Drugie życie sportowca. Czy mistrz powinien wznawiać zawodową karierę?

Maciej Piasecki
Zbigniew Bródka wznowił sportową karierę. Mistrz olimpijski z Soczi (2014) chce spróbować swoich sił w walce o wyjazd na kolejne igrzyska. Wyprawa do Pekinu (2022) jest wyzwaniem, które będzie trudne dla 37-letniego mistrza. Czy tak znany sportowiec jak Bródka powinien wznawiać karierę?
Zbigniew Bródka po dwóch latach przerwy w oficjalnych startach postanowił wznowić karierę. Fot. LUKASZ SZELAG/REPORTER
Podobno nie warto wchodzić dwa razy do tej samej rzeki. Zbigniew Bródka będzie starał się zadać kłam tej teorii, ponownie rywalizując w łyżwiarstwie szybkim. Mistrz olimpijski był siedem lat temu na ustach całej sportowej Polski.
Niespodziewany sukces panczenisty z kraju, gdzie nie było nawet porządnego... obiektu do trenowania. Smutna polska rzeczywistość, którą nieco przypudrował sukces Bródki i jego kolegów.

Warto bowiem przypomnieć, że oprócz złotego medalu indywidualnie, mistrz olimpijski w Soczi sięgnął jeszcze po brąz w rywalizacji drużynowej.


Oprócz Bródki na najniższym stopniu podium w Rosji stanęli: Konrad Niedźwiedzki i Jan Szymański.

Powrót do przeszłości

Bródka wystąpił również cztery lata później na zimowych igrzyskach w Pjongczangu (2018). Łącznie wziął udział w trzech tego typu imprezach, był też obecny w Vancouver (2010).

Zbigniew Bródka był chorążym polskiej reprezentacji podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu (2018).Fot. AFP/EAST NEWS


W 2021 roku polski mistrz postanowił wrócić do gry. Mając 37 lat stawia przed sobą duże wyzwanie wyjazdu na swoje czwarte zimowe igrzyska, do Pekinu (2022). Jego kolega z brązowej drużyny z Soczi, Konrad Niedźwiecki, jest aktualnie... dyrektorem sportowym Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego. Jak widać, czasy się zmieniają, funkcje również. Pytanie zatem, czy Bródka słusznie wznawia sportową karierę? Jak sam przyznaje, nie oczekuje medalu, ale zobaczymy go na "złotym" dystansie 1500 metrów.

Już ten fakt powoduje, że oczy będą zwrócone na występ dawnego mistrza. I to niezależnie od stanu faktycznego w metryce. Magia nazwiska z pewnością przyciągnie też na zawody Pucharu Świata, gdzie Polak będzie startował.

O ile tylko będą ku temu pandemiczne możliwości, w połowie listopada (12.11) w Tomaszowie Mazowieckim, w tamtejszej Arenie Lodowej, może być naprawdę sporo ludzi na trybunach.

Czy to największy argument "za" powrotem Bródki? Wydaje się, że odstawiając na bok sentyment i sukcesy z przeszłości, trudno znaleźć równie mocny.

Jeśli jednak mistrz olimpijski osiągnie wynik, który pozwoli pojechać do Pekinu i solidnie zaprezentować się w najważniejszej sportowej imprezie świata, pozostanie tylko przyklasnąć. Tym bardziej, że Bródka jest lubiany i szanowany.
Czytaj także: Członkini polskiej sztafety w Tokio skończy karierę? "Kolejny rok zostanę bez stypendium"

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut