Bodnar: Polki skarżą wyrok TK ws. aborcji. Wczoraj ze Strasburga nadeszła przełomowa wiadomość

Adam Bodnar
dr hab., prof. Uniwersytetu SWPS, były Rzecznik Praw Obywatelskich
22 października br. mija rok odkąd Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej wydał słynny wyrok ograniczający dostęp do legalnej aborcji. Nie był to rok zmarnowany przez społeczeństwo obywatelskie, a zwłaszcza prawniczki zajmujące się prawami kobiet.
Bodnar: Stosunkowo szybkie komunikacje skarg Polek dają szansę na uzyskanie sprawiedliwości w Strasburgu Fot. Piotr Zagiell/East News
Przypomnijmy sobie sceny z 22 października 2020 r. Trybunał Konstytucyjny zrobił to, czego wiele osób się nie spodziewało. Zdecydował się na ogłoszenie wyroku ograniczającego dostęp do legalnej aborcji w przypadku wady genetycznej płodu. Wyrok rozpalił polskie społeczeństwo.

Pierwsze demonstracje organizowane przez Ogólnopolski Strajk Kobiet oraz Martę Lempart rozpoczęły się pod siedzibą TK na Al. Szucha. Następnie przeniosły się na warszawski Żoliborz, a także pod ul. Nowogrodzką. Rozlały się na cały kraj. Były to prawdopodobnie największe demonstracje w Polsce po 1989 r., często odbywające się w miejscach niespodziewanych jak np. miasta na Podkarpaciu.


Czytaj także: Adam Bodnar: Drogi Polaku, do której Polski Tobie bliżej?

Moment wydania wyroku był nieprzypadkowy. Można podejrzewać, że partia rządząca chciała upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Z jednej strony spłaciła część długów politycznych w stosunku do Kościoła katolickiego i środowisk pro-life (jak np. Ordo Iuris oraz Kaja Godek). Z drugiej przykryła nadejście kolejnej fali pandemii.

Protesty ws. wyroku Trybunału Konstytucyjnego

Skala protestów doprowadziła do politycznych konsekwencji, tąpnięcia w sondażach, czy trudnych pytań zadawanych lokalnym posłom „Prawa i Sprawiedliwości”. Stąd opóźnienie w opublikowaniu wyroku TK w Dzienniku Ustaw, a także uzasadnienia wyroku przez sam Trybunał.

Jednak z czasem partia rządząca doprowadziła do uśmierzenia protestów. Po kilku dniach nieprzerywanych i niezakłócanych demonstracji (odbywających się pomimo covidowych ograniczeń), władze policji dały sygnał „nie negocjujemy, działamy”. Od tego czasu demonstracje były rozwiązywane, często z użyciem siły.

Do historii protestów przeszły kotły policyjne, liczne osoby zatrzymywane i wywożone na komisariaty, gaz łzawiący (używany także w odniesieniu do posłanek) czy słynna pałka teleskopowa. Ten zestaw środków, powiązany z niemożnością dokonania rzeczywistej zmiany prawnej i politycznej, doprowadził w istocie do wygaszenia demonstracji.

Czytaj także: Statystyki na temat aborcji w Polsce. Ministerstwo Zdrowia udostępniło dane

Wyrok został pod koniec stycznia 2021 r. opublikowany. Opozycyjne partie polityczne wypowiedziały się w temacie, przygotowały odpowiednie punkty w swoich programach na temat dostępności legalnej aborcji. Ale realnie politycznie temat ma szansę odżyć dopiero przed wyborami parlamentarnymi, kiedy pojawi się rzeczywista nadzieja na zmianę.

Ostatni rok został dobrze wykorzystany przez organizacje pozarządowe. Społeczeństwo nie znosi próżni – szuka możliwości pomocy obywatelom i obywatelkom, zwłaszcza wtedy, kiedy władza rzuca kłody pod nogi.

Odkąd dostępność legalnej aborcji została tak poważnie wyeliminowana, organizacje społeczne zaczęły poszukiwać możliwości pomocy w przeprowadzeniu aborcji poza granicami kraju. Odpowiednie możliwości istnieją w Niemczech, Czechach, Słowacji, Austrii oraz w Szwecji. Pomocy udzielają między innymi inicjatywa „Aborcja bez granic” oraz Abortion Dream Team.

Kobiety z Polski znalazły się w sytuacji podobnej do kobiet z Irlandii, które przez wiele lat podróżowały do Wilekiej Brytanii celem dokonania zabiegu aborcji. Niektóre z nich, jak np. Amanda Mellet, doprowadziły do przełomowych rozstrzygnięć Komitetu Praw Człowieka ONZ.

Komitet stwierdził, że brak możliwości przerwania ciąży w przypadku wady płodu dotkniętego wadą genetyczną (trisomia-18), a także zmuszanie do dokonywanie zabiegu poza granicami kraju, stanowi przypadek tortur, nieludzkiego i poniżającego traktowania.

Wyrok TK ws. aborcji. Kobiety walczą o swoje prawa

Orzecznictwo sądów międzynarodowych skłoniło polskie prawniczki (należy zwłaszcza odnotować zaangażowanie Kamili Ferenc, Agaty Bzdyń oraz Moniki Gąsiorowskiej) do poszukiwania ochrony prawnej przy wykorzystaniu Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Czytaj także: Belgia ufunduje aborcje osobom z Polski. "To wsparcie jest aktem solidarności"

Najpierw Federacja na rzecz Praw Kobiet i Planowania Rodziny rozpoczęła akcję skarżenia się przez kobiety, które ze względu na obowiązujące prawo zostały pozbawione możliwości planowania swojego życia rodzinnego. Skargi dotyczyły zatem potencjalnego naruszenia ich praw.

Jedna z kobiet w skardze do Trybunału w Strasburgu napisała: „Mam 27 lat i niedługo wychodzę za mąż. Ostatnio lekarze odkryli, że mój partner ma komplikacje chromosomowe. Moje szanse na zdrową ciążę są mniejsze niż 50%, istnieje wysoko ryzyko aberracji chromosomowych u płodu, który umrze tuż po porodzie. Chciałabym mieć wtedy możliwość podjęcia decyzji o wcześniejszym zakończeniu ciąży. Bez tego boję się nawet próbować walczyć o upragnione macierzyństwo.”

Europejski Trybunał Praw Człowieka przyjął 12 skarg Polek do rozpoznania. Zostały one zakomunikowane Rządowi RP, co oznacza, że Rząd musi się do nich odnieść, przedstawić swoje argumenty. Można się także spodziewać wyroku.

Wczoraj jednak ze Strasburga nadeszła przełomowa wiadomość. Otóż Europejski Trybunał Praw Człowieka przyjął do rozpoznania sprawę M.L. przeciwko Polsce (skarga nr 40119/21). To jest pierwsza sprawa, która dotyczy rzeczywistego (a nie tylko potencjalnego) naruszenia praw człowieka, będącego wynikiem wyroku TK.

Kobieta była w 14-15 tygodniu ciąży, kiedy lekarz stwierdził, że płód dotknięty jest wadą genetyczną trisomii-21. 26 stycznia 2021 r. kobieta otrzymała informację o skierowaniu na zabieg aborcji, który miał się odbyć dwa dni później – 28 stycznia. Jednakże 27 stycznia 2021 r. został opublikowany wyrok Trybunału Konstytucyjnego. W związku z tym szpital bielański w Warszawie odmówił przeprowadzenia aborcji.

Odwołał także inne zaplanowane zabiegi. Kobieta ostatecznie przeprowadziła zabieg usunięcia ciąży w Holandii. Co ważne Trybunał w Strasburgu w komunikacji skargi dopytuje się nie tylko o kwestie związane z niedostępnością legalnej aborcji, ale także o status Trybunału Konstytucyjnego.

Czytaj także: Lekarze czekali z usunięciem ciąży pozamacicznej aż płód sam obumrze. Magda straciła jajowód

W sprawie orzekali „sędziowie-dublerzy”, a w świetle dotychczasowego orzecznictwa strasburskiego nie mogą być oni uznawani za sędziów. To stawia pod znakiem pytania legalność wyroku TK z 22 października 2020 r.

Stosunkowo szybkie komunikacje skarg Polek dają szansę na uzyskanie sprawiedliwości w Strasburgu. Wskazują, że na arenie międzynarodowej Polki nie są same oraz mogą poszukiwać pomocy. Rozpatrywanie tych spraw przyczyni się do kształtowanie debaty w Polsce, zwłaszcza w obliczu nadchodzących wyborów.

Na jednej z demonstracji pod koniec października 2020 r. uczestniczka trzymała karton z napisem „Annuszka wylała olej”. Jest to nawiązanie do „Mistrza i Małgorzaty” Michaiła Bułhakowa (a także do piosenki Krzysztofa Zalewskiego).

Określone zdarzenie zapoczątkowuje serię ważnych konsekwencji i reperkusji, choć można ich było uniknąć. Na razie wyrok TK wywołał lawinę inicjatyw społecznych i prawnych. Za jakiś czas może przyczynić się także do zmiany politycznej, zwłaszcza ze względu na zmianę postaw wśród kobiet i młodych ludzi.
Czytaj także: Bodnar: Skoro Przyłębska prawie nie orzeka, mamy prawo wiedzieć, jak wygląda jej kalendarz