Nowe fakty ws. morderstwa w Borowcach. Kobieta tuż przed śmiercią zadzwoniła na policję

redakcja naTemat
W Borowcach koło Częstochowy policja znalazła w domu jednorodzinnym ciała małżeństwa i ich nastoletniego syna. Funkcjonariusze poszukują podejrzanego o okrutną zbrodnię Jacka Jaworka. Tym razem nowe informacje o tragedii przekazał portal Onet.
Portal Onet podaje nowe fakty ws. okrutnego morderstwa w Borowcach. Fot. Śląska Policja
W weekend w Borowcach doszło do potrójnego morderstwa. 52-letni Jacek Jaworek miał zastrzelić brata, żonę i ich 17-letniego syna. Policja wciąż szuka podejrzanego, a kolejne osoby z jego otoczenia zabierają głos. Do akcji poszukiwawczej wlączyli się mundurowi z Niemiec.
– Znaliśmy się bardzo dobrze, od dziecka. Byliśmy z Januszem i Justyną jak rodzina. Obydwoje urodzili się dokładnie tego samego dnia. Tego samego dnia zmarli. To się nie mieści w głowie – powiedział bliski znajomy rodziny ze wsi Borowce.
– Nasze dzieciaki nocowały u nich. Spotykaliśmy się. Zbliżała się 18-stka starszego. To był już wyrośnięty chłopak. Stanął w obronie matki. Urodzin nie doczekał – dodał roztrzęsiony mężczyzna.


Jak twierdzi znajomy Jacka Jaworka w rozmowie z Onetem, bliscy mężczyzny wiedzieli, że ten posiada nielegalnie broń. Portal ustalił, że ma być wciąż uzbrojony. Ponadto, w nocy z piątku na sobotę, gdy doszło do tragedii, wrócił do domu prawdopodobnie pijany. Następnie zastrzelił domowników.

Jak ustalił Onet, najpierw zastrzelił swojego brata, a później bratanka i bratową. Kobieta przed śmiercią zdążyła jeszcze zadzwonić na policję – ustalił Onet.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut