"Podpisało się parę klechów, to ja też". Wałęsa o ułaskawieniu gangstera "Słowika"

Wioleta Wasylów
W ostatnich dniach na znowu zrobiło się głośno o Andrzeju "Słowiku" Zielińskim. Chodzi o byłego członka gangu pruszkowskiego, który w latach 90. został ułaskawiony przez ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsę. Niedawno w sieci pojawiło się też nagranie, w którym Wałęsa opowiadał o swojej decyzji. Przyznał, że podpisał wniosek w tej sprawie, ponieważ... "były tam też podpisy paru klechów".
W sieci pojawiło się nagranie sprzed kilku lat, w którym Wałęsa mówi o powodach, dla których podpisał wniosek o ułaskawienia "Słowika". Fot. WOJCIECH STROZYK / REPORTER

Andrzej "Słowik" Zieliński wrócił do przestrzeni publicznej. Marcin Najman zapowiedział, że "Słowik" został honorowym prezesem federacji MMA-VIP, która organizuje gale sztuk walki. Wtedy w mediach rozpętało się duże zamieszanie, a internauci byli oburzeni.


Podkreślano, że Zieliński był gangsterem i należał do jednego z najgroźniejszych gangów w Polsce – mafii pruszkowskiej, która w latach 90. terroryzowała niemal całą Polskę. W tym kontekście ludzie przypomnieli też o tym, że "Słowik" był ułaskawiony przez Lecha Wałęsę.

Wałęsa o ułaskawieniu "Słowika"

Przypomnijmy, że "Słowik" od 1978 roku przez kolejne 11 lat kilkukrotnie lądował w więzieniu za kradzieże i rozboje. W 1989 roku wyszedł na przepustkę, ale zaczął się ukrywać i wystąpił z wnioskiem o ułaskawienie.

W 1993 roku Wałęsa podpisał akt łaski. Dzięki temu "Słowik" nie musiał już odbywać 6-letniego wyroku. Ponownie do więzienia trafił w 2004 roku i został skazany na 6 lat pozbawienia wolności za kierowanie grupą przestępczą. Był też oskarżony o zlecenie morderstwa Komendanta Głównego Policji Marka Papały, jednak w tym wypadku sąd go uniewinnił.

Teraz w sieci pojawiło się też nagranie sprzed kilku lat, w którym Wałęsa opowiadał o tym, dlaczego zdecydował się na ułaskawienie "Słowika". – On to był wtedy taki malusieńki "słowiczek". To było gdzieś na początku jego "kariery". On potem wyrósł, ale ja nie miałem nic z tym wspólnego – zaznaczał były prezydent.

Zapytany wprost, dlaczego podpisał wniosek o ułaskawienie, Wałęsa tłumaczył się nieco pokrętnie. – Ja w takich sprawach ułaskawień patrzyłem na to, kto tam złożył podpis. Jak było parę klechów i innych, to ja też podpisywałem – stwierdził.

Dodał, że podpisywał akt łaski także dlatego, by... nie doszło do zwalniania pracowników w Kancelarii Prezydenta. – Mało tego, mówiono tak: "Panie, jak nie ułaskawimy, to oni nam zabiorą ludzi"... Bo tam są etaty, iluś ludzi do roboty. Jak nie ma tylu podpisów, tylu ułaskawień, to znaczy, że za dużo ludzi jest i zwalniali ich – powiedział.

Czytaj także: Z tego prezydenckiego prawa Andrzej Duda korzystał najrzadziej ze wszystkich

Jak tłumaczył: "Musiałem podpisywać, ale nie miałem zielonego pojęcia, co to jest, jak to jest. Zanim to do mnie przychodziło, ktoś to musiał przygotować. Ja tylko patrzyłem na to, kto tam się wcześniej podpisał. Ja wtedy księżom wierzyłem, bo teraz to mniej...”.

Jeden z gangsterów po latach stwierdził, że za podpisanie wniosku zapłacono ludziom Wałęsy 150 tys. dolarów. Były prezydent temu zaprzeczał. – Nie miałem nic z tym wspólnego. Ani ze mną się nie podzielili, ani grosza mi nie dali – oznajmił.