że w jej przypadku teza ta znajduje potwierdzenie w co najmniej kilku sukcesach. Zaskakujące jest natomiast to, jak łatwo udaje jej się przekonać innych do takiego właśnie punktu widzenia.
Agnieszka Bobrukiewicz, założycielka marki Christine Granville Fot. materiały prasowe
Pracuje w “męskiej” branży, bo lubi wyzwania. Z tego samego powodu pewnego dnia stwierdziła, że praca w międzynarodowym koncernie nie zaspokaja jej zawodowych ambicji, A przynajmniej nie wszystkie. Postanowiła zrobić “coś swojego”, co w przypadku specjalistki z 16-letnim doświadczeniem w marketingu oznaczało wprowadzenie na rynek własnej marki zegarków.


Zadanie wydaje się łatwe tylko w teorii: zegarki to specyficzny produkt: symbol pewnego statusu, otoczony nimbem fachowej tajemnicy, ekskluzywny. Wprowadzenie i wypromowanie nowej marki na rynku, gdzie renoma i prestiż są na wagę złota, nie może być łatwe.

Ale Agnieszka Bobrukiewcz miała już doświadczenie w “ciężkich” branżach. Miała też misję, która była i jest z Christine Granville nieodłącznie związana. Jak się okazało, “tyle” wystarczy, aby osiągnąć sukces.

Niemożliwe wyzwania w niemożliwym świecie

Agnieszka Bobrukiewicz na co dzień funkcjonuje w świecie niemożliwym, bo właściwie pozbawionym kobiet. — Moja branża składa się w 99,9 proc. z mężczyzn. Praca w takim środowisku to, oczywiście, duże wyzwanie — komentuje, dodając jednak, że nie weszła do tego środowiska z premedytacją czy chęcią udowodnienia komukolwiek czegokolwiek.

— Branża paliwowa to przypadek. Byłam w procesie rekrutacji do pewnego koncernu paliwowego kiedy przyszło zgłoszenie z Czech, że tamtejszy obszar spółki potrzebuje nowej strategii — wspomina, dodając, że marka miała inne postrzeganie niż oczekiwano.

— Jej odbiór nie był zgodny z przyjętymi wcześniej założeniami. A tak się składa, że na rynku słynę właśnie z tego, że obszary na absolutnym minusie należą do moich ulubionych. Nie pozostało mi nic innego, jak spakować się i przeprowadzić do Pragi — śmieje się.

Na miejscu okazało się, że postawienie czeskiego oddziału do marketingowego pionu zajmie więcej, niż zakładane kilkanaście miesięcy. Bobrukiewicz została za granicą 7 lat. Zaangażowanie opłaciło się: odświeżona marka zaczynała odnosić pierwsze sukcesy, posypały się nagrody. Wtedy pojawiła się refleksja: “Świetnie, ale co dalej”?

— Moi współpracownicy śmieją się, że mój charakter to można określić, jako “Never enough” — tłumaczy dyrektor. Ewidentnie sukces na czeskim i słowackim rynku paliw w pewnym momencie przestał być “enough”. Przyszedł czas na pełną samodzielność:

— Pomyślałam, że to właśnie jest czas, żebym sama zrobiła coś od zera, od początku do końca sama — wspomina. No właśnie, czas.
Fot. materiały prasowe

Granville, czyli Krystyna Skarbek

Czas ma dla Agnieszki Bobrukiewicz kluczowe znaczenie: — Żyję bardzo szybko, śpię po kilka godzin, kilka razy w tygodniu wyjeżdżam — tłumaczy. Wybór zegarków, jako swojego pierwszego “passsion project” wydawał się wręcz naturalny. Skąd jednak pomysł na charakterystyczną nazwę?

— Pamiętam, że przeglądałam internet pomiędzy spotkaniami i gdzieś mignęło mi nazwisko Krystyny Skarbek, tajnej agentki, niesamowicie silnej kobiety: ambitnej, takiej, która nigdy się nie poddawała. Pomyślałam: to jest to — wspomina Agnieszka Bobrukiewicz.

Miała już pomysł na markę. Teraz wystarczyło “tylko” ją stworzyć. I słuchając, jak spokojnie i rzeczowo relacjonuje cały proces, można odnieść wrażenie, że to właściwie bułka z masłem. Wystarczy uwierzyć w sukces.

— Zawsze jest strach i zawsze jest ryzyko. Jeśli go nie podejmiemy, to będziemy stać w miejscu — przekonuje spokojnie. Bardzo spokojnie, jak na osobę, która początkowo nie miała o branży zegarków pojęcia. Wiedziała jednak, kto ma.

— Co jest najważniejsze podczas wchodzeniu do branży, na której się nie znasz? Musisz otoczyć się ekspertami. Moim pierwszym krokiem było więc zbudowanie siatki współpracowników — osób, które są ekspertami w swoim fachu. Ja mam wiedzę biznesową, wiem jak sprzedać produkt, jak go wypromować, ale potrzebowałam pasjonatów — wspomina początki marki.

Synergia przyniosła pożądany efekt: zegarki Christine Granville sukcesywnie pracują na coraz większy prestiż: — Chciałam też udowodnić, że nie tylko szwajcarskie, ale i polskie zegarki mogą być produktem najwyższej jakości. Notabene, mamy już klientów ze Szwajcarii, więc w pewnym sensie już się udało — komentuje.

Przez historię i innowacje do sukcesu

Christine Granville wyróżnia nie tylko jakość wykonania (“Nasze mechanizmy produkują te same firmy, w których zaopatrują się inne, bardzo duże, ekskluzywne brandy” - podkreśla Bobrukiewicz) i nie tylko unikalne story (“Nasze zegarki noszą też numer ID Skarbek, logo natomiast jest częścią jej rodzinnego herbu”).

— Nasze zegarki są unikalne również ze względu na kształt. To tzw. tank watch. Podczas gdy wszyscy idą w prawo i robią zegarki okrągłe, ja idę w lewo i robię prostokątne — śmieje się Bobrukiewicz. W tym przypadku droga pod prąd była jednak uzasadniona: — Tank watche robią marki ekskluzywne. Naprawdę ciężko je dostać w cenie, którą my proponujemy — uściśla.

To jednak nie koniec innowacji. W ofercie Christine Granville znajdziemy zegarki z ekologicznymi paskami. — Mamy masę klientek, które chcą mieć wybór: skóra naturalna, czy wegańska. My im go dajemy — stwierdza Bobrukiewicz, dodając, że w tej dziedzinie również postawiła na innowację:

— Zrobiliśmy masę testów: sprawdzaliśmy skóry z kaktusa, z ananasa, ale finalnie padło na skórki jabłek. Warto zaznaczyć, że rocznie, w procesie produkcji różnych wyrobów marnuje się kilkaset ton skórek od jabłek. Postanowiliśmy, że właśnie je wykorzystamy — stwierdza. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę — i to nie tylko z ekologicznego punktu widzenia, ale i jakościowego:

— To jest genialny materiał: wygląda jak naturalna skóra, którą się nie załamuje, a w dotyku jest nawet jeszcze bardziej miękki. Nie ma możliwości, aby dostrzec różnicę — podsumowuje Bobrukiewicz.
Fot. materiały prasowe
Christine Granville jest więc marką mocno zakorzenioną w historii, ale jednocześnie innowacyjną. Dobry wzór do biznesowego naśladowania? Dokładnie. I ten potencjał również nie pozostaje niewykorzystany. Agnieszka Bobrukiewicz od lat działa w mentoringu, więc w jej autorskim projekcie nie mogło zabraknąć i tego pierwiastka.

Teraz jest twój czas

Część zysków ze sprzedaży zegarków marki Christine Granville jest przeznaczona na Fundację Sieci Przedsiębiorczych Kobiet. — Chciałabym, aby każda z nas, nosząc ten zegarek, była dumna, że wspiera też inne kobiety — komentuje Agnieszka Bobrukiewicz, która sama od lat wspiera kobiety w biznesie.

— Zegarek przypomina: to jest właśnie twój czas na to, żeby zmienić swoje życie; czas, żebyś była szczęśliwa, żebyś poszła dalej. Czas nie stoi w miejscu, ucieka, tak samo, jak możliwość zmian, jak pomysł na biznes — tak podsumowuje filozofię marki jej założycielka.
Fot. materiały prasowe

Artykuł powstał we współpracy z marką Christine Granville.