"Nazwał moją córkę szmatą". Była partnerka podejrzanego o zabójstwo w Borowcach zabrała głos
redakcja naTemat
12 lipca 2021, 13:30·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 12 lipca 2021, 13:30
W Borowcach koło Częstochowy policja znalazła w domu jednorodzinnym ciała małżeństwa i ich nastoletniego syna. Funkcjonariusze poszukują podejrzanego o okrutną zbrodnię Jacka Jaworka. Głos w tej sprawie, po kuzynie i sąsiedzie poszukiwanego, zabrała jego była partnerka.
Reklama.
W Borowcach k. Dąbrowy Zielonej w powiecie częstochowskim doszło do rodzinnej tragedii. W sobotę około godziny pierwszej w nocy policja dostała zgłoszenie o awanturze domowej w budynku jednorodzinnym.
Po przyjeździe na miejsce funkcjonariusze odnaleźli ciała trzech osób: 44-letniego mężczyzny, jego 44-letniej żony i ich 17-letniego syna. O zabójstwo trzech osób podejrzany jest 52-letni Jacek Jaworek. W poniedziałek policja ma kontynuować akcję poszukiwawczą.
"Super Express" dotarł do byłej partnerki poszukiwanego Jacka Jaworka. – Miał ciężki charakter. Mieszkałam z córką, która mu często przeszkadzała. Mój, wtedy jeszcze przyszły zięć go uderzył za to, że nazwał moją córkę "szmatą". Jacek poszedł nawet z tym na policję, ale poprosiłam go, by wycofał sprawę – powiedziała kobieta w rozmowie z dziennikiem.
Jednocześnie nie spodziewała się, że były partner mógł dopuścić się tak okrutnej zbrodni. – To był normalny człowiek. Nie było nigdy żadnego tematu, żeby coś w nim pękło. Znamy się od dziecka. Nie wiem, co się stało. Nie przypuszczałabym, że do czegoś takiego dojdzie. Jestem w szoku – dodała była partnerka Jacka Jaworka.
Kobieta nie wie, skąd Jaworek mógł mieć broń ani gdzie mógłby się ukrywać. – Musimy się wyprowadzić z domu, dopóki nie uda się go odnaleźć. Policjant mi powiedział, że ktoś miał niby zeznawać, że Jacek ma "kogoś załatwić". Czy kogoś ma załatwić? Czy już kogoś "załatwił"? Kazano nam się wyprowadzić, bo może do nas przyjść – powiedziała.