Rząd skapitulował w walce z koronawirusem, ale jego przedstawiciel z pychą krytykuje... poprzedników
Rząd całkowicie skapitulował w walce z pandemią koronawirusa. Zamiast refleksji na temat swojej nieudolności, przedstawiciele partii rządzącej z pychą krytykują... swoich poprzedników. Pycha kroczy przed upadkiem, to fakt. Ale w tym przypadku upadek będzie dotyczył wszystkich nas.
W ciągu ostatnich 2 tygodni (od 5 do 18 listopada) w Polsce w wyniku pandemii koronawirusa zmarło 2599 osób. Liczba zgonów od początku pandemii przekroczyła 80 tysięcy osób. To tak, jakby w ciągu nieco ponad roku zniknęły Jelenia Góra czy Siedlce.
Do tego rząd, wbrew strategii wybieranej przez inne kraje, nie idzie na wojnę z antyszczepionkowcami, lecz stara się nie zrobić niczego, co mogłoby wyprowadzić ich z równowagi. "Trzeba sobie zdawać sprawę, że u nas pewne środki przymusu nie tylko że są źle odbierane, ale potrafią działać przeciwskutecznie. Ruch antyszczepionkowy w Polsce jest silny" - powiedział minister zdrowia Adam Niedzielski, kiedy Polska płynie na wysokiej IV fali pandemii.
Czytaj więcej: Całkowity lockdown w Austrii. Do tego obowiązek zaszczepienia całej populacji
Anna Maria Siarkowska, otwarcie podważająca pandemię koronawirusa, w reakcji na słowa posła Czesława Hoca z PiS: "zgłaszamy projekt ustawy umożliwiającej sprawdzenie przez pracodawcę, czy pracownik jest zaszczepiony", napisała na Twitterze: "Chyba kogoś Bóg opuścił". Trudno nie zgodzić się z posłem Adrianem Zandbergiem, który uważa, że "rząd nie wprowadza oczywistych rozwiązań, które mogłyby zabezpieczyć Polki i Polaków przed ryzykiem choroby i śmierci, dlatego że obawia się niewielkiej grupy posłów z klubu PiS, na której wisi dzisiaj większość rządowa". W tym właśnie Siarkowskiej.
Do tego dochodzi promowanie hasła "stop segregacji sanitarnej", do którego dołączają i posłowie.
Zdecydowanie wolałabym, żeby rząd zachował się jak zachodniopomorski marszałek
Olgierd Geblewicz, który wprowadza w Urzędzie Marszałkowskim pracę zdalną, z której będą mogli jednak skorzystać jedynie zaszczepieni. Tak, to nie błąd. Niezaszczepieni – jak mówi – mają przychodzić do biura, bo skoro ich zdaniem COVID-u nie ma, to nie muszą się przed nim chronić.
Czytaj więcej: Dlaczego nie będzie nowych obostrzeń? Kuriozalne wyjaśnienia wiceministra zdrowia
Tymczasem przedstawiciele rządzących, jak Horała, kierują się pychą, krytycznie oceniając to, co zrobiliby ich poprzednicy w walce z pandemią, podczas gdy sami zbyt wiele nie robią. Jak mówi przysłowie - pycha kroczy przed upadkiem. Szkoda tylko, że konsekwencje takiego upadku odczujemy my - społeczeństwo, a nie jedynie ci, którzy nami rządzą.