Świeża ryba latem nad Bałtykiem? Wyjaśniamy, dlaczego najczęściej to zwyczajna ściema

Żaneta Gotowalska
Jak wakacje nad morzem to świeża rybka na obiad – myśli wielu wyjeżdżających nad Bałtyk podczas letniego wypoczynku. To jednak często jedynie wakacyjny mit, bo w szczycie sezonu zjesz dorsza, ale... mrożonego. Nie zawsze jest to jednak zła wiadomość.
Świeża ryba nad Bałtykiem? W wakacje to mit Cezary Aszkiełowicz/Agencja Gazeta
Otrzymaliśmy przed kilkoma dniami informację od naszej czytelniczki, która przebywała na wypoczynku w Sopocie. Kobieta udała się do jednej z nadmorskich knajpek, by zjeść świeżą rybę. Jak to tak być nad morzem i nie zjeść ryby? No właśnie... W jednym z punktów usłyszała, że w całym Sopocie nie zje świeżej ryby. I okazuje się, że nie ma w tym przesady.

Jak to jest z tymi rybami?

Zacznijmy od początku. Jakie ryby możemy zjeść nad polskim morzem?
W polskich nadmorskich smażalniach w okresie wakacyjnym trudno jednak o świeżą rybę. Najczęściej serwuje się nam ryby mrożone i to jeszcze niekoniecznie te z Bałtyku.
Cezary Aszkiełowicz/Agencja Gazeta
Decyzją Komisji Europejskiej z października 2020 roku przedłużony został zakaz połowów dorsza bałtyckiego wschodniego stada oraz zmniejszony został limit przyłowów dorsza podczas połowów innych gatunków. Specjaliści przewidują, że zakaz odławiania dorsza w Bałtyku może zostać przedłużony aż do 2023 roku.


Czytaj więcej: Klienci skarżą się na "paragony grozy" w restauracjach. "Efekt polityki rządu"

Właściciele punktów gastronomicznych, by zyskać klientów, często mówią, że mogą łowić ci, którzy nie wykorzystali limitów – to bzdura. Nikt nie może łowić, porty stoją puste, kutry mogą próbować wypływać po śledzie.

Robert Makłowicz przyznał w rozmowie z INNPoland, że "Bałtyk jest morzem przełowionym, małym, mało słonym" i "większość ryb, które są oferowane w naszych nadmorskich kurortach, po prostu nie pochodzi z Bałtyku".

– Ale jeśli smażalnie mówią, że są tam świeże ryby – a tak naprawdę ich tam nie ma – to można mieć żal do właściciela. To jest kłamstwo – dodał Makłowicz.

Ci, którzy skusili się w wakacje na dorsza nad morzem, zjedli po prostu rybę mrożoną. I to w dodatku najpewniej odłowioną w Atlantyku, czyli taką, którą równie dobrze możemy zjeść na miejscu w domu, kupując ją w markecie. Na dodatek zapewne przepłaconą, bo ceny ryb nad Bałtykiem bywają wywindowane, a te w sklepie... wiadomo.

Zakaz połowu dorsza

Zeszłoroczny protest. Domagali się rekompensat za zakaz połowu dorsza na BałtykuBartosz Bańka/Agencja Gazeta
W 2020 roku porty rybackie w całej Polsce były blokowane przez rybaków i armatorów rybołówstwa morskiego. Wszystko przez unijną dyrektywę, która od stycznia 2020 roku zakazuje połowu dorsza we wschodniej części Bałtyku.

– Decyzja o zakazie zapewne będzie przedłużana o kolejne lata. To jest jakaś szansa, ku temu żeby ten dorsz się odrodził. Według nas jest to prawidłowa decyzja – mówi Andrzej Antosik, prezes Bałtyckiego Stowarzyszenia Wędkarstwa Morskiego w Darłowie.

Jeśli nie dorsz, to co?

Nad morzem można zjeść morszczuka, łososia czy pangę, jednak te ryby nie będą świeże ze względu na podróż, jaką przebyły z łowiska do smażalni. Łosoś zapewne będzie zakupiony z hodowli norweskich, morszczuk gdzieś z basenu Morza Śródziemnego lub Atlantyku, mintaj z Pacyfiku.

Czytaj więcej: Ceny nad Bałtykiem są po prostu "rynkowe". Mielno chce odczarować wakacje nad polskim morzem

Co więc zostaje głodnym ryb turystom? Najlepiej celować we flądrę, śledzia lub szprota. Co do flądry – tych ryb w Bałtyku wciąż jest mnóstwo. Okres ochronny na połów flądry wypada w okresie od lutego do maja. Śledź? W wakacje tak, ale czy turystów to zadowoli?

Najlepiej też podejść do kutrów rybackich. U rybaków mamy pewność, że ryby są na pewno świeże oraz cena będzie na pewno niższa niż w punkcie gastronomicznym.

O dostępność świeżych, niemrożonych ryb, zapytałam jednego z hotelarzy na polskim wybrzeżu, który chciał zachować anonimowość. – Kupujemy dorsza, którego niestety nie wolno łowić – mówi. Skąd go mają? Jest przywożony z Rosji (w lodzie, więc nie jest mrożony) albo złowiony "po cichu". W hotelowej restauracji mają też turbota i węgorza.

I podkreśla, że "jeżeli ryba była mrożona, to atlantycki dorsz będzie smaczniejszy".

– To łosoś – mówi mi, pokazując zdjęcie.
ŁosośArchiwum prywatne hotelarza
– Większość konsumentów kupuje wędzonego łososia w supermarkecie, gdzie jest piękny czerwony. Jest to hodowlana ryba, która w paszy dostaje pigment, aby miała soczysty kolor. Na zdjęciu jest łosoś złowiony w Bałtyku przez kolegę, a starszy pan tę rybę uwędził. Kolor jest mało sprzedażowy, ale to całkiem inna ryba – dodaje hotelarz.

Na koniec więc coś optymistycznego! Co prawda świeżego dorsza nie zjemy, ale przy prawidłowo przebiegającym procesie transportu i przechowywania, ryba, nawet taka, która została złowiona kilka tygodni wcześniej, może być bardzo smaczna. Dlatego, jeśli jesteśmy na wakacjach nad Bałtykiem, możemy się skusić na taką rybę bez zbędnej paniki.