To ma być elektryk dla ludu. Sprawdziłem go więc w trasie i wiecie co – to naprawdę może się udać

Piotr Rodzik
Z perspektywy osoby, która testuje samochody w redakcji naTemat, elektryki do tej pory dzieliły się (z grubsza) na dwie kategorie. Powiedzmy że przystępne cenowo miejskie auta i warte setki tysięcy złotych cudeńka typu Porsche Taycan czy Jaguar I-Pace. W tym otoczeniu Skoda Enyaq iV była jak powiew świeżego powietrza. W końcu widzę jakąś przyszłość tej całej elektromobilności.
Skoda Enyaq iV 80 to bardzo udane auto elektryczne. Fot. naTemat
O Skodzie Enyaq pisaliśmy w naTemat już naprawdę dużo i nie chcę powtarzać się za kolegami. Mieliśmy przecież wrażenia z pierwszych jazd czy test słabszej wersji – tej z numerkiem 60.
Czytaj także: Skoda na prąd może być jedynym autem w rodzinie. Tylko wątpię, że w Polsce szybko ją docenimy
Natomiast auto, które widzicie na zdjęciach, to Skoda Enyaq iV 80. Wersja z większą baterią (numerki pochodzą zresztą od pojemności baterii). Od słabszej "sześćdziesiątki" ten egzemplarz nieznacznie dzielą też osiągi.

Oblicz OC bez wychodzenia z domu. Sprawdź>>


Słabsza wersja ma 179 KM, a ten egzemplarz 204 KM. Różnica w osiągach jest jednak znikoma – to raptem 0,2 sekundy (finalnie 8,5 sekundy do 100 km/h). Enyaq iV 60 ma zasięg według normy WLTP 412 kilometrów, 80 – 536 km.
Fot. naTemat
I właśnie ten solidny zasięg spowodował, że Enyaqiem odważyłem się na rzecz zupełnie szaloną – wyjechałem elektrykiem z miasta. I to nie pod miasto, tylko zjeździłem pół Polski.

Dodam jeszcze, że finalnie wrażenia mam w zasadzie… bardzo dobre.
Fot. naTemat

Zasięg naprawdę daje radę

Enyaq iV 80 ma baterię o pojemności 82 kWh, a dostępna dla kierowcy pojemność to 77 kWh. Realnie da się nią nią przejechać w miejskich warunkach nawet 400 kilometrów, ponieważ zużycie w takich warunkach oscyluje poniżej 20 kWh. I to nawet jak będziecie korzystać z auta w sposób... zdecydowany.

To naprawdę dobry wynik, zwłaszcza że Enyaqa z ogólnodostępnych ładowarek można naładować do 80 proc. w mniej niż godzinę, a po podpięciu do siły w domu (korzystając z kabla, który Skoda sprzedaje za złotówkę) naładujemy auto przez noc.
Fot. naTemat
Innymi słowy – w mieście to auto nad wyraz genialne. Pojemne, w miarę kompaktowe, bez problematycznego ładowania, z dużym zasięgiem, którym wjedziesz na każdy krawężnik i… bez problemu wepchniesz się na pas obok. Silnik elektryczny robi swoje.

Rzecz jednak w tym, że Enyaq ma rozsądny zasięg także w trasie. Jadąc z prędkością 120 km/h – czyli przypomnijmy, legalną na większości polskich dróg szybkiego ruchu, bo autostrad u nas mało – zużycie sięga może 23 kWh. Jadąc nawet autostradowe 150 km/h zużycie to max 27 kWh.
Fot. naTemat
Czyli Enyaq poza miastem – w zależności od rodzaju drogi – przejedzie te 300-350 km. A ponieważ ładuje się go naprawdę szybko, przejechanie połowy Polski to kwestia jednej przerwy na kawę. Tym autem dystanse rzędu kilkuset kilometrów pokonuje się niewiele dłużej niż zwykłym "spalinowym". I to jest coś, co naprawdę robi różnicę. Oczywiście sieć ładowarek w Polsce to inna kwestia, ale... to nie wina producenta.

Komfort podróży

W Enyaqu iV 80 zgadza się nie tylko zasięg, ale i sama jakość podróży. Jak to powiedziała moja żona – taką Skodę mogłaby mieć. I uwierzcie mi, że na tym zdaniu już mógłbym zakończyć ten test.
Fot. naTemat
Przestronna kabina – zaleta platformy MEB, którą stworzył Volkswagen – pozwala się zrelaksować, Cisza w środku to raczej oczywistość w przypadku elektryków, ale pochwalić trzeba też dobrze zestrojone zawieszenie (nie jest przesadnie miękkie, co w przypadku tak ciężkiego auta jest istotne).

Oblicz cenę swojej polisy już teraz>>

Irytowały mnie natomiast trochę hamulce. Wiadomo, w aucie elektrycznym warto hamować przede wszystkim silnikiem, ale w sytuacjach wymagających nagłej reakcji miałem wrażenie, że zestaw hamulcowy nie do końca radzi sobie z masą auta.
Fot. naTemat
Co innego napęd na tył – bo Enyaq takowy ma i jest to pierwsza Skoda od dawna z takim napędem. Takie rozwiązanie zapewnia dobrą trakcję, a sam Enyaq prowadzi się pewnie. Chociaż sam układ kierowniczy jest dość mydlany.

Podsumowanie...

… wypada bardzo dobrze. Skoda Enyaq iV to pierwsze elektryczne auto "dla ludu", w które uwierzyłem. O ile można w ogóle mówić tutaj o aucie dla ludu.
Fot. naTemat
Cennik mocniejszej wersji zaczyna się bowiem od ponad… dwustu tysięcy złotych. A jak się domyślacie, lista dodatków jest szeroka i dobicie tutaj do ćwierć miliona nie stanowi żadnego wyzwania. Przyszłość jest więc nowoczesna, pełna nadziei i… trochę droga.