"Nie było co jeść, sprzedaliśmy córkę". Dzieci żonami starców, taki horror gotują im w kraju talibów

Katarzyna Zuchowicz
Takie praktyki, choć nielegalne, nie są tu nowe. Oburzający na Zachodzie proceder w Afganistanie trwa od lat. Jednak dziś mówi się nawet o niemowlętach sprzedawanych przyszłym mężom. O 8-9-latkach wydawanych za 50-latków czy 70-latków. I o tym, że takich przypadków po przejęciu władzy przez talibów ma być coraz więcej. Tak ludzie ratują się przed klęską głodu. Alarm w tej sprawie podniósł właśnie UNICEF.
Agencja AFP opisała historię rodziny, która sprzedała swoje córki Farishteh i Shokriya rodzinom przyszłych mężów. Takich przypadków ma być w Afganistanie coraz więcej. Fot. HOSHANG HASHIMI/AFP/East News
12 listopada dyrektor UNICEF, Henrietta Fore, wydała w tej sprawie oświadczenie. Napisała, że jest głęboko zaniepokojona doniesieniami o tym, że w Afganistanie rośnie liczba ślubów z udziałem dzieci. Twierdzi, że otrzymała wiarygodne raporty o tym, że afgańskie rodziny oferują nawet 20-dniowie córki przyszłym mężom w zamian za posag.


Wskazała na trudną sytuację ekonomiczną Afganistanu, na pandemię i kryzys żywnościowy, które potęgują biedę.

"Ponieważ większość nastoletnich dziewcząt nie może wrócić do szkoły, ryzyko małżeństw z udziałem dzieci jest dziś jeszcze większe. Edukacja jest często najlepszą ochroną przed negatywnymi mechanizmami, takimi jak małżeństwa i praca dzieci" – czytamy w jej oświadczeniu. Takich doniesień faktycznie jest ostatnio dużo.

Aż ciarki przechodzą po plecach, gdy patrzy się na zdjęcia tych dziewczynek i słyszy historie o tym, co ich rodziców pchnęło do takiego czynu.

Dlaczego ojciec sprzedał Parwanę

W październiku reporterzy CNN rozmawiali z jedną z nich. To 9-letnia Parwana Malik, którą rodzina postanowiła sprzedać nieznajomemu, 55-letniemu mężczyźnie, i dzięki temu usłyszał o niej świat.

CNN pokazał poruszające nagranie, jak ojciec dobija targu, a potem ten starszy mężczyzna o imieniu Qorban chwyta dziecko za ramię i wyprowadza je z domu. Widać, jak dziewczynka się opiera, ale bez skutku.
Wcześniej Parwana powiedziała reporterom, że boi się, że będzie ją bił i zmuszał do pracy w swoim domu. Widziała w nim starca z białymi brwiami i białą brodą i miała nadzieję, że rodzice jeszcze zmienią zdanie. Chciała zostać nauczycielką.

Jej rodzice pozwolili reporterom na zdjęcia i rozmowę, gdyż – jak stwierdził ojciec – liczył, że może to pozwoli zmienić los afgańskich dziewczynek. On próbował uniknąć takiej sytuacji, szukał pracy, pożyczał pieniądze od rodziny, żona żebrała o jedzenie.

8-osobowa rodzina mieszka w obozie dla uchodźców. Wcześniej sprzedała starszą, 12-letnią córkę. Teraz ojciec przyznał, że ma poczucie wstydu i winy, ale czuł, że i tym razem nie ma wyjścia, jeśli chce wykarmić rodzinę.

"Była tania, a jej ojciec potrzebował pieniędzy" – powiedział o Parwanie Qorban.

55-latek zapewniał ojca, że będzie dla niej miły, że nie będzie jej bił, że dziewczynka będzie u niego pracować, nie traktuje tego jako małżeństwo, bo jest już żonaty i jego żona będzie opiekowała się Parwaną, jakby była jednym z ich dzieci.

Ta historia wstrząsnęła internautami w wielu krajach. "Wszystkie organizacje muszą współpracować, aby pomóc tym rodzinom i położyć kres okropnościom, z jakimi mierzą się dziewczynki w Afganistanie. Czytanie takich historii rozdziera serce" – zareagowała na Twitterze parlamentarzystka z Malediwów. Ale historia Parwany oczywiście nie jest jedyna. Oficjalnie kobieta w Afganistanie nie może wyjść za mąż poniżej 15. roku życia, ale z biedy, zwłaszcza w regionach wiejskich, praktykowano to od lat.

Jednak dziś, po dojściu talibów do władzy – na co zwraca uwagę i CNN w swoim reportażu, i inne źródła – takie rzeczy dzieją się w Afganistanie coraz częściej.

Groźba klęski głodu w Afganistanie

Przypomnijmy, że życie tu zmieniło się o 180 stopni. Kobiety znów zostały zamknięte w domach, wielu Afgańczyków nie pracuje albo nie dostaje wypłaty, mówi się też, że w bankach zaczyna brakować gotówki, ceny poszybowały w górę, świat wstrzymał pomoc finansową, pogłębia się kryzys humanitarny, widać coraz większą biedę i głód.
Media już grzmią o katastrofie humanitarnej, która czeka Afganistan, a Światowy Program Żywnościowy (WFP) oficjalnie ostrzega przed klęską głodu. Tej zimy może ona dotknąć 23 miliony Afgańczyków.

David Beasley, szef WFP, 11 listopada odwiedził szpital w Kandaharze. Był wstrząśnięty, gdy zobaczył, ilu pacjentów, w tym kobiet w ciąży i dzieci, trafia tu z powodu głodu, niedożywienia. "Na głód nie ma lekarstwa, ono nazywa się żywność" – niemal krzyczy na Twitterze.
Dlatego Afgańczycy sprzedają, co mogą, byle zdobyć żywność. Również swoje malutkie córki.

Chce sprzedać swoje wnuczki


CNN przedstawił jeszcze historię m.in. 10-letniej Magul z prowincji Ghor, która ma być sprzedana 70-letniemu mężczyźnie, bo jej rodzina pożyczyła pieniądze od sąsiada i nie ma z czego oddać. "Nie chcę go. Jeśli zmuszą mnie, zabiję się. Nie chcę zostawić moich rodziców" – cytuje słowa dziewczynki.

Tureccy dziennikarze opisują zaś historię 56-letniej Ruhsany Samimi, która chce sprzedać dwie wnuczki. "Skontaktowała się ze starszyzną swojej wioski w Dara-i-Kazim w prowincji Ghor, i wyraziła zamiar sprzedaży swoich dwóch wnuczek – 6-letniej Zenety i 4-letniej Ziby" – czytamy. W momencie pisania artykułu nikt się nie zgłosił.

"Umieramy z głodu, nie otrzymaliśmy żadnej pomocy. Gdyby ktoś nam pomógł, nie sprzedawałabym wnuczek" – powiedziała kobieta. Świat coraz częściej dowiaduje się o tym procederze. Scenariusze tego, do czego bieda pcha rodziców córek, mogą być różne. Ale głód lub długi wybijają się na główne przyczyny.

"Musieliśmy wyżywić inne dzieci"


Agencja AFP pokazała na przykład, jak Afgańczycy sprzedają swoje dzieci przyszłym mężom, którzy sami są jeszcze dziećmi.

Przedstawiła historię rodziny Fahimy, której mąż sprzedał ich dwie córeczki – 6-letnią Faristeh i 18-miesięczną Shokriya. "Powiedział, że jeśli tego nie zrobimy, wszyscy umrzemy, ponieważ nie mamy co jeść" – opowiadała kobieta. Za starszą córkę mają dostać równowartość 3350 dolarów, za młodszą 2800 dolarów – płatne w ratach, dopóki dziewczynki i ich przyszli mężowie nie będą starsi i rodziny się nie połączą. Kolejna, Sabehreh, zaręczyła swoją 3-letnią córkę Zakereh z 4-letnim synem sklepikarza, u którego miała dług. "Nie jestem szczęśliwa, że to zrobiłam, ale nie mamy co jeść i pić" – powiedziała reporterowi AFP.

Agencja pisze, że przed takim wyborem stoją dziś tysiące afgańskich rodzin. W obozie Qala-i-Naw jej reporter spotkał Mohammada Assana, który – płacząc – pokazał zdjęcia swoich córek: 9-letniej Siany i 6-letniej Edi Gul, które mieszkają ze swoimi narzeczonymi.

"Nigdy ich ich już nie zobaczyliśmy. Nie chcieliśmy tego zrobić, ale musieliśmy wyżywić nasze inne dzieci" – powiedział.

"Stawką przyszłość pokolenia"

Z naszej, europejskiej, perspektywy nie sposób sobie tego wyobrazić. I aż strach pomyśleć, jak może rozwinąć się sytuacja w Afganistanie.

"Niezwykle tragiczna sytuacja gospodarcza w Afganistanie popycha coraz więcej rodzin w coraz głębsze ubóstwo i zmusza je do dokonywania desperackich wyborów, takich jak zatrudnianie dzieci do pracy i poślubianie dziewczynek w młodym wieku" – pisze w oświadczeniu dyrektor UNICEF.

Henrietta Fore wezwała afgańskie władze do podjęcia konkretnych działań w celu wsparcia i ochrony rodzin i dziewcząt, do ponownego otwarcia szkół średnich dla wszystkich dziewcząt, a także powrotu nauczycielek. "Stawką jest przyszłość całego pokolenia" – tak zakończyła swoje oświadczenie.