Transpłciowa córka Piotra Jaconia musiała... pozwać własnych rodziców. "Zaczęła płakać, wyć"

Rafał Badowski
Kilka miesięcy temu Piotr Jacoń ujawnił, że jest ojcem transpłciowej córki. Jak się dowiadujemy z wywiadu dziennnikarza dla Wirtualnej Polski, jego córka Wiktoria była zmuszona... pozwać swoich rodziców, bo takie jest polskie prawo.
Wiktoria, transpłciowa córka Piotra Jaconia musiała pozwać własnych rodziców. Fot. VIPHOTO / East News
Wiktoria musiała stanąć jako oskarżyciel swoich bliskich. Dlaczego? Formalne nadanie statusu osoby transpłciowej w Polsce wymaga pozwu przeciw rodzicom. – Proces można przejść tylko na drodze pozwu przeciw własnym rodzicom. Dziecko musi mnie pozwać, oskarżyć o to, że wraz z żoną źle określiliśmy jego płeć przy narodzinach – wyjaśnił Piotr Jacoń w rozmowie z Wirtualną Polską.

– Nasze dziecko nie ma jeszcze nowego dowodu. Jesteśmy właśnie na etapie rozpraw sądowych. Absurd tej sytuacji demaskuje się na każdym kroku. Córka mieszka w Warszawie, ja tam pracuję, ale dom jest w Trójmieście, więc wziąłem od niej pozew przeciwko nam i samodzielnie złożyłem go w sądzie w Gdańsku. Żeby było szybciej – dodał Piotr Jacoń.


Czytaj także: Miasteczko, katolicka rodzina i transdziewczyna. "Wiele się zmienia, ale sobą jest się całe życie"

Jak relacjonuje dziennikarz, rozprawa przed sądem miała dramatyczny przebieg. – Wchodzimy na salę, trzymając się za ręce, i pierwszy komunikat, który słyszymy od sądu, to, że pani powinna usiąść po tej stronie, a państwo naprzeciwko. Jako oskarżeni i strona pozywająca. Na dzień dobry państwo rozdzieliło polską rodzinę – wspomina.

Następnie dla Wiktorii nadeszła najtrudniejsza chwila. – Córka stanęła naprzeciwko obcych osób i musiała na głos wypowiedzieć swoje stare imię, tzw. "deadname". Zrobiła to szeptem. Sąd poprosił, aby powiedziała głośniej. I w tym momencie się rozpadła. Zaczęła płakać, wyć właściwie – dodaje dziennikarz.

– (…) widząc, jak Wiktoria płacze, poleciałem do niej i ją objąłem. Nie była w stanie nic mówić. Stała i się trzęsła. Tak się zaczęło, a potem było tylko gorzej – mówi Piotr Jacoń. Prezenter TVN24 podsumowuje, że on i jego rodzina nie mogli liczyć na żadną taryfę ze strony polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Czytaj także: Jacoń po raz pierwszy opowiedział o swoim transpłciowym dziecku. "Oboje się rozpłakaliśmy"

Po raz pierwszy o transpłciowej córce Piotr Jacoń opowiedział około pół roku temu.  W rozmowie na łamach magazynu "Replika" przeznaczonego dla społeczności LGBT wyjaśnił, dlaczego ojcowie transpłciowych dziewczyn rzadko decydują się mówić o tym publicznie.

Może cię zainteresować: Osobiste wyznanie Jaconia ze sceny w Operze Leśnej. "Walczymy o naszą godność"

Z kolei podczas koncertu Top of The Top Sopot Festival 2021, który zorganizowano na 20-lecie istnienia TVN24, Piotr Jacoń zdecydował się na osobiste wyznanie.

– Rozmawiałem z rodzicami, takimi jak ja, rodzicami osób transpłciowych w Polsce. Przegadaliśmy wiele godzin. Stali się bohaterami, mam nadzieję, że też waszymi – mówił Piotr Jacoń.

Dziennikarz TVN odwołał się do specjalnego wydania "Czarno na białym", które w marcu zostało wyemitowane na antenie w TVN24. W programie można było obejrzeć reportaż Jaconia "Wszystko o moim dziecku", który opowiadał o życiu osób transpłciowych i niebinarnych w Polsce. Materiał zawierał wypowiedzi rodziców osób LGBT+, którzy mówili m.in. o lęku i odrzuceniu.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut