To nie samochód, to Batmobil. Audi RS e-tron GT wyzwoliło we mnie emocje, jakich dawno nie czułem

Piotr Rodzik
Nie chcę wyjść na kogoś zblazowanego, ale… wszystko w życiu może się znudzić. Nawet szybkie auta, na które cię nie stać. I kiedy jeździłeś już – przykładowo – każdym modelem Porsche, po prostu niewiele w motoryzacji jest już w stanie cię poruszyć. Aż pojawił się on – Audi RS e-tron GT. Nazwa jest beznadziejna, ale to nie zmienia faktu, że ten samochód jest dla mnie największym motoryzacyjnym zaskoczeniem 2021 roku.
Audi RS e-tron Gt to wspaniałe auto. Bez dwóch zdań. Fot. Audi
Z powodu drobnych problemów technicznych w poniższym tekście możecie znaleźć zdjęcia dostarczone przez importera. Na pocieszenie – to zdjęcia dokładnie tego egzemplarza, którym jeździłem.
Fot. Audi
Ci z was, którzy są bardziej rozeznani w meandrach elektromobilności, zaraz zapytają: dlaczego Porsche Taycan, który miał premierę jeszcze przed pandemią, ale w przebraniu Audi, jest dla mnie motoryzacyjnym zaskoczeniem roku?

Tak, mnie też to dziwi, ale tego auta nie sposób nie uwielbiać. Niemniej jednak mamy do czynienia z autem wybitnym. I jednocześnie wybitnie bezsensownym, ale to akurat żaden kłopot. Nie ma sensu? Wytłumaczę to w punktach.
Fot. Audi

1. Bo to przepiękne auto

Tak, uważam, że Taycan, choć jest w stanie wywrócić kierowcy wnętrzności i w ogóle daje niesamowite wrażenia z jazdy, nie jest zbyt urodziwym autem. O ile jeszcze podoba mi się z tyłu, tak design z przodu mnie po prostu odrzuca.


Reflektory, dziwny zderzak, całość sprawia wrażenie rozpłaszczonej żaby. Z Audi RS e-tron GT (to mój pierwszy test, w którym kopiuję nazwę samochodu i wklejam w razie potrzeby, bo sam nie jestem w stanie tego napisać) jest inaczej. Ja nie pamiętam, kiedy widziałem ładniejsze auto.
Fot. Audi
Oczywiście piękno to bardzo subiektywna kwestia. Ale RS e-tronem GT zachwycał się absolutnie każdy, komu pokazałem to auto. Reakcji na ulicy, fotek ciekawskich przechodniów i próśb o wdepnięcie gazu w podłogę nie zliczę.

Koledzy z branży twierdzą, że samochód wyglada jak rodem z Cyberpunka 2077. Ale mi – z tym czarnym lakierem – bardziej kojarzy się z uniwersum Batmana. Gdybym był Batmanem, jeździłbym RS e-tronem GT. Czy to dobre hasło reklamowe?
Fot. Audi
Niemniej jednak Audi RS e-tron GT poraża swoim designem. Jest niższe i szersze niż RS7, a koła mają opony o szerokości… 305 mm. Światła – jak to w Audi – to dzieło sztuki, istny spektakl przy otwieraniu czy zamykaniu auta. I w ogóle całość wygląda jak koncept, a nie jak auto, którym możesz pojechać do Biedronki. Serio, nie da się obok niego przejść obojętnie. Jest NIESAMOWITE. I kropka.

Dodajmy tylko jeszcze, że w projekcie brał udział Polak – Parys Cybulski.
Fot. Audi
Także środek robi świetne wrażenie. I to dość zaskakujące zresztą. Audi, które samo było prekursorem upychania jak największej ilości ekranów dotykowych w aucie, w dobie kochającej takie błyskotki elektromobilności postawiło "tylko" na jeden ekran dotykowy i wirtualny kokpit.

Zamiast tego mamy dużo fizycznych pokręteł czy guzików. Oraz oczywiście świetne wykonanie – jak to w Audi.
Fot. Audi

2. Bo to nie jest ubogi krewny Taycana

Okej, ładniejszy od Taycana, ale pewnie wolniejszy, prawda? Przecież nie może być szybszy od Porsche. Co na to księgowi Volkswagena? No właśnie chyba się zagapili.

Na pokładzie mamy tutaj 598 KM z funkcją overboost przy wykorzystaniu Launch Control – i nagle robi się 646 KM i 830 Nm. Tak, 830 Nm. Ten samochód wbija w fotel dokładnie tak samo jak Taycan.
Fot. Audi
Ale to – dokładnie. Bo choć Audi twierdzi, że do 100 km/h ten samochód przyspiesza w 3,3 sekundy, wszyscy w branży już dawno odnotowali, że to ściema. I do setki jedzie poniżej trzech sekund. Zupełnie jak Taycan Turbo S.

Reakcja na gaz jest tutaj tak samo brutalna jak w bliźniaku z Zuffenhausen i nie ma znaczenia czy wciskasz ten gaz stojąc w miejscu czy jadąc już ponad 100 km/h. Przyspieszenie jest ogłupiające, uzależniające i porównywalne tylko do nagłego spadku na rollercoasterze. Tego nie da się w ogóle wytłumaczyć.
Fot. Audi
Audi RS e-tron GT ma zresztą te same problemy co swój krewny. To duże i ciężkie auto o masie grubo ponad dwie tony. I radzi sobie z tym w ten sam sposób – dzięki skomplikowanej technice.

To zasługa w dużej mierze nisko położonego środka ciężkości – niżej niż w Audi R8. Za tę ciężkość – jak się domyślacie – odpowiadają baterie zamontowane w płycie podłogowej. Ale nie tylko, bo tak dobre prowadzenie to też skomplikowane wielowahaczowe i pneumatyczne zawieszenie, system czterech skrętnych kół oraz oczywiście tona elektroniki, która dba, żeby te koła skręcały.
Fot. Audi
W efekcie Audi RS e-tron GT w zakrętach nawet nie drgnie. Tego auta chyba nie da się przechylić. Wrażenie rodem z gry komputerowej.

Zresztą – w opcji są nawet ceramiczne hamulce, kompletnie zbędne, skoro większość hamowania to praca silnikiem elektrycznym. Ale tutaj można wszystko. Ten samochód to taki plac zabaw.
Czytaj także: Ten samochód jest jak twój pierwszy raz. Tego przyspieszenia nie da się zapomnieć
Audi co prawda pozycjonuje swój produkt trochę inaczej niż Porsche – nie jak sportowego przecinaka, a raczej jak auto klasy GT. Szczerze? Nie zauważyłem tej różnicy. Dla mnie Audi RS e-tron GT jest tak samo wyżyłowany. Tylko ładniejszy.

3. Bo to dalej świetna zabawka dla dużych chłopców

Audi RS e-tron GT w jeszcze jednym przypomina lepiej wyglądającego Porsche Taycana. Otóż jako samochód kompletnie nie ma sensu. W środku niby zmieszczą się wygodnie cztery osoby, ale w bagażniku za dużo się nie ułoży. Niby Audi udaje, że to auto klasy GT, ale zasięg przy jeździe autostradowej nikogo na kolana nie powali.
Fot. Audi
Mam wątpliwości, czy tym samochodem da się dojechać z Warszawy do Poznania na jeden strzał. Zwłaszcza korzystając z tego, co fabryka dała. Bo przecież po to kupiliście takie auto, nie?

Oczywiście ten samochód można naładować do 80 proc. w 20 minut. Tylko że w Polsce takich ładowarek praktycznie nie ma. Realnie tankowanie to dwie godzinki. Innymi słowy nad Wisłą to nadal samochód do jazdy wokół komina. Drogi gadżet do jazdy po mieście – chociaż z tak niskim zawieszeniem to też dyskusyjne.
Fot. Audi
A mimo to tak jak Porsche Taycan jest olbrzymim hitem sprzedażowym (jest zresztą podobnie wyceniany jak Taycan Turbo S), tak tutaj zapewne będzie tak samo.

Dlaczego? Bo to nie jest samochód, który ma być pierwszym autem w rodzinie. To pokaz możliwości, zaproszenie do egzotycznego świata elektromobilności i to takiego w najbardziej szalonym wydaniu. A realnie przecież mogło wyjść tutaj źle dosłownie wszystko. Bo skoro Porsche ma Taycana, to Audi musi mieć coś "gorszego". Tymczasem to Batmobil. Przecież mówiłem. Kto nie chciałby jeździć Batmobilem?

Audi RS e-tron GT na plus i minus:

+ Ogłupiające osiągi
+ Niesamowity desing
+ Zmieszczą się w nim wygodnie cztery osoby
- Realnie to auto do jazdy po mieście

Fot. Audi