Orbán chwali się świetnym wynikiem, a Węgrzy nie chcą się szczepić. Jednak nie jest tak różowo?
Viktor Orbán dopiero co chwalił się świetnym wynikiem szczepień publicznie ściągając maseczkę. Teraz okazuje się, że część upartych obywateli w ogóle nie chce się zaszczepić. Premier apeluje i oskarża opozycję. Przyczyna może jednak leżeć gdzie indziej.
Orbán ściąga maseczkę
Pod koniec maja Viktor Orbán ogłosił sukces węgierskiego rządu symbolicznie ściągając maseczkę. Była to zapowiedź poluzowania restrykcji, które mogły nastąpić dzięki szybkiemu tempu szczepień.Wszystko wskazuje jednak na to, że teraz kraj doszedł do martwego punktu, w którym znacząco część obywateli odmawia przyjęcia szczepionki.
Winna opozycja?
– Apeluję do wszystkich, a zwłaszcza do tych 3 milionów obywateli, które nie chcą przyjąć szczepionki, aby przełamali swój wewnętrzny opór i przestali słuchać antyszczepionkowej opozycji, odłożyli to na bok. Pójdźcie się zaszczepić, bo wciąż istnieje ryzyko epidemii – przemawiał Orbán.Zdaje się, że przyczyn niechęci Węgrów, nie ma co się dopatrywać w opozycji. Choć teraz na pacjentów czekają tysiące szczepionek firmy Pfizer/BioNTech, wcześniejsza polityka węgierskiego rządu mogła zniechęcić obywateli.
Węgry na początku roku zdecydowały się na kontrowersyjny krok i zaakceptowały szczepionkę rosyjskiego producenta – Sputnik V. Preparat nie został zatwierdzony przez Europejską Agencję Leków. Następnie Viktor Orbán dał zielone światło dla indyjskiej i chińskiej szczepionki, którymi nie szczepiły żadne inne kraje UE.
Statystyki dla Węgrów na pewno nadrabia jeden z obywateli, który przez przypadek przyjął... 6 dawek szczepionki Pfizer/BionTech, czyli 4-krotnie więcej niż powinien. 3 miliony Węgrów uparcie odmawiają zaszczepienia. Co ciekawe, część z nich zdecydowała się tylko na przyjęcie jednej dawki szczepionki.