Uczestnicy akcji na białoruskiej granicy o przecinaniu drutów. "To był trochę akt desperacji"
W zeszłą niedzielę w sieci pojawiły się informacje o grupie aktywistów, którzy cięli zasieki ustawione na granicy polsko-białoruskiej blokujące przejście uchodźcom z Afganistanu. Dziś briefing prasowy zorganizowali uczestnicy akcji, którzy przyznali, że działali w akcie desperacji.
– Dzisiaj cieszę się i jestem dumny z tego, że mogłem wesprzeć polską młodzież. Choć nie jestem osobą wierzącą, to z dumą wziąłem udział w akcji przecięcia drutów. Dziwię się, że spora część ludzi mających siebie za katolików, dzisiaj przed tymi uchodźcami stawia zasieki na granicy. To jest hańba dla rządu i hańba dla osób, które go wspomagają – powiedział Grzegorz Antoszewski, kapitan rezerwy Wojska Polskiego.
W czwartek prezydent Andrzej Duda przychylił się do wniosku rządu o stan wyjątkowy i podpisał rozporządzenie. Późnym wieczorem w Dzienniku Ustaw pojawiła się jego treść, w której zobaczyliśmy wspomniane ograniczenia.
Do wspomnianych w dokumencie 183 miejscowości nie wjadą ani aktywiści, ani dziennikarze. Rzecz jasna, obostrzenia nie dotyczą także służb mundurowych i medycznych, które pełnia służbę lub podejmują interwencję na tym obszarze oraz osób, które jadą na przejście graniczne w celu przekroczenia granicy.
Czytaj także: Zero imprez, zero osób z zewnątrz, zero mediów. Tak wygląda stan wyjątkowy na granicy z Białorusią
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut