Wstał z wózka na konferencji Mejzy, a kilka tygodni temu mówił: "Nie chcę mieć z nim nic wspólnego"

Joanna Stawczyk
Podczas konferencji prasowej Tomasz Guzowski, wspólnik wiceministra sportu Łukasza Mejzy, stanął w jego obronie. Okazuje się, że niecały miesiąc temu przedstawił dziennikarzom WP kompletnie inne spojrzenie na sprawę. "Łukasz Mejza nie miał nic wspólnego z moją terapią, nie pomógł mi. Gdy wszedł w politykę, powiedziałem, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego" – przekonywał.
Ujawniono, co Tomasz Guzowski mówił przed konferencją o Łukaszu Mejzie Fot. Piotr Molecki/East News

O co chodzi z aferą wokół Łukasza Mejzy?

Pod koniec listopada dziennikarze Wirtualnej Polski ujawnili, że Łukasz Mejza w przeszłości założył firmę medyczną, reklamującą się sloganem "Leczymy nieuleczalne". Miała specjalizować się w kosztownym leczeniu chorych na raka, Alzheimera czy Parkinsona.

Poseł miał przekonywać do skuteczności terapii potencjalnych pacjentów, wśród których były też dzieci. Proponowane przez Mejzę rozwiązania były bardzo kosztowne, gdyż cena jednej sesji i leczenia w Meksyku sięgać miała 80 tys. dolarów. Wyszło na jaw, że owe metody są uznawane są za niesprawdzone i niebezpieczne zarówno w Polsce, jaki i na świecie.


Konferencja Łukasza Mejzy. Mężczyzna wstał z wózka inwalidzkiego

Przypomnijmy, że w środę (8 grudnia) po raz pierwszy od dwóch tygodni, czyli momentu ujawnienia kulis sprawy przez dziennikarzy Wirtualnej Polski, Łukasz Mejza przemówił na konferencji w siedzibie PAP-u.

– Mamy do czynienia z największym atakiem politycznym po 1989 roku. Atakiem na Zjednoczoną Prawicę i większość rządową – przekonywał polityk Partii Republikańskiej.

Podczas konferencji wystąpił także Tomasz Guzowski, broniąc działalności Vinci NeoClinic. To on założył firmę medyczną wraz z wiceministrem. Mężczyzna choruje na rzadką chorobą genetyczną adrenoleukodystrofię. Wyznał, że skorzystał z terapii i potwierdzał jej rzekomą skuteczność. Kamery zarejestrowały moment, w którym podniósł się z wózka inwalidzkiego i oświadczył:

"Wiem, że jest wielu lekarzy, albo wszyscy co mają wątpliwości. Wszystko co teraz mówię, powiedziałem i powiem, to nie jest reklama czegokolwiek. Moją jedyną intencją jest pomaganie. Jeżeli ktoś czuje się albo uważa, że go oszukałem, skrzywdziłem, a może chciałem naciągnąć, powiedzcie mi to w twarz" – stwierdził.

Warto wspomnieć, że w obliczu afery telewizja publiczna wprost stanęła w obronie Mejzy. Po zakończonej konferencji widzowie stacji TVP Info ujrzeli paski z chociażby taką treścią: "Polityczny atak za pomaganie chorym?", "Atak na posła Mejzę, próba obalenia rządu", "Mejza: jest zlecenie, by mnie zniszczyć", "Opozycja brutalnie zaatakowała posła Mejzę".

Fałszywe zapewnienia Tomasza Guzowskiego? Oto, co mówił wcześniej o współpracy z Łukaszem Mejzą

Guzowski, który kilkukrotnie sam odwiedzał klinikę w Ameryce Północnej, miał według relacji wiceministra, być pomysłodawcą ich działalności. Podczas środowej konferencji Guzowski oznajmił, że żałuje, iż Mejza zrezygnował z działalności polegającej na organizowaniu wyjazdów do Meksyku.

Tymczasem WP wyjawiła, co Guzowski mówił im w trzech rozmowach, które miały miejsce kilka tygodni temu. Nie jest to spójne z tym, co przedstawił podczas konferencji.

Dziennikarze przypominają, że po raz pierwszy kontaktowali się z nim 29 października. Wtedy miał stwierdzić, że "spółka Vinci NeoClinic istniała tylko na papierze, a z Łukaszem Mejzą nie prowadził żadnych interesów". Guzowski zaprzeczył jakiejkolwiek działalności.

Po zebraniu kolejnych dowodów dziennikarze telefonowali do niego 17 listopada, jednak bezskutecznie. Finalnie, dzień później udało im się odbyć dłuższą rozmowę. "O godz. 10.59 przeprowadziliśmy z Tomaszem Guzowskim rozmowę trwająca dokładnie 35 minut i 32 sekundy. Później mieliśmy z nim już tylko kontakt za pośrednictwem maili. Odmawiał odpowiedzi na kolejne pytania" – czytamy.

WP wypunktowała nieścisłości z konferencją. Wcześniej Guzowski miał być pytany o to, czy Łukasz Mejza pomógł mu w terapii, w wyjeździe do Meksyku. Miał oznajmić, że "w życiu, nic", a poseł "nie ma nic do tego".

Podczas konferencji Guzowski powiedział, że to Mejza skończył z nim współpracę. Co ciekawe, 18 listopada przedstawić miał dokładnie odwrotną wersję, tłumacząc zakończenie biznesu z Mezją następująco: "potem jak on wszedł w tę politykę, to powiedziałem, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego".

Dziennikarze dopytywali go w listopadzie także o ich rozstanie na początku roku. Guzowski zapewniał, że "nic nie było robione w spółce" i miał zdecydować, że "to trzeba zamknąć, bo nie chce być nigdzie widoczny na papierach".

Mężczyzna miał wyznać, że poseł ostatecznie zachował spółkę, zmieniając nazwę na Mejza Business Group, argumentując, że "spółka jest potrzebna do jego rzeczy". Rozwiązując biznes, Guzowski miał powiedzieć Mejzie: "rób sobie, co chcesz, ja nie chcę mieć z tobą nic wspólnego".

Czytaj także:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut