Wyjątkowy dzień "Lewego", miło meczu z San Marino wspominać nie będzie. A minęło już 13 lat
W niedzielę polska reprezentacja zmierzy się w Serravalle z San Marino i pewnie będziemy fetować wysokie zwycięstwo Biało-Czerwonych. To będzie wyjątkowe spotkanie dla Roberta Lewandowskiego, który niemal dokładnie 13 lat temu zadebiutował w drużynie narodowej właśnie w San Marino. I szczególnie miło tego debiutu wspominać nie będzie.
To właśnie w Serravalle rozpoczęła się wielka przygoda z polską kadrą człowieka, który stał się jej legendą, rekordzistą - pod względem występów, bramek oraz meczów z opaską kapitańską na ramieniu - i filarem w jednym. Dziś, 123 mecze, 70 bramek oraz 24 asysty później, Robert Lewandowski wraca do San Marino jako ikona światowego futbolu.
Jak wyglądał mecz Polaków z kopciuszkiem 13 lat temu? Tamtego 10 września nasz zespół się nie popisał. Wygraliśmy 2:0, ale bohaterem został Łukasz Fabiański, który wybronił rzut karny i spisał się w bramce znakomicie. Polacy grali fatalnie, do tego murawa była w katastrofalnym stanie. To był ostatni rok Leo Beenhakkera w roli selekcjonera i nieudane eliminacje MŚ.
Biało-Czerwoni zagrali w składzie, który dziś ciężko zapamiętać. Michał Żewłakow i Mariusz Jop w obronie, w drugiej linii trio Jakub Błaszczykowski, Mariusz Lewandowski oraz Roger Guerreiro. A na szpicy niezawodny Euzebiusz Smolarek z Markiem Saganowskim, którego zastąpił w 59. minucie meczu Robert Lewandowski). Tamten mecz wygraliśmy po bramkach Smolarka i "Lewego", który trafił osiem minut po wejściu na murawę.
– Osiem minut na placu i bramka. Jak ty to robisz? – spytał 20-letka Jacek Kurowski z TVP Sport. – No może to było szczęście, akurat tak wyszło. Wiadomo, na tym boisku ciężko było coś zrobić, raczej decydował przypadek niż coś składnego. Na szczęście wygraliśmy ten mecz, choć może nie w takim stylu, jak byśmy chcieli – odpowiedział mu Robert Lewandowski.
Biało-Czerwoni powetowali sobie słaby mecz pół rok później, w Kielcach gościli San Marino w rewanżu i wygrali pojedynek 10:0. Ebi Smolarek strzelił cztery bramki, Robert Lewandowski jedną (po podaniu Rafała Boguskiego), do tego miał dwie asysty. Rywale, jak relacjonował po meczu Marcin Wasilewski, prosili wówczas pod koniec gry, by więcej im już bramek nie strzelać.
Rekord zwycięstwa został ustalony na niezwykłym poziomie. A Leo Beenhakker wynalazł dla kadry piłkarza, który stał się jej symbolem. Holender długo z kadrą już nie popracował, "Lewy" jest w niej do dziś. I zapewne znów wybiegnie na murawę w Serravalle, by dać drużynie kolejny triumf. Wspomnienia wrócą, ale nasz kapitan to profesjonalista, najważniejsze będzie zadanie na boisku. Początek gry o 20:45.
Czytaj także: Ukraina zatrzymała Francję, grad goli w Izraelu. Blisko sensacji na... Wyspach Owczych
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut