"Bild": Przemyt migrantów na granicę wspierają Putin i Erdogan

Wioleta Wasylów
Białoruś twierdzi, że nie przemyca migrantów z krajów Bliskiego Wschodu na granicę z Unią Europejską, jednak ustalenia medialne mówią coś innego. Teraz sprawę badał dziennik "Bild'. Według jego ustaleń reżim Aleksandra Łukaszenki realizuje plan "ataku na UE", w czym może liczyć na poparcie prezydentów: Turcji – Recepa Tayyipa Erdogana i Rosji – Władimira Putina.
Erdogan i Putin mają sprzyjać Łukaszence w realizacji planu "ataku na UE" związanego z migrantami. Fot. Vladimir Smirnov / SPUTNIK Russia / East News

Kryzys na granicach Białorusi z krajami Unii Europejskiej: Polską, Litwą i Łotwą trwa od sierpnia. Od 2 września wprowadzono u nas w okolicach przygranicznych stan wyjątkowy, który obejmuje 183 miejscowości województw podlaskiego i lubelskiego. Na granicy ma też do połowy 2022 roku zostać postawiona zapora.


Władze wcześniej wspominanych krajów oskarżają Białoruś o przemyt migrantów z Bliskiego Wschodu na granice i wpychanie tych ludzi na terytorium UE. Polska też często nie chce ich przyjmować, przez co później powstają "przepychanki", a ludzie koczują na granicy. Niektórym z nich udaje się jednak przedostać do naszego kraju. Czasem starają się ruszać dalej na zachód.

Erdogan i Putin wspierają plan Łukaszenki

Białoruś twierdzi, że osoby z Bliskiego Wschodu, które masowo trafiają do ich kraju, a potem starają się przedostać na teren UE, to nie są zdesperowani uchodźcy poszukujący lepszego życia, ale legalnie przylatujący turyści.

Co innego pokazują ustalenia dziennikarzy. "Bild" podał, że przez ostatnich sześć tygodni właśnie przez Białoruś do Niemiec trafiło 6 tys. migrantów. Plan "ataku na UE" ma być odwetem za sankcje, jakie nałożono na reżim Aleksandra Łukaszenki.

Czytaj także: "Czuwamy". Policja opublikowała nowe nagranie pokazujące sytuację na granicy

Według dziennika prezydent Rosji Władimir Putin i prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan są zwolennikami działań reżimu białoruskiego i "wspierają to logistycznie". Chodzi o transport "jak największej liczby migrantów do Mińska, żeby stamtąd mogli się przedostać się przez granice UE".

Pomoc Aerofłotu i Turkish Airlines

"Bild" rozmawiał w Berlinie z kilkoma urzędnikami ds. bezpieczeństwa. Mówili, że posiadający 51 proc. udziałów państwowych rosyjski Aerofłot i mający 49 proc. państwowego kapitału tureckie Turkish Airlines "znacznie przyczyniają się do lotniczego przemytu migrantów na Białoruś".

Takie informacje potwierdził też szef federalnego związku policji Heiko Teggatz. Podał jednak w wątpliwość, by UE była gotowa objąć sankcjami te linie lotnicze, ponieważ są zbyt ważnymi graczami na rynku. Uważa, że pierwszym celem kar mogą być mniejsze linie lotnicze – białoruska Belavia.

57 lotów tygodniowo

Jak napisano w "Bildzie" zimowy rozkład lotów w Mińsku „pokazuje oszałamiającą liczbę 57 lotów tygodniowo na Bliski Wschód, w tym do tak egzotycznych miejsc jak Erbil w północnym Iraku, Damaszek w ogarniętej wojną domową Syrii i Ras Al-Chajma w najbiedniejszym z Emiratów Arabskich".

Według gazety to Belavia obsługuje "większość miejsc docelowych lotów lub domniemanych punktów odbioru nielegalnych migrantów". Loty ze Stambułu do Mińska liniami Turkish Airlines mają miejsce dwa razy dziennie, a Aeroloftem z Moskwy do stolicy Białorusi – cztery razy.

Czytaj także: Jest kolejna reakcja ws. kryzysu na granicy. Polska zawiesza ruch na przejściu w Kuźnicy


Z kolei dziennik "Welt" podał, że migranci przybywają także przez Moskwę. Dodał, że niedługo będą mogli też przylatywać na kolejne pięć białoruskich lotnisk, które specjalnie z tego powodu będą przemianowane z krajowych na międzynarodowe. Jednym z takich miejsc miałby być oddalony o 20 km od granicy z Polską port w Grodnie.

Niemiecka rzeczniczka MSZ powiedziała "Welt", że są pomimo coraz trudniejszych warunków pogodowych, są "sygnały, iż reżim w Mińsku ciągle wysyła ludzi na granicę, częściowo siłą". Dodała też, że teraz UE zastanawia się jak zareagować "na to perfidne i nieludzkie zachowanie Łukaszenki".

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut