"To był atak człowieka". Ekspert wyjaśnia, czego nie robić, żeby nie mieć przygody z niedźwiedziem

Marcin Szkodziński
Mężczyzna, który został ugryziony w nogę przez niedźwiedzia w Dolinie Chochołowskiej sam sprowokował zwierzę do takiego zachowania. – Sam na siebie sprowadził nieszczęście. Gdyby przebywał w miejscu dozwolonym, nic by się nie stało – mówi Filip Zięba, specjalista ds. niedźwiedzi w Tatrzańskim Parku Narodowym.
Atak niedźwiedzia – jak go uniknąć? fot. mana5280 / Unsplash
W czwartek 21 października media obiegła informacja o 72-letnim mężczyźnie, który został ugryziony w nogę przez niedźwiedzia. Mężczyzna miał zostać zaatakowany w pobliżu szlaku podczas robienia sobie „selfie”, co okazało się nieprawdą.

– Pojawiło się w tej sprawie wiele informacji nieprawdziwych. Nieprawdą jest, że ta osoba robiła „selfie” z niedźwiedziem. Nieprawdą jest, że stało się to w Dolinie Chochołowskiej prawie na szlaku. Nie grasuje tu krwiożercza bestia – prostuje informacje Filip Zięba, specjalista ds. niedźwiedzi w Tatrzańskim Parku Narodowym. – Bardzo łatwo zrobić z niedźwiedzia krwiożerczą bestię i ogłosić „polujemy na niedźwiedzie” – smuci się pracownik TPN.

Z perspektywy niedźwiedzia, to był atak człowieka na niedźwiedzia – mówi specjalista TPN ds. niedźwiedzi

– Zmysły zwierząt pracują inaczej w miejscach, gdzie nie spodziewają się turysty, a inaczej w miejscach, gdzie odpoczywają, a człowieka nie widziały od dłuższego czasu – informuje Filip Zięba.


Niedźwiedź, który odpoczywał z dala od szlaku turystycznego został nagle zaskoczony przez mężczyznę. 72-latek, który postanowił wybrać się na spacer poza szlakiem, niemal wszedł na niedźwiedzia.

– Niedźwiedź został zaskoczony, bo ta osoba weszła na wyciągnięcie ręki w zaroślach kosodrzewiny w miejscu oddalonym od szlaku. Cóż miał on zrobić? – pyta się Filip Zięba.

Przez pogodę zawiodły zmysły niedźwiedzia

W dniu, kiedy doszło do ugryzienia 72-latka przez niedźwiedzia, panowały bardzo niekorzystne warunki. Wiał silny wiatr, który sprawił, że zmysły największego tatrzańskiego drapieżnika stały się bardziej otępiałe.

– Silny wiatr powoduje, że te zmysły niedźwiedzia, które są bardzo skuteczne, czyli węch i słuch, mogą trochę zawieść. W normalnych warunkach wcześniej by namierzył tą osobę i nic takiego by się nie zdarzyło. Człowiek ten znalazł się w nieodpowiednim miejscu i czasie przy nieodpowiednich warunkach pogodowych – zaznacza Filip Zięba.

Pracownicy TPN radzą, aby w trakcie chodzenia po górach rozmawiać, a czasem stuknąć kijkami trekkingowymi, aby otaczające zwierzęta wiedziały o naszej obecności. W przeciwnym razie mogą zostać zaskoczone, a ich reakcja może być bolesna w skutkach.

Niedźwiedzie są nastawione pokojowo do ludzi i oswoiły się z naszą obecnością

– Tatry tego roku odwiedzi ok. 4 mln turystów. Gdyby niedźwiedzie nie były nastawione pokojowo, gdyby były ataki, to zakopiański oddział ratunkowy nie dał by rady – podsumowuje Filip Zięba.

Tylko po polskiej stronie Tatr jest wyznaczonych niemal 300 km szlaków pieszych. W górach niemal nie ma miejsca, z którego nie byłoby widać szlaku i ludzi po nim spacerujących.

– Wiele razy częściej niedźwiedzie widzą nas na szlaku. Czasami rzeka ludzi przechodzi zaledwie 20 metrów od niedźwiedzia – zaznacza Zięba.

W starciu z niedźwiedziem człowiek nie ma szans

O próbach obrony lub ucieczki człowieka przed niedźwiedziem narosło wiele legend. Jedna z nich mówi o tym, że należy uciekać w dół stoku. Niedźwiedzie mają krótsze przednie łapy przez co bieg w dół sprawi im więcej problemów i będą wolniejsze.

– Mięśnie świadczą o mocy. U niedźwiedzia jest tak ogromna siła, że nie mamy szans. Nie wiem skąd się biorą opowieści, że możemy uciec biegnąc w dół soku. Nieważne czy niedźwiedź biegnie w górę, czy w dół, czy wspina się na drzewo. Dla niedźwiedzia nie ma różnicy. W kilka sekund może pokonać dystans kilkunastu lub kilkudziesięciu metrów. Choćbyśmy byli bardzo dobrymi sprinterami, to nie mamy szans przed nim uciec – mówi Filip Zięba. – Gdyby niedźwiedzie chciały coś nam zrobić, to nie mamy szans – dodaje.



Grupa młodych osób znalazła niedźwiedzia w pobliżu potoku w Dolinie Chochołowskiej. Zaczęli mu robić zdjęcia wabiąc bliżej obiektywu kanapkami i innymi smakołykami. Gdy jedzenie się skończyło niedźwiadek upomniał się łapą o pożywienie raniąc jednego z mężczyzn. Wówczas młody drapieżnik został obrzucony kamieniami. Próbowano go także utopić. Starcia z ludźmi zwierzę nie przeżyło.

W tej bulwersującej sprawie troje ludzi usłyszało zarzuty oraz wyrok ograniczenia wolności, które polegało na potrąceniu z wynagrodzeń po 15 proc. na rzecz Skarbu Państwa. Michał J. został skazany na 8 miesięcy, a Jolanta J. i Daniel Sz. otrzymali kary po 4 miesiące. Dodatkowo musieli zapłacić kary finansowe oraz koszty procesu.

Młody drapieżnik, jak się później okazało, był bardzo osłabiony z powodu pasożytów, przez co nie miał siły się bronić. Swoje miejsce znalazł jako eksponat w Centrum Przyrodniczym Tatrzańskiego Parku Narodowego.