Polska prawica cieszy się z kandydata na premiera Czech. Może się zdziwić
Jeszcze nie jest szefem czeskiego rządu, a już rozpalił emocje w Polsce, jak chyba w żadnym innym kraju. Petr Fiala, lider zwycięskiej koalicji, która pokonała Andrieja Babisza, został u nas nazwany "uczniem Orbána, który podziwia Kaczyńskiego". "Na korytarzach PE przerażenie, że odradza się konserwatyzm" – kpi TVP Info. Jednak eksperci studzą emocje. – Nie nazwałbym go zwolennikiem Orbána i Kaczyńskiego – słyszymy również w Czechach.
– Czytałem to i miałem wrażenie, że to Fiala sprzed paru lat. Na to zareagowały media prawicowe, kreśląc scenariusz, że Fiala to drugi Orbán. Ma się wrażenie, że jest to zupełnie inna rzeczywistość niż ta, która dziś ma miejsce w Pradze. Nasze media zupełnie inaczej to traktują niż zachodnie – ocenia w rozmowie z naTemat publicysta, który obserwuje czeską scenę polityczną.
Czy Fiala popiera Orbana
Zauważa, że Viktor Orbán wsparł w wyborach Andreja Babiša. – Prasa zachodnia przywitała jego porażkę jako porażkę sił wspieranych przez Orbána. Przecież premier Węgier pojechał wspierać Babiša, a nie Fialę. Bardzo upraszczając, Zachód przywitał zwycięstwo centro-prawicy jako zwycięstwo sił antyorbanowskich. A u nas jest zupełnie na odwrót, tylko dlatego, że Fiala jest konserwatystą. Mam wrażenie, że do Polski dociera tylko głos najbardziej prawicowych, nie do końca reprezentatywnych dla ODS polityków, szczególnie w PE. Ten obraz jest mocno skrzywiony – dzieli się swoimi spostrzeżeniami.
W internecie można przeczytać to, co w jednym tweecie podsumowuje dziennikarz TVP Info:
"Przyszły premier Czech sojusznikiem Kaczyńskiego" – ogłosił portal TVP.info.
I nie tylko on ma takie wrażenie. – Sądzę, że Orbán w 2016 roku był dla Fiali innym punktem odniesienia niż dziś. Nie znamy wypowiedzi Fiali, które wspierałyby ostatnio Orbána, natomiast Orbán poparł przed wyborami Babiša, któremu Fiala rzucił wyzwanie. Fiala przejmował ODS łagodząc jej eurosceptyczny profil odziedziczony po Václawie Klausie a teraz buduje szerszą koalicję centroprawicową z ugrupowaniami bardziej liberalnymi – zauważa Mateusz Gniazdowski, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie.
– To polityk konserwatywny, który w ostatnich latach przesunął się w stronę centrum. Jego partia jest bliżej chadecji niemieckiej niż partii Orbána – dodaje.
Kim jest Petr Fiala
Petr Fiala od 2014 roku stoi na czele konserwatywnej Obywatelskiej Partii Demokratycznej. Przez lata był rektorem Uniwersytetu Masaryka. Jego partia należy do koalicji SPOLU, która wygrała niedawne wybory parlamentarne w Czechach.
"W swojej książce sprzed dwóch lat cytuje europosła PiS Ryszarda Legutkę, premiera Viktora Orbána, krytykuje Unię Europejską, Amnesty International, Greenpeace oraz polityczną poprawność" – pisze o nim Oko.press. Przypomina, że w 2016 roku pozdrowienia dla członków jego partii przesłał prezes PiS Jarosław Kaczyński. Z kolei on gratulował PiS zwycięstwa w 2019 roku, utrzymują też kontakty w PE.
W internecie krążą jego cytaty dotyczące kwestii światopoglądowych. Na przykład, że "społeczeństwo bez tradycyjnej rodziny nie może jednak dobrze funkcjonować".
– Oczywiście, jest obawa kręgów lewicowych, że ten rząd będzie bardzo konserwatywny. Ale wszystko zależy od tego, kto będzie miał wpływ na jakie ministerstwo. Fiala ma koalicjantów i z tych pięciu partii tylko ODS nie jest otwarcie proeuropejską partią. On jest z tej części ODS, czyli czeskiej centro-prawicy, która bardzo ostrożnie podchodziła do UE, do liberalizmu klasycznego. Gdyby miał sam rządzić, to obawiałbym się skrętu na prawo, ale nie w stylu orbanowskim, tylko klasycznej prawicy – tłumaczy w rozmowie z naTemat Martin Ehl, dziennikarz czeskiego dziennika "Hospodarskie Noviny".
– On nie jest jak Orbán czy Kaczyński. Zupełnie nie nazwałbym go zwolennikiem Orbána i Kaczyńskiego. Najbardziej porównałbym ODS do prawdziwych torysów w Wielkiej Brytanii, z czasów przed Borisem Johnsonem – dodaje.
Czeski dziennikarz o Fiali
Czy jednak w ogóle dostrzega jakieś podobieństwo do liderów w Polsce i na Węgrzech?
– W ogóle nie. Petr Fiala musiał odbudować partię ODS i udało mu się. Przekształcił ją, pozbawił regionalnych baronów wpływów i wrócił do rządu. W tamtym czasie musiał przekonać najtwardszych eurosceptyków partyjnych. Nie ma co porównywać do Orbána i Kaczyńskiego. Szczególnie z Orbanem naprawdę nie ma nic wspólnego – podkreśla dziennikarz.
Przyznaje, że kiedyś eurodeputowany Alexander Vondra z ODS powiedział, że muszą bronić Orbána i Kaczyńskiego w UE, bo też są konserwatystami. Oba ugrupowania należą w Parlamencie Europejskim do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.On podchodzi do UE ostrożnie, napisał książki na ten temat. Ale nie jest to eurosceptycyzm, który prezentował np. prezydent Vaclav Klaus. W kwestii Zielonego Ładu powiedział: skoro już jest, to coś z nim zróbmy, wykorzystajmy go.
– Ale nie słyszałem czegoś takiego od Fiali. To nie jest tak, że on automatycznie będzie bronił Kaczyńskiego i Orbána w czymkolwiek. To zupełnie inny typ polityka – uważa.
Gdy wygrał, czeski portal podsumował: "Czesi mają dość populistów".
A kwestie światopoglądowe? – Nie pamiętam, żeby wypowiadał się na przykład w kwestii LGBT. Tematy światopoglądowe nie są teraz problemem w Czechach. Ważne jest, żeby teraz posprzątać ten kraj – odpowiada.
Którą drogą pójdą Czechy
W ostatnim czasie na sojusznika Polski i Węgier wyrósł premier Słowenii. Czy Fiala jest do niego podobny?
– Janez Janša jest zupełnie inny. Myślę, że Fiala, choć pozostaje konserwatystą, jest bardziej mainstreamowy, bardziej koncyliacyjny, a przede wszystkim jest to polityk stojący na czele szerszej koalicji. W imię jej spójności bardziej skrajne pomysły rodzące się w poszczególnych partiach – w tym także na prawicy ODS – będą odsuwane. Pozostaną po nich pewnie tylko pogłoski, jak ta dotycząca pomysłu odwołania czeskiej komisarz Věry Jourovej – mówi Mateusz Gniazdowski.
Czeskiego rządu jeszcze nie ma. Fiala wciąż przedstawiany jest jako potencjalny premier. Formowanie gabinetu może jednak potrwać kilka miesięcy, dziś trudno przewidzieć, jaki będzie efekt, niemniej programowe zręby powstającej koalicji już się zarysowały.
Mateusz Gniazdowski zastanawia się, czy z nowym rządem Czechy nie pójdą drogą Słowacji, która też ma konserwatywnego premiera, a jednak w wielu kwestiach działa nie po myśli Budapesztu i Warszawy, pozostawiając politykę zagraniczną i europejską liberałom i technokratom.
– Pokusa, by prowadzić politykę wręcz w kontrze do Orbána będzie spora, choćby z powodu kredytu zaufania, który ten rząd dostanie na Zachodzie. Tam, po Babišu, który ma coraz gorszą prasę i stał się bagażem dla liberałów w Parlamencie Europejskim, powstający rząd Fiali jest już witany jako proeuropejska siła. Myślę, że Fiala nie będzie zainteresowany wysyłaniem w tej kwestii "sprostowań”. Będzie chciał utrzymać spójność koalicji i sprawnie przeprowadzić czeskie przewodnictwo w UE w drugiej połowie przyszłego roku – zauważa.