Terlecki atakuje Unię Europejską. Zapowiada odwet za traktowanie "jak worek do bicia"

Natalia Kamińska
Ryszard Terlecki znów zaatakował Unię Europejską. Tym razem poszło o brak akceptacji dla Krajowego Planu Odbudowy ze strony KE. – Jeżeli UE chce nas traktować jak worek do bicia, pokazywać, że tylko lewicowe i liberalne rządy mają prawo funkcjonować, to my mamy możliwość na pokazania, że nie będzie łatwo – ostrzegł.
Ryszard Terlecki uważa, że Unia chce traktować Polskę jak worek do bicia ws. m.in. KPO. Fot. Andrzej Iwanczuk/Reporter
Wicemarszałek Sejmu i szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki na antenie radiowej Jedynki skomentował w niedzielę m.in. brak akceptacji KE dla polskiego Krajowego Planu Odbudowy. Nie obyło się i tym razem bez ataku na instytucje unijne.

Terlecki: Unia chce nas traktować jak worek do bicia

– Myślę, że długo wykazywaliśmy tu cierpliwość, staraliśmy się negocjować, dogadać, ustąpić może nawet – mówił. Jak jednak dodał, ten czas się chyba kończy i zanosi się na to, że będziemy musieli wykazać się bardziej stanowczą, bardziej asertywną postawą wobec Brukseli.


Dopytywany, o co chodzi, wyjaśniał, że w UE obowiązuje zasada jednomyślności. – Jeżeli UE chce nas traktować jak worek do bicia, pokazywać, że tylko lewicowe i liberalne rządy mają prawo funkcjonować, to my mamy możliwość na pokazania, że nie będzie łatwo – zaznaczył.

Czytaj też: Prof. Środa podsumowała mechanizmy Kaczyńskiego. To dlatego PiS wciąż utrzymuje władzę

Wicemarszałek Sejmu przypomniał także o tym, że Polska jest dużym, szybko rozwijającym i jego zdaniem "Bruksela i Berlin nie mogą się pogodzić", że tak jest. Jak mówił ku "samobójstwu gospodarczemu" wiedzie droga "drastycznych rygorów" KE dotyczących m.in ochrony środowiska. Terlecki uważa, że tu wcale nie chodzi o środowisko, "tylko o zduszenie rozwoju tam, gdzie on jest dla decydentów niewygodny".

Terlecki komentuje sytuację w Zjednoczonej Prawicy

Terlecki mówił również o sytuacji w kolacji Zjednoczonej Prawicy i tym, czy możne się ona rozpaść. – Mieliśmy takie chwile, że rzeczywiście musieliśmy liczyć głosy w Sejmie i musieliśmy niepokoić się tym, czy nasz rząd, jego działalność nie będzie uniemożliwiona i czy nie będzie w takiej sytuacji konieczna decyzja o przyspieszonych wyborach – stwierdził.

Zwrócił uwagę, że "dużo nas kosztowało utrzymanie większości, bo wizerunkowo traciliśmy przy różnych okazjach, ale szczęśliwie udało się i mam nadzieję, że ten rok będzie spokojniejszy".

Warto przeczytać: Terlecki ukarany przez komisję etyki. Dopuścił się zachowania "niegodnego mandatu posła"

Na uwagę, czy nie było to trochę żenujące i kłopotliwe, że rząd był oskarżany "o handlowanie stołkami" odparł, że "bywało to rzeczywiście trochę takie krępujące i żenujące, ale to jest niestety normalna praktyka polityczna".

– To nie jest nasz wynalazek, to nie jest polski wynalazek, tak się dzieje we wszystkich parlamentach i tak się działo wielokrotnie przed 2015 r. – przypomniał. – Niestety tak jest, że w polityce trzeba czasem zacisnąć zęby i podejmować decyzje niepopularne, niewygodne i nieprzyjemne. Tak jest, czasem tego wymaga sytuacja i tak bywało w tym roku który minął – tłumaczył swoje stanowisko.
Czytaj także: Ten sondaż też nie spodoba się Kaczyńskiemu. PiS wygrywa wybory, ale traci samodzielne rządy

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut