Oceniamy filmy o Harrym Potterze od najsłabszego do najlepszego. Podium... może zaskoczyć
Od premiery "Harry'ego Pottera i Kamienia Filozoficznego" minęło już... 20 lat. I chociaż millenialsi mogą poczuć się bardzo staro, to filmy o Potterze i spółce (oraz oczywiście powieści!) wcale się nie starzeją. Fani znają już je praktycznie na pamięć, ale to nie przeszkadza, aby obejrzeć je po raz 78., a najlepiej zrobić całonocny potterowy maraton filmowy przy kuflu kremowego piwa.
Uwaga: oczywiście spoilery!
8. Harry Potter i Książę Półkrwi (reż. David Yates, 2009)
Fot. Kadr z filmu "Harry Potter i Książę Półkrwi"
Dlaczego? Przede wszystkim wycięto z niego kluczową część fabuły – motywy Toma Riddle'a (przyszłego Lorda Voldemorta), którymi kierował się przy tworzeniu horkruksów. Rezultat? Widzowie niezaznajomieni z książkami nie mają pojęcia, dlaczego Harry Potter w ogóle musi je zbierać. Sensu nie ma też zbytnio scena śmierci Dumbledore'a, a właściwie zachowanie Harry'ego, który nie robi nic, aby powstrzymać Snape'a (w książce dyrektor Hogwartu "wiąże" go zaklęciem). Nie jest to zły film (takich w serii o Harrym Potterze po prostu nie ma), ale czytelników zawiódł i na tle wszystkich części można o nim łatwo zapomnieć.
7. Harry Potter i Zakon Feniksa (reż. David Yates, reż. 2007)
Fot. Kadr z filmu "Harry Potter i Zakon Feniksa"
Drugi zarzut? "Piątka" jest zbyt... sympatyczna. Mimo że pokazano w niej emocjonalne huśtawki nastoletniego Harry'ego, to czujemy do bohatera sympatię, a nie jak w książce J.K. Rowling – irytację i złość. "Zakon Feniksa" ma jednak jedne z najlepszych scen w całej serii. Imelda Staunton lśni jako faszystowska Dolores Umbridge, Gary Oldman i Helena Bonham-Carter dają aktorski popis w rolach Syriusza Blacka i Bellatrix Lestrange, a finałowa walka Voldemorta z Dumbledorem jest prawdziwym majstersztykiem.
6. Harry Potter i Komnata Tajemnic (reż. Chris Columbus, 2002)
Fot. Kadr z filmu "Harry Potter i Komnata Tajemnic"
Mimo to 2. film o Harrym Potterze świetnie buduje klimat i przemienia "historię o małym czarodzieju" w opowieść nasyconą mrokiem, smutkiem i samotnością. "Komnata tajemnic" ma również świetne momenty (Hermiona jako kot czy latający Ford Anglia) oraz absolutnie doskonałego Kennetha Branagha jako Gilderoya Lockharta. Niestety filmy Columbusa z biegiem lat nieco się zestarzały i odstają od pozostałych części.
5. Harry Potter i Kamień Filozoficzny (reż. Chris Columbus, 2001)
Fot. Kadr z filmu "Harry Potter i Kamień Filozoficzny"
Nie można jednak odmówić filmowi Chrisa Columbusa uroku, czaru i magii. To wciąż doskonały film na Boże Narodzenie, a muzyka Johna Williamsa jest prawdziwym geniuszem. Zresztą to przecież od filmu "Harry Potter i Kamień Filozoficzny" wszystko się zaczęło. Bez niego pozostałych filmowych części po prostu by nie było.
4. Harry Potter i Czara Ognia (reż. Mike Newell, 2005)
Fot. Kadr z filmu "Harry Potter i Czara Ognia"
Newell, reżyser "Czterech wesel i pogrzebu", wyraźnie czuje się bardziej swobodnie w lżejszych wątkach i klimatach. Dodaje jednak w 4. filmie o Harrym Potterze dramatyzmu tam, gdzie zupełnie go nie potrzeba, czyli w słynnej scenie "Did you put your name in the goblet of fire?!?", która stała się już memem, gdyż Dumbledore krzyczy, zamiast – jak w książce – spokojnie zadać to pytanie Harry'emu. Trudno jednak zepsuć jedną z najlepszych książek J.K. Rowling, która jest praktycznie fabularnym samograjem – smok robi wrażenie do dziś, Robert Pattinson zrobił pierwsze kroki do sławy, a Ralph Fiennes po raz pierwszy przeraził widzów (chociaż nie wszystkich) jako Voldemort.
Czytaj także: Obejrzałam dokument o Harrym Potterze i płaczę. "Powrót do Hogwartu" to powrót do dzieciństwa
3. Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część I (reż. David Yates, 2010)
Fot. Kadr z filmu "Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część I"
"Insygnia Śmierci: Część 1" z góry miały trudniejsze zadanie. To bowiem historia niedokończona, początek finału, który zawsze będzie mniej satysfakcjonujący niż zakończenie. Jednak Davidowi Yatesowi udało się nakręcić film poruszający, intrygujący i stylowy. "Przechodzona" fabuła, która dla wielu jest minusem, w rzeczywistości jest zaletą "siódemki" – pozwala odetchnąć przed mocną końcówką serii, a jednocześnie podkreśla wagę arcytrudnego zadania, jakie stoi przed Harrym, Ronem i Hermioną. To wciąż film niedoceniany, a szkoda!
2. Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II (reż. David Yates, 2011)
Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II
"Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część I" to również ukłon w stronę fanów. Mimo że akcja filmu jest wartka i widz praktycznie nie ma czasu odetchnąć, to reżyser David Yates i scenarzysta Steve Kloves zdołali zawrzeć prawie wszystkie wątki i bohaterów, na których wcześniej nie mieli czasu. Neville ma swój bohaterski moment, a Ron i Hermiona – romantyczny pocałunek, ale finał serii to film Alana Rickmana. Nieżyjący już aktor kradnie go jako Severus Snape, który z czarnego bohatera staje się ulubieńcem fanów. Pomysł, aby pokazać perspektywę Snape'a, to strzał w dziesiątkę. Część 2. "Insygniów śmierci" to prawdziwie satysfakcjonujący finał.
1. Harry Potter i więzień Azkabanu (reż. Alfonso Cuarón, 2004)
Fot. Kadr z filmu "Harry Potter i więzień Azkabanu"
Cuarón nadaje filmowi o Harrym Potterze poetyckiego, artystycznego sznytu. Dopiero pod jego wodzą Hogwart nabiera konkretnego kształtu, a bohaterowie – głębi. "Więzień Azkabanu" to również film bardzo dojrzały, przejmujący i nastrojowy, a reżyser nie unika trudnych tematów (jak na kino familijne, do którego "Więzień Azkaban" jeszcze się zaliczał), jak przemijanie, samotność, śmierć czy trudy dojrzewania.
Realizacyjnie jest świetnie, aktorsko również. Gary Oldman, Daniel Thewlis i Timothy Spall są doskonali jako Syriusz Black, Remus Lupin i Peter Pettigrew, a Emma Thompson zachwyca jako ekscentryczna profesor Trelawney. Z kolei Daniel Radcliffe, Rupert Grint i Emma Watson pod batutą Alfonso Cuaróna nabierają luzu i zaczynają szlifować swoje aktorskie umiejętności. Stylistyka "Więźnia Azkabanu" może się podobać lub nie, ale trzech rzeczy naprawdę nie można jej odmówić: piękna, dojrzałości i mądrości.