Lider zespołu Lady Pank Jan B. usłyszał zarzuty. Chodzi o promocję trasy koncertowej
Jan B. z zespołu Lady Pank jest zamieszany w sprawę "zbrodni vatowskiej". Według doniesień jednego z tabloidów muzyk usłyszał zarzut wyłudzenia podatku VAT i posługiwania się sfałszowanymi fakturami.
Sprawa dotyczy tzw. agencji eventowej, której zarządzający 48-latek jest podejrzany o popełnienie "zbrodni vatowskiej", poprzez wystawianie faktur za wykonanie fikcyjnych usług na łączną kwotę ponad 14,5 mln zł.
Prokuratura w oficjalnym oświadczeniu poinformowała, że śledztwo prowadzone jest od grudnia 2019 r. "Zgromadzono dowodowy wskazujące, że poświadczające nieprawdę faktury były dystrybuowane przez współpracującą z podejrzanym warszawską księgową" – przekazał prokurator Marcin Saduś.
"Wśród kilkudziesięciu osób biorących udział w procederze znalazły się również osoby publicznie znane, w tym przedstawiciele świata show-biznesu" – dodał. "Do czasu wykonania czynności z udziałem wezwanych osób, Prokuratura Regionalna w Warszawie nie będzie informowała o szczegółach zarzutów, jak również kogo one dotyczą" – podkreślił.
Wcześniejsze kłopoty z prawem Jana B.
Nie od dziś wiadomo, że Jan B. to postać kontrowersyjna. Jedna z afer związanych z artystą, która najmocniej odbiła się na karierze Lady Pank to wydarzenia z 1986 roku. Mężczyzna obnażył się wówczas podczas koncertu, który został zorganizowany na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu z okazji Dnia Dziecka.
Został za to skazany na 3 miesiące aresztu. Jednak w wyniku amnestii trafił na leczenie w Instytucie Psycho-Neurologicznym. Po tym skandalu przez 3 miesiące zespół miał zakaz koncertowania. Z kolei w 2004 roku podczas występu w Sulęcinie Jan B. użył słów powszechnie uznawanych z obraźliwe i wulgarne pod adresem tamtejszych urzędników.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut