"Jeśli przeczytacie o mnie 'ten stary dziad'". Kaczyński miał ostrzegać kierownictwo PiS

Anna Świerczek
Jak wynika z informacji Onetu, Jarosław Kaczyński miał otrzymać od polskich służb teczkę z opisem e-maili, które znajdowały się w skrzynce pocztowej Michała Dworczyka. Ich treść miała okazać się jeszcze bardziej kompromitująca niż to, co do tej pory wyciekło. Prezes PiS miał w związku z tym skierować do swoich najbliższych współpracowników ważny apel.
Fot. Marek Zieliński / Agencja SE / East News
Z nieoficjalnych ustaleń Onetu wynika, że kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości jest mocno zaniepokojone próbami zbudowania przez Mateusza Morawieckiego własnej frakcji w PiS, niezależnej od woli Nowogrodzkiej i za plecami samego prezesa Kaczyńskiego, co ma wynikać z korespondencji publikowanych w ramach tzw. afery e-mailowej.

Jak się okazuje, e-maili odnoszących się właśnie do tych kwestii ma być kilka, a ich treść ma być znana Jarosławowi Kaczyńskiemu, który – jak twierdzą źródła Onetu – miał otrzymać teczkę z analizą zawartości skrzynki pocztowej Michała Dworczyka.
Po lekturze prezes PiS na jednym z niedawnych posiedzeń prezydium kierownictwa partii miał zaapelować o zachowanie spokoju i nie odnoszenie się publicznie do ujawnianych treści.


– Nawet jeśli przeczytalibyście o mnie "ten stary dziad", albo o sobie inne duże gorsze rzeczy – miał powiedzieć Kaczyński do najbliższych współpracowników z kierownictwa PiS. Informator przekazał ponadto portalowi, że na polecenie samego Kaczyńskiego każdy e-mail, który jest publikowany w sieci, ma być dokładnie analizowany przez służby, a jego bohaterowie mają być wzywani do złożenia wyjaśnień.

Mimo że afera e-mailowa ujawniła wiele kompromitujących Mateusza Morawieckiego treści, to premier może być na razie spokojny o swój fotel premiera. Jak informuje Onet, Jarosław Kaczyński doskonale zdaje sobie bowiem sprawę, że dymisja premiera byłaby odebrana jako przyznanie się do wszystkiego, co można przeczytać w ujawnionej korespondencji i to samo dotyczyłoby dymisji szefa KPRM Michała Dworczyka.

Przypomnijmy, że 15 lipca z serwisu Telegram zniknął jeden z kanałów, na którym przez ponad miesiąc publikowano wiadomości mogące pochodzić z prywatnych skrzynek mailowych polityków związanych z obozem rządzącym.

Z doniesień mediów wynikało, że usunięcie kanału to rezultat interwencji polskiego rządu, który podkreślał, że w aferze mailowej pojawiają się też wiadomości nieprawdziwe. Jak się później okazało, kanał zdążył odrodzić się w ciągu jednej doby i nie tylko wznowił publikację materiałów, ale też udostępnił do pobrania swoje archiwum. Obecnie domniemane rozmowy polityków PiS zamieszczane są przede wszystkim na stronie poufnarozmowa.com.
Czytaj także: Wyciekły numery telefonów posłów i senatorów PiS. Na liście jest ponad 300 nazwisk

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut