Volvo dba o bezpieczeństwo dzieci podczas podróży. Marka stworzyła tablet-cegłę o wadze... 5 kg

Michał Jośko
Sezon wyjazdów wakacyjnych zbliża się wielkimi krokami, natomiast stołeczny oddział firmy Volvo rozpoczął nietypową kampanię, dzięki której wypady samochodowe mogą stać się znacznie bezpieczniejsze. Opowiedzmy o tym, do czego służy tablet skonstruowany na bazie prawdziwej cegły i o tym, jak każdy przedmiot, który spoczywa luzem w kabinie wozu, może przeistoczyć się w śmiertelnie groźny pocisk.
Fot. mat. prasowe
Przed wami – krótszy bądź dłuższy – wyjazd rodzinny. Familia: zapakowana do samochodu. Pasy: zapięte (a do tego, przypomnijmy, wyregulowane odpowiednio). Oczywiście nie zapomniałeś również o rzeczach takich, jak właściwe ustawienie fotela, zagłówków, lusterek, a nawet sprawdzeniu ciśnienia w oponach.

Wszyscy gotowi? Można zaczynać? Tak więc pozostaje odpalić silnik, zakrzyknąć "ahoj, przygodo" i ruszyć przed siebie. Oto ty: naprawdę odpowiedzialny rodzic, który zrobił absolutnie wszystko, aby zapewnić bliskim jak największe bezpieczeństwo podczas podróży.
Fot. mat. prasowe
Teraz pozostaje jeszcze przeobrazić się z mistrza zen, którego za kierownicą nie będzie rozpraszało legendarne pytanie zadawane przez dzieciaki niezależnie od tego, czy trasa liczy kilka, czy też kilkaset kilometrów. "Nuuuda, daleko jeszcze"? – cóż, mamy tutaj do czynienia z problemem starszym od motoryzacji (założę się o sto dukatów, że występował już w czasach, gdy ludzie przemieszczali się pojazdami zaprzęgowymi).

Jednak od czego są urządzenia elektroniczne, które niesamowicie wręcz skutecznie absorbują uwagę młodych ludzi?! Prym wiodą tutaj tablety, po które sięga – trzymając się wyników badań zleconych przez Volvo Car Warszawa* – ponad 70 procent polskich rodziców chcących zapewnić sobie święty spokój w czasie jazdy samochodem.
Fot. mat. prasowe
Naprawdę ciężki problem

Ot, wręczasz takie właśnie utensylium nieletniemu pasażerowi i… następuje cud. Dziecko, niczym za dotknięciem magicznej różdżki, przestaje interesować się czymkolwiek poza bajkami lub też grami wyświetlającymi się na ekranie. Rozwiązanie idealne? Jak rzekliby w tym momencie psychologowie: to zależy…

… szkopuł tkwi bowiem w tym, że nieodpowiednio zabezpieczone przedmioty mogą okazać się bardzo niebezpieczne nie tylko w razie wypadku, lecz także gwałtownego hamowania. To kwestia, na którą nie zwraca uwagi zarówno zdecydowana większość kierowców, jak i polski kodeks drogowy. Na szczęście zrobił to wspomniany wcześniej stołeczny oddział firmy Volvo, rozpoczynając kampanię informacyjną "Tablet jak cegła".

W jej ramach stworzyła iście rewolucyjne urządzenie, które opisuje w sposób następujący: "ma przełomowy design, wyjątkową konstrukcję i potężną moc. Został wyposażony w jedyną w swoim rodzaju funkcję ostrzegania przed niebezpieczeństwem grożącym najmłodszym pasażerom".

O co chodzi? To niby-tablet, którego bazą jest… prawdziwa, pomalowana na czarno cegła. Całość naprawdę mocno ciąży w ręce, dzięki czemu pozwala uświadomić sobie, jak śmiertelnie niebezpiecznym zagrożeniem może być KAŻDA rzecz, o ile potraktujemy ją odpowiednio dużą dawką praw fizyki.
Fot. mat. prasowe
Jakieś konkretne przykłady? Jestem beznadziejnym przypadkiem humanisty, a więc posłużę się obliczeniami, za którymi stoją najściślejsze ze ścisłych umysłów zatrudnionych w Instytucie Transportu Samochodowego**. Według nich kolizja przy prędkości 50 km/h sprawia, że wszystkie przedmioty znajdujące się w wozie zwiększają swoją masę od trzydziestu do pięćdziesięciu razy.

Przekalkulujmy to sobie: plastikowa butelka o pojemności 1,5 litra może w podobnej sytuacji ważyć ponad 90 kilogramów. Smartfon? Masa tego, którego używam, wynosi 212 gramów, co przekłada się na rozpędzone w powietrzu 10,6 kilograma.

W przypadku półkilogramowego tabletu mówimy już o 25 kilogramach… W ten sposób możemy mnożyć dalej, pamiętając, iż wszystkie wyliczenia dotyczą kolizji przy prędkości wynoszącej zaledwie pięćdziesiąt kilometrów na godzinę.

– Bezpieczeństwo w samochodzie to nie tylko stal, która nas otacza i chroni. W razie wypadku poważnym zagrożeniem dla podróżnych może być każdy przedmiot umieszczony w kabinie, o ile zacznie przemieszczać się zbyt gwałtownie. Tablet, klucze, butelka wody… Właśnie dlatego w naszych samochodach jest mnóstwo praktycznych schowków, korzystajmy z nich – apeluje Stanisław Dojs, PR Manager Volvo Car Poland.
Porozmawiajmy o alternatywach

Jak podkreślają specjaliści z Volvo, kluczem do sukcesu jest odpowiednie przygotowanie psychiczne naszych małych pasażerów. Chodzi o to, aby zawczasu porozmawiać z nimi o podróży, aby ta nie była dla nich zaskoczeniem. Kolejną z niezmiernie ważnych spraw są odpowiednio zaplanowane postoje. Te ułatwią naszym pociechom spędzenie dłuższego czasu w ograniczonej przestrzeni, którą oferuje kabina samochodu.

Dopiero po uwzględnieniu owych punktów możemy przejść do zadania kolejnego: zapewnienia milusińskim odpowiednich rozrywek. W ten sposób wracamy do tabletów, które są świetnym orężem w walce z dziecięcą nudą podczas podróży. Świetnym, lecz – o czym coraz częściej zdarza się nam zapominać – nie jedynym. Przecież uwagę młodych pasażerów można angażować na całe mnóstwo innych sposobów.

– Polecam kilka rzeczy, np. audiobooki – klasyczne bajki i te mniej typowe, np. genialną wersję audiokomiksu "Ryjówka przeznaczenia". Świetnie sprawdza się też gra terenowa typu "scavenger hunt": przed podróżą dzieci robią listę rzeczy, które muszą po drodze wytropić, np. dziesięć TIR-ów, pięć osób z psami albo wózków dziecięcych.

Gdy coś takiego spostrzegą, odhaczają to w swoich tabelkach. Ekrany zostawiamy na tzw. czarną godzinę, kiedy wyczerpią się już inne metody – proponuje Maciej Mazurek, autor bloga zuch.media, prywatnie ojciec Szymona (13 lat), Hani (10 lat) i Adasia (3 lata).
Jednym z elementów kampanii jest komiks edukacyjny autorstwa blogera ZuchaFot. mat. prasowe
Zgodnie z wynikami badań Volvo Car Warszawa polscy rodzice stawiają również na wspólny śpiew (praktykuje go 27 proc. respondentów), rozmowy (22 proc.) i opowiadanie bajek (17 proc.). Czy należy ganić owe 70 proc. osób, które pozwalają dzieciom na korzystanie z tabletów w samochodach? W żadnym wypadku!

Problematyczne jest wyłącznie to, iż zaledwie 38 proc. z nich robi to z głową. Czyli: dba o to, aby nieużywane w danym momencie urządzenia trafiały do schowków (patrz: słowa Stanisława Dojsa), natomiast w trakcie umilania podróży dzieciom, nie spoczywały w ich dłoniach, lecz w odpowiednich uchwytach, np. mocowanych do nagłówków foteli. Dzięki tym prostym zasadom wasz wyjazd może być o niebo bardziej udany.

* Badanie społeczne "Badanie świadomości rodziców odnośnie bezpieczeństwa dzieci w trakcie jazdy samochodem" zostało przeprowadzone przez dom badawczy Wavemaker na zlecenie Volvo Car Poland.

** Publikacja "Bezpieczeństwo w ruchu drogowym, czyli o czym należy pamiętać wybierając się w podróż", Instytut Transportu Samochodowego. Dostępny na: Instytut Transportu Samochodowego (its.waw.pl).